MakerBot vs. Printrbot, czyli łowca patentów kontra ostoja ruchu open-source

Na wstępie od razu wyjaśnię – nie chodzi o żaden konflikt natury prawnej czy patentowej. Tytuł artykułu odnosi się do kwestii światopoglądowych dwóch firm produkujących drukarki 3D, które choć zaczynały w dokładnie tym samym miejscu, a dziś stoją po przeciwległych stronach barykady, reprezentując zupełnie różne filozofie prowadzenia biznesu. MakerBot to jeden z pionierów ruchu RepRap i open-source, który przeszedł na ciemną stronę mocy, odcinając się od swoich korzeni i patentując na lewo i prawo wszystko co tylko uzna za stosowne. Printrbot zasłynął zdobyciem wysokiego dofinansowania na Kickstarterze w 2011 roku, tworząc ultra prostą i tanią drukarkę 3D, która stała się protoplastą kolejnych równie prostych i tanich urządzeń. W przeciwieństwie do MakerBota – Printrbot wspiera ruch open-source z całych sił, udostępniając większość swoich projektów społeczności RepRap na całym świecie. Choć z biznesowego punktu widzenia nie trudno przewidzieć kto wychodzi na tym lepiej, postanowiłem odpowiedzieć sobie na pytanie: czy pieniądze są zawsze najważniejsze…?

W zeszłym tygodniu, praktycznie dzień po dniu obydwie firmy ogłosiły podjęcie kroków, definiujących ich sytuację na rynku drukarek 3D. Najpierw Printrbot udostępnił pierwszą partię projektów swojego najnowszego urządzenia, metalowej wersji klasycznej Simple na serwisie YouMagine.com, który staje się coraz bardziej popularną alternatywą dla okrytego złą sławą Thingiverse. Chwilę później serwis 3DPrint.com odkrył, że MakerBot próbuje opatentować sposób dzielenia obiektów większych niż obszar roboczy drukarki 3D na kilka niezależnych elementów, które po wydrukowaniu da się w prosty sposób złożyć w całość. Jest to kolejny kontrowersyjny patent, o który ubiega się ta firma, po głośnej sławie patentowania cudzych projektów publikowanych na wspomnianym Thingiverse.

W przypadku Printrbota wszystko jest przejrzyste i jasne – twórca firmy, Brook Drumm słynie ze swojego oddania społeczności open-source na całym świecie, a jego urządzenia są projektowane zawsze w taki sposób, by mogły trafić do jak najszerszego grona osób. Drumm stawia na prostotę konstrukcji i cenę. Dąży do tego, aby nie tylko sprzedać jak najwięcej drukarek 3D, ale zrobić to w taki sposób, by zarazić ludzi swoją pasją do tworzenia rzeczy z wykorzystaniem technologii druku 3D, jak również do tworzenia samych drukarek 3D. Dlatego Printrbot sprzedaje przede wszystkim zestawy do samodzielnego montażu, które są proste w złożeniu i banalnie proste w użyciu. Nie są to maszyny zapewniające wyjątkową jakość wydruku ale nie taki jest ich cel. Printrboty mają otwierać przed ludźmi arkana druku 3D i stymulować ich do kreatywnego podejścia w tworzeniu nowych rzeczy.

MakerBot chce sprzedać jak najwięcej drukarek 3D… Kiedyś pionier i symbol garażowego start-upu, któremu się udało wyjść ze swoim niszowym produktem na świat – dziś obiekt kpin i pogardy członków społeczności RepRap na całym świecie, którzy nie mogą darować firmie porzucenia dawnych wartości i typowo korporacyjnych praktyk, mających na celu stopniowe zduszanie konkurencji – drukarkowego planktonu, który żyje dzięki licznym projektom open-source`owym. Po sprzedaży firmy Stratasysowi, Bre Pettis – założyciel i prezes MakerBota, sukcesywnie niszczy swój wizerunek i legendę w oczach dawnych kolegów z branży, odcinając się od swoich korzeni i podążając szlakiem wytyczonym przed wielu laty przez liczne korporacje.

Ostatni patent, o który ubiega się firma to prawdziwe kuriozum… Dotyczy on rozwiązania software`owego, pozwalającego na proste i zautomatyzowane dzielenie obiektów większych niż obszar zadruku drukarki 3D na mniejsze, w taki sposób, aby można je było łatwo złożyć w całość. Dodatkowo zapewnia dodanie różnego rodzaju dodatków w postaci specjalnych łączników, za pomocą których można składać obiekty w całość oraz tworzenia dokumentacji jak z poszczególnych elementów złożyć później gotowy model. Generalnie brzmi to fantastycznie i jeżeli takowe oprogramowanie powstanie, z chęcią z niego skorzystam. Ale patent…? Jak ktoś słusznie zauważył to w jednym z komentarzy, równie dobrze można by opatentować klocki LEGO, z uwagi na możliwość złożenia modelu większego niż pudełko, w którym się on znajduje.

patent_makerbot2

Nie roztrząsając za bardzo koncepcji tego patentu, który zresztą dopiero ubiega się o ten status, pokazuje to jednak jak wiele rzeczy zmieniło się w podejściu MakerBota do rynku, do innych firm i do społeczności użytkowników drukarek 3D na świecie. Tu od dawna nikt nie ukrywa, że liczą się tylko pieniądze, a ideały o których jeszcze niedawno rozprawiało się na konferencjach stanowią jedynie epizod w historii firmy. Bre Pettis w krótkim czasie przeszedł długą drogę od symbolu „człowieka, któremu się udało” w zwykłego karierowicza palącego za sobą mosty i z rzadka odwracającego się za siebie. Jest to o tyle smutne, iż rynek drukarek 3D jest wciąż relatywnie mały, lecz mimo to ktoś jest skłonny położyć na szali swój wizerunek i opinię w tak niszowej sprawie…

Dla odmiany Brook Drumm jest wierny sobie. Na jego temat pisałem kiedyś oddzielny artykuł – ten były pastor, twórca stron internetowych i domorosły wynalazca, odniósł swego czasu spektakularny sukces, zdobywając rekordowe jak na tamte czasy dofinansowanie na drukarkę 3D na Kickstarterze. Choć chwilę wcześniej ledwo wiązał koniec z końcem, ponad 800 tysięcy dolarów nie zawróciło mu w głowie. Zrealizował Kickstarterowe zobowiązania, wprowadził kolejne produkty na rynek i prowadzi swój relatywnie skromny biznes, pozostając jednak wierny swoim zasadom. Drumm nigdy nie zostanie milionerem… Choć jego firma jest znana w branży druku 3D na całym świecie, Printrbot pozostaje produktem niszowym, dla relatywnie wąskiego grona osób. Dla tych, którzy chcą stać się twórcami, a nie tylko beneficjentami nowej technologii. Drumm uczy, uświadamia i motywuje, zarabiają niestety inni…

Trudno jednoznacznie określić, która droga jest lepsza? Z ekonomicznego punktu widzenia, z pewnością MakerBot, który jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek drukarek 3D na świecie. Jednakże gdy wchodzimy w sferę wartości, czy szacunku – Printrbot bije MakerBota na głowę. Wszystko zależy zatem od tego czego oczekujemy od życia i na czym nam najbardziej zależy? Obawiam się jednak, że casus Printrbota odchodzi powoli do lamusa historii, a branżę druku 3D opanują w całości Bre Pettis i jemu podobni. Czyli będzie tak, jak wygląda to w każdej branży na całym świecie…

Scroll to Top