Airbus dąży do wprowadzenia w swoich samolotach coraz większej liczby części drukowanych w 3D. Według najnowszych informacji, w ciągu najbliższych kilku dekad, ponad połowa elementów montowanych w maszynach tego giganta lotniczego będzie wykonywana tą właśnie metodą. Idąc tym tropem ostatni projekt Airbusa wyprzedza przewidywania firmy o co najmniej sto lat.
W Berlinie trwa właśnie międzynarodowa wystawa lotnicza ILA 2016. Tradycyjnie Airbus kradnie całe show. Oprócz kilku nowych modeli samolotów zaprezentował nie lada gratkę dla fanów druku 3D. Jest to (niemal) w pełni drukowany samolot bezzałogowy Thor. Charakteryzuje się rozpiętością skrzydeł oraz długością całkowitą na poziomie czterech metrów, waży przy tym około 25 kg. Składa się z około pięćdziesięciu drukowanych w 3D części. Jedynymi elementami nie pochodzącymi z drukarek są dwa silniki oraz układy sterowania. Dron ma już za sobą swój pierwszy lot testowy.
Nazwa samolotu w żaden sposób nie nawiązuje niestety do marvelowskiego bohatera komiksów o nordyckim bogu. Jest to po prostu rozwinięcie skrótu Test of High-tech Objectives in Reality. Thor jest bowiem dronem przeznaczonym głównie do przeprowadzania testów. Jego przewaga nad maszynami wykonanymi w tradycyjny sposób jest taka, że montuje się go w ciągu kilku tygodni zamiast kilku miesięcy, a jego produkcja jest przy tym znacznie tańsza. W ten sposób można w dużym stopniu ograniczyć czas i koszt wprowadzania poprawek do projektu. Dodatkowym atutem jest możliwość optymalizacji części pod kątem zmniejszenia ich wagi, co w lotnictwie ma ogromne znaczenie.
Airbus zaprezentował też kilka innych nowinek, przy powstawaniu których wykorzystano technologię druku 3D. Są to między innymi elementy testowane w tunelach aerodynamicznych, dzięki którym firma jest w stanie zaoszczędzić 90% czasu oraz 75% kosztów podczas procesu produkcyjnego. Zaprezentowano też opisywane przeze mnie w grudniu „ścianki bioniczne”, która mają za zadanie oddzielać od siebie poszczególne fragmenty samolotu. Ich waga jest o 50% lżejsza od przegród stosowanych obecnie, a pod koniec 2016 roku zostaną one wprowadzone do samolotów cywilnych.
Najbardziej futurystycznym projektem jest jednak koncepcja „hangaru przyszłości”. Jest to miejsce gdzie bezzałogowe samoloty mogą być konserwowane i naprawiane. Przy użyciu specjalnego skanera możliwe będzie przeanalizowanie całego drona i automatyczne zamówienie dodrukowania uszkodzonych elementów, które będą produkowane na miejscu.
Wizje związane z drukiem 3D zakorzeniły się już na stałe w świadomości inżynierów firmy i jak widać Airbus konsekwentnie je realizuje.
Źródło: www.3ders.org