Holender Julian Sing jest albo stereotypowym wynalazcą, który konstruuje swoje wynalazki w zaciszu odosobnionej pracowni, albo wyrafinowanym konstruktorem, próbującym zarobić trochę pieniędzy korzystając z hype`u jakim otoczony jest druk 3D na świecie. Sing – pasjonat obróbki laserem tworzył różnego rodzaju obiekty wycinane ze sklejki. Po latach postanowił poszukać nowych wyzwań i rozpoczął eksperymenty z wykorzystaniem cięcia laserowego… warzyw i owoców.
Podążając szlakiem spożywczym i kulinarnym, w końcu wpadł na pomysł formowania obiektów przy pomocy lasera i cukru, tworząc urządzenie do selektywnego spiekania cukru. Efekty prac, choć skuteczne, nie były zbyt estetyczne, dlatego Holender ostatecznie zwrócił się w kierunku spajania warstw tworzonych obiektów za pomocą lepiszcza. Tym samym powielił technologię opracowaną przez Sugar Labs, które jest obecnie częścią 3D Systems. Aby pogmatwać sprawy bardziej, ogłosił się 3D Chef`em, jakby nie słysząc o tym, że na świecie od kilku miesięcy funkcjonuje już 3D ChefJet…
Pierwsze próby tworzenia obiektów z cukru wykorzystujące technologię SLS nie rzucały na kolana pod względem estetycznym. Cechowały się bardzo małą dokładnością i rozdzielczością. Dodatkowo, z uwagi na proces spiekania cukier barwił się w sposób nieregularny na brązowo, co również nie wyglądało zachęcająco. Ostatecznie Sing zaczął poszukiwać alternatywnych rozwiązań, trafiając w końcu na druk 3D z proszku. Zaopatrzył się w ZCorpa 310 plus i kontynuował eksperymenty.
Do współpracy zaprosił chemików, inżynierów i specjalistów od żywności, wspólnie z którymi opracował metodę spajania kolejnych warstw nakładanego przez maszynę cukru, aż do osiągnięcia przez nią pożądanego kształtu. Innymi słowy odkrył metodę na robienie tego, co Sugar Labs osiągnęło dokładnie rok wcześniej…
Wracając do kwestii postawionej na początku artykułu: na ile Julian Sing był świadomy prac amerykańskiego małżeństwa architektów nad drukiem 3D z cukru oraz ich późniejszych losów i przejęcia owoców ich prac przez 3D Systems? Czy mamy do czynienia z czystym przypadkiem, czy też w pełni świadomym działaniem dążącym do tego aby pójść w ich ślady? Ostatnie dokonania Holendra sugerują to drugie – nie tylko zmienił technologię druku 3D na dokładnie tą samą co w 3D ChefJet, to przyjął dla swojego projektu identyczną nazwę co drukarka 3D amerykańskiej firmy oraz zaczął drukować dokładnie te same projekty chcąc ewidentnie przyrównać efekty swoich prac do tego co zostało zaprezentowane na targach CES w Las Vegas. Z drugiej jednak strony, czy fakt, iż ktoś dokonał czegoś przed nami automatycznie zamyka nam drogę do prowadzenia analogicznych prac badawczych?
Oczywistym jest, że Sing stara się o uzyskanie jak największego rozgłosu próbując pozyskać inwestora, który umożliwi mu kontynuowanie prac. Czy jest w tym cokolwiek zdrożnego? Moim zdaniem absolutnie nie – to dobrze że na rynku pojawia się jakaś alternatywa do amerykańskiego giganta, pozostaje mieć nadzieję, że ewentualna komercjalizacja holenderskiej drukarki 3D z cukru nie spotka się z jakimiś represjami ze strony 3D Systems. Chyba że… 3D Systems wykupi również Singa…? Może to również jakiś pomysł na biznes?