1 maja 2015 r. miał być początkiem końca STL – formatu pliku, na którym oparta jest cała technologia druku 3D. Zastąpić go miał nowy format stworzony przez Microsoft – 3MF. Koncern zaprosił do współpracy przy jego rozwoju szereg renomowanych firm z HP, Siemensem, Dassault Systemes i Autodeskiem na czele, ogłaszając zawiązanie tzw. „3MF Consortium„. Od tamtej pory minęły ponad dwa lata. Do konsorcjum przystąpiło kilka kolejnych firm (m.in. GE Research, Stratasys, 3D Systems, Materialise, EOS, Ultimaker czy XYZPrinting), a format zaczął być obsługiwany przez większość kluczowych programów i aplikacji działających w środowisku technologii przyrostowych. Niestety nic poza tym… STL w dalszym ciągu dzierży palmę pierwszeństwa, a o 3MF wciąż mało kto słyszał?
Zasadniczo pomysł na stworzenie alternatywy dla formatu STL nie jest ani zły, ani wydumany. Funkcjonuje on od ponad 30 lat, od chwili oficjalnych narodzin samego druku 3D w ogóle. To co zapewnia, to odwzorowanie geometrii modelu przestrzennego za pomocą zbioru trójkątów – i nic poza tym. Tymczasem rozwój zarówno samych technologii przyrostowych jak i oprogramowania do projektowania przestrzennego rozwinęły się na tyle, że powoli przestało to wystarczać.
To co oferuje 3MF to geometria modelu oraz m.in. informacje na temat:
- jego kolorystyki (np. w postaci bitmapy)
- jego tekstury
- rodzaju materiału z jakiego powinien zostać wydrukowany (i co za tym idzie technologii druku 3D, jaka powinna zostać użyta)
- skali i/lub jednostek miary w jakich został wyeksportowany
- projektanta oraz historii zmian jakie zachodziły w pliku.
Mnóstwo ciekawych i przydatnych informacji – nawet jeśli na co dzień pracujemy w jednej technologii, która nie wykorzystuje koloru i tekstury (FDM, SLA etc.). Mimo to wciąż mało kto z tego korzysta – osobiście nie znam żadnej takiej osoby i nie spotkałem się nigdy aby ktoś przesłał mi plik przestrzenny w tym formacie?
Gdy wejdziemy na oficjalną stronę 3MF Consortium i zajrzymy w dział Adopters (lista firm, która wdrożyła 3MF w swoim środowisku), okaże się że jest on dość ubogi. 8 programów, 5 slicerów, 3 platformy on-line i jedno API.
Póki co format 3MF to swego rodzaju niewypał, który czeka wciąż na lepsze czasy. Nadzieją dla niego może być teoretycznie HP, którego technologia MJF pozwala na drukowanie w zróżnicowanych (do pewnego stopnia) teksturach, a w przyszłości ma pozwolić także na druk 3D w pełnym kolorze – jednakże na to wszystko musimy jeszcze trochę poczekać.
Póki co wydaje się, że STL będzie trwał jeszcze przez dobrych kilka lat jako główne narzędzie pracy w drukarkach 3D. Bez względu na to, czy będzie to RepRap za 500 PLN, czy maszyna do metalu za 5 mln PLN…
Źródło: www.3mf.io via www.fabbaloo.com