Od targów Additive Manufacturing Europe 2016 w Amsterdamie minął już blisko tydzień, a my sukcesywnie opisujemy kolejne nowości kolejnych firm, jakie były tam prezentowane. Mamy już za sobą i producentów filamentów i producentów dużych oraz baaardzo dużych drukarek 3D. Teraz nadszedł czas na gwiazdę targów – czyli olsztyńskiego Zortraxa, który dość nieoczekiwanie „ukradł show” większym i bardziej renomowanym konkurentom.
Tak jak opisywałem to już w oficjalnej relacji z targów – stoisko Zortraxa prezentowało się najlepiej ze wszystkich pozostałych. Prosty, otwarty układ – urządzenia można było swobodnie oglądać zarówno od zewnątrz jak i od wewnątrz stoiska. Świetna galeria wydruków z niesamowitym SuperHero na czele, a na okrasę piękne hostessy i barista serwujący kawę o mocy kolumbijskiej kokainy.
Chociaż z jednej strony trudno powiedzieć, aby stoisko Zortraxa w Amsterdamie było jakieś spektakularne (takie stoiska mogliśmy obejrzeć na CeBIT w Hannoverze), z drugiej firma zrobiła to po prostu tak jak trzeba, a to wystarczyło do tego żeby reszta wystawców czuła zazdrość…
Wydarzeniem pierwszego dnia targów była premiera nowej drukarki 3D Zortraxa – M300. Urządzenie będące kontynuacją powszechnie chwalonego w branży M200, posiada dokładnie tą samą konstrukcję co jego poprzednik, z tym że ma powiększony obszar roboczy o 10 cm w każdej osi. Z informacji przekazanej nam na targach wynika, że firma zmieniła dodatkowo konstrukcję stołu roboczego, tak aby dostosować ją do drukowania dużo większych obiektów.
M300 drukuje ze wszystkich filamentów będących w ofercie firmy, za wyjątkiem Z-ABS. Jest to poniekąd logiczne, z uwagi na fakt, że druk 3D z takiego materiału przy tak dużej powierzchni w większości przypadków po prostu nie wyjdzie ze względu na jego skurcz. Firma dodatkowo rekomenduje używanie bocznych osłon, bez których osiągnięcie dobrych wydruków 3D na obszarze 30 cm w każdej z osi będzie problematyczne.
Korzystając z okazji premiery tak dużej drukarki 3D, poprosiłem przedstawicieli Zortraxa o wyjawienie jednej z największych zagadek jakie towarzyszą firmie od początku jej istnienia – dlaczego M200, M300 i Inventure nie drukują z PLA? W odpowiedzi usłyszałem mniej więcej coś takiego: Rafał Tomasiak (współzałożyciel firmy i jej obecny prezes) od zawsze starał się odciąć ze swoimi produktami od sfery hobbystów i amatorów, kierując je przede wszystkim do segmentu biznesowego / profesjonalnego. PLA jest kojarzone ze środowiskiem RepRap oraz segmentem konsumenckim, podczas gdy ABS i inne materiały jakie firma wprowadzała na przestrzeni lat do swojej oferty (Ultrat, HIPS, PET-G etc.) to domena przemysłu. Stąd też brak PLA w ekosystemie Zortraxa, które (jak mi się wydaje?) nie jest traktowane przez firmę poważnie.
Na ile to tłumaczenie jest rozsądne i racjonalne pozostawiam do Waszej oceny? Taką informację otrzymałem po prostu od ludzi z Zortraxa na targach…
Tuż obok M300 prezentowane były Inventure. Po raz pierwszy miałem okazję obejrzeć na żywo stację do post-processingu, będącą na wyposażeniu drukarki 3D. Prezentuje się bardzo profesjonalnie. Przynajmniej z zewnątrz. Od wewnątrz nie mogłem jej zobaczyć, ponieważ… opiekun urządzenia – Robert Klaczyński (znany z reklam produktowych Zortraxa oraz dwóch ciekawych projektów opisywanych na łamach naszego portalu), był zajęty i nie mógł w danej chwili (dokładnie: trzech kolejnych chwilach…) do mnie podejść. Nie doszukuję się tutaj żadnego celowego działania, czy też braku chęci ujawnienia mi sekretów stacji do postprocessingu – po prostu po raz kolejny byłem „tak blisko, a zarazem tak daleko„…
Na temat drukarki 3D Inventure pisaliśmy już wielokrotnie. Jej największym problem jest jak na razie brak jakiejkolwiek konkretnej informacji kiedy trafi ona w końcu na rynek! Oficjalne oświadczenie firmy w tej sprawie przekazane mi na targach brzmi: na pewno pojawi się w tym roku; problemem nie jest samo urządzenie, a materiał podporowy, z którym firma próbuje sobie od sześciu miesięcy (a w sumie to co najmniej od trzynastu) bezskutecznie poradzić. Zortrax jest w pełni świadomy tego jakim cieniem kładzie się ta sytuacja na jego wizerunku, jednakże wychodzi z założenia, że lepiej jest przeciągnąć w czasie rozpoczęcie dystrybucji drukarek 3D, niż wypuścić do klientów nie do końca działający poprawnie produkt. Czytaj: nie chce powtórzyć błędu MakerBota z 2014 r.
Wszystko fajnie, ale nie zmienia to faktu, że Zortrax Inventure to na dzień dzisiejszy katastrofa. Więcej na ten temat postaram się napisać w nadchodzących dniach, analizując motywy towarzyszące rozpoczęciu sprzedaży Inventure w grudniu zeszłego roku oraz obecne konsekwencje tamtej decyzji.
Tyle w kwestii nowości produktowych. Na stoisku był oczywiście prezentowany również flagowy produkt olsztynian – Zortrax M200, ale całą uwagę przykuwały dwa wyżej wymienione modele. Warto może jeszcze wspomnieć o upgradzie oprogramowania, które pozwala na druk 3D modeli w trybie wazy (czyli wszelkiego rodzaju wazonów, butelek etc.) bez generowania szwu. Drukarka 3D drukuje tego typu obiekty w trybie ciągłym, bez przerywania wydruku i przenoszenia głowicy drukującej w inne miejsce (jak to czyni np. Cura). Niby drobiazg, ale bardzo fajny.
Podsumowując, Zortrax po raz kolejny w silny i dobitny sposób zaznaczył swoją obecność na europejskich salonach druku 3D. Jedyny problem na jaki wszyscy zwracali uwagę to fakt, że ze wszystkich trzech prezentowanych na targach urządzeń, faktycznie można kupić tylko jedno… I to to, które funkcjonuje na rynku od 2013 r.