W zeszłym tygodniu zakończyła się ósma edycja Lodz Design Festival – największej imprezy poświęconej projektowaniu użytkowemu i designowi w Polsce, jak również jednego z czołowych wydarzeń tego typu na świecie. Festiwal cieszył się (podobno) bardzo dużym zainteresowaniem i tak jak wcześniejsze edycja zakończył się powodzeniem. Piszę „podobno” z dwóch powodów: po pierwsze – mimo iż sam pochodzę i na co dzień rezyduję w Łodzi spędziłem na festiwalu jedynie dwa dni, a po drugie – moje zainteresowanie ograniczyło się w gruncie rzeczy wyłącznie do druku 3D, przez co trudno mi ocenić imprezę przez pryzmat całości. Nie będę również ukrywał, iż nowoczesny design to coś, na czym się znam lub z zainteresowaniem śledzę… Niemniej jednak, podczas całego wydarzenia pojawiło się kilka osób z drukarkami 3D (w tym i my) a ja pozwoliłem sobie to udokumentować i opisać. Oto krótka i dość wybiórcza relacja z Festiwalu Designu w Łodzi.
Festiwal po raz pierwszy w swojej historii odbył się na terenie nowej i przepięknie zaprojektowanej siedziby łódzkiego Art Inkubatora zlokalizowanego na ul. Tymienieckiego 3, która została otwarta wiosną tego roku.Tegoroczna edycja przebiegała pod hasłem Brave New World. Na parterze i dwóch piętrach głównego budynku zostały zaprezentowane liczne wystawy twórców z całego świata, którzy prezentowali najświeższe trendy w designie użytkowym. W jednym z pomieszczeń został zainstalowany Zortrax M200. Co ciekawe, nikt z organizatorów (przynajmniej tych, których o to pytałem) nie potrafił powiedzieć skąd on się tam wziął i kto go tam postawił? Tak czy inaczej, ze strategiczno-marketingowego punktu widzenia umiejscowienie drukarki 3D na terenie Festiwalu było genialne, ale Zortrax słynie z tego, że marketing i reklamę ma na wyjątkowo wysokim poziomie. Wyższym nawet niż sama drukarka 3D.
W kolejnym budynku w dalszej części Inkubatora, w dużej auli na parterze znajdowały się stanowiska warsztatowe. To właśnie tam prezentowane były drukarki 3D. Przez większość czasu można tam było spotkać ekipę Rabbit Form z dwoma ZMorphami i drewnianym Pirxem, w piątek 17-go na jeden dzień pojawiliśmy się my, a dzień później w sobotę 18-go do Łodzi przybyła nie lada ekipa w postaci Janusza Wójcika i Pawła Rokity z FabLabu Kielce, wyposażona w Gaję 3D – pierwszą w Polsce i jedną z pierwszych na świecie drukarkę 3D drukującą z ceramiki. Z wykładem przyjechała również poznańska ekipa z 3D Wydruki.
Na naszym stanowisku można było zobaczyć w akcji Up! Mini, Einstarta – chiński wynalazek, o którym będę miał okazję wkrótce napisać coś więcej oraz świeżutki, śnieżnobiały egzemplarz PRIME 3D, przywieziony dzień wcześniej prosto z warszawskiej fabryki Monkeyfab.
Zainteresowanie drukarkami 3D było jak zawsze spore, choć frekwencja nie była zbyt powalająca. Warsztaty odbywały się nieco na uboczu głównej imprezy, jednakże jak ktoś już tam trafił, nie omieszkał podejść do stanowiska z drukarkami 3D i spytać o szczegóły. My robiliśmy furorę drukiem 3D z drewna (a konkretnie z holenderskiego woodFill z colorFabbu), a Janusz z Pawłem drukiem 3D z prawdziwej gliny. Ich maszyna robiła kolosalne wrażenie na odwiedzających, szczególnie wtedy gdy włączał się kompresor przekształcając na kilka minut ciche, designerskie wnętrze w namiastkę hali produkcyjnej.
Koniec końców Festiwal dał fantastyczną szansę zaprezentowania druku 3D zupełnie nowym odbiorcom. Choć wiele osób kojarzyło co to jest i na czym mniej więcej polega, dla większości w dalszym ciągu była to pierwsza styczność z tą technologią na żywo.