Ostatnie tygodnie obfitują w doniesienia o nowych projektach drukarek 3D typu delta. Począwszy od sukcesu tajwańskiego ATOMA, przez spektakularną prezentację włoskiego WASP podczas tegorocznej edycji 3D PrintShow w Londynie i ich gigantycznej drukarki 3D Big Delta, niemiecko-szwajcarską The Delta Tower, a skończywszy na niskobudżetowej Deltaprintr, która aktualnie próbuje pozyskać dofinansowanie na Kickstarterze. Swoją deltę postanowili stworzyć nawet sympatyczni koledzy z Materialination. Jako ostatni do tego grona postanowił dołączyć David Akkers z wyjątkowo tanią konstrukcją RappiDelta Jr., za 325 £ (ok. 1650 PLN + transport i podatki). Skąd ten nagły zachwyt nad deltami?
Zanim zgłębimy ten temat bardziej, należy oddać cesarzowi co cesarskie – jedną z najlepszych konstrukcji tego typu stworzył Arek Śpiewak, czyli Wulfnor. Jego Aluminus Trident pojawił się w serwisie 3ders.org, a samemu Wulfnorowi umożliwił rozpoczęcie współpracy z Trinity Labs. Mimo tego dość spektakularnego sukcesu, jak na stosunkowo skromnego konstruktora drukarek 3D z Polski, Wulfnor skupił się bardziej na innym projekcie, bardziej tradycyjnej drukarce 3D opartej o kinematykę h-bota, którą mamy nadzieję już wkrótce zobaczyć w finalnej wersji.
Czym zatem jest delta? Jej główne cechy charakteru to:
- okrągły stół roboczy
- duże rozmiary urządzenia (konstrukcja wymusza aby jej wysokość była ok. 2x wyższa niż max wysokość drukowanego obiektu)
- dedykowana do druku 3D wysokich obiektów
- dość głośna praca
- problemy z osiągnięciem bardzo dokładnych i precyzyjnych wydruków (w porównaniu do tradycyjnych drukarek 3D)
- z uwagi na kwestię drgań i luzów, ważnym jest aby w jej budowie maksymalnie zredukować ilość elementów plastikowych i oprzeć całość o stalowe / aluminiowe ramy i łączenia.
Jest to urządzenie dedykowane do pracy w biurach projektowych i firmach przemysłowych. Zdecydowanie nie nadaje się do postawienia w domu, chyba że będzie wykonana w atrakcyjny sposób i oprócz funkcji użytkowej, będzie pełnić funkcję ozdobną (vide drewniana delta z Gdyni). Delta nie jest drukarką 3D dla każdego – jej specyfikę docenią jedynie firmy / osoby, potrzebujące drukować dość wysokie obiekty (elementy architektoniczne w postaci kominów, latarni, elementy ozdobne i wystroju wnętrz w postaci wazonów etc.) przy równoczesnym założeniu, iż są to tylko i wyłącznie prototypy a nie obiekty docelowe.
Uzbrojeni w tą wiedzę, przypatrzmy się zatem ostatniej propozycji p. Akkersa i jego niskobudżetowej RappiDelta Jr. Jego poprzedni projekt – RappiDeltę miałem okazję opisywać w kontekście projektów z Kickstartera, które poniosły finansową klęskę, gdzie zajął wysokie, piąte miejsce. Moim zdaniem tym projektem ma niestety również szansę powtórzyć poprzednie osiągnięcie. Problemem tej drukarki 3D jest to, że nie ma ona prawa ładnie drukować. Zasadniczym powodem jest to, że rama RappiDelty Jr. jak i wszystkie jej komponenty są wydrukowana z ABS na drukarce 3D. Luzy i niedokładności będą koszmarne. Drgania uniemożliwią jakąkolwiek precyzję urządzenia. Nawet wydruki testowe przedstawione na stronie projektu pokazują nie najlepszą jakość. Odnoszę wrażenie, że największą zaletą tej drukarki 3D jest fakt, iż w ogóle działa?
David Akkers zamierza sprzedawać swoje urządzenie za 325 £, a więc mniej więcej tyle, za ile w Polsce jest sprzedawany MARK34 Jelweka. Porównując zdjęcia i filmy z pracy obydwu drukarek 3D przewaga polskiej konstrukcji jest powalająca. I nie jest to o tyle zasługą ekipy z Zakrzówka ile słabości surowej i dość prymitywnej konstrukcji Anglika. RappiDelta Jr. może drukować obiekty o maksymalnej wysokości 17 cm i obrysie mieszczącym się na lustrze o średnicy również 17 cm. Ma być zestawem do samodzielnego montażu, a Akers szczyci się tym, że ramę da się złożyć w mniej niż 30 sekund. Jakby miało to jakiekolwiek znaczenie…
Bez względu na wynik jaki domorosły konstruktor z Nottingham osiągnie tym razem na Kickstarterze, nie ma absolutnie szans na to, aby swoim produktem podbił kiedykolwiek jakikolwiek rynek. Generalnie wybór delt do tego celu jest bardzo kontrowersyjny, jeśli nie powiedzieć, że chybiony. To że powiódł się na Tajwanie, nie oznacza, że uda się to w innych częściach świata, szczególnie w miejscach, które są dość mocno nasycone najróżniejszymi modelami i typami drukarek 3D. Tak jak pisałem powyżej – delta to drukarka 3D dla kogoś, kto jest w pełni świadomy jej możliwości i ograniczeń i rzeczywiście potrzebuje urządzenia tego typu.
Skąd zatem obecna moda na delty? Powody są dwa:
- Konstrukcja delty wyróżnia się na tle innych; część osób nieświadomych jej specyfiki może się skusić na jej zakup tylko dlatego, że jest „inna” niż wszystkie.
- Konstrukcja delty jest prostsza do stworzenia niz zwykłej drukarki 3D; przynajmniej teoretycznie… Ponieważ chcąc ją naprawdę dopracować i sprawić, że będzie drukować na wysokim poziomie, wymaga od jej konstruktora sporego doświadczenia w tej materii i wiedzy. A przede wszystkim odpowiedniej inwestycji w materiały konstrukcyjne. Innymi słowy – dobra delta to droga delta.
Podsumowując, projekt Davida Akkersa to klasyczny przypadek psucia rynku – próby wyróżnienia się na rynku za pomocą jak najniższej ceny, kosztem jakości produktu.