Tajwańska firma XYZ Printing, stworzona przez Kinpo Electronics i Cal-Comp Electronics, firmy należące do azjatyckiego potentata elektronicznego Kinpo Group, zamierza wypuścić w tym miesiącu do sprzedaży drukarkę 3D o dość oryginalnej nazwie daVinci F1.0. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego – w końcu co chwila ktoś ogłasza premierę nowej, „unikalnej w swych rozwiązaniach” drukarki 3D, gdyby nie trzy rzeczy: urządzenie ma kosztować 499 $ (ok. 1600 PLN), za jego produkcją i dystrybucją stoi olbrzymi koncern elektroniczny, a jego plany sprzedażowe to… 1 milion sztuk drukarek 3D w przeciągu najbliższych 3 lat!
Ok. buddy, hold your horses… Zanim pochylimy się nad tym równie sensacyjnym co abstrakcyjnym z dzisiejszego punktu widzenia planem, spróbujmy uzyskać kilka podstawowych informacji na temat samego urządzenia. Niestety okazuje się, że jest z tym póki co problem…
Na stronie XYZ Printing, znajdziemy garść szczątkowych informacji na temat urządzenia. Zamiast drukarki 3D, możemy obejrzeć jedynie jej kiepskiej jakości rendery. Nie wiemy czy będzie sprzedawana złożona czy w zestawie DIY, jaki materiał do druku będzie obsługiwać (wiadomo że ABS, ale czy coś poza tym…?), jaki będzie jej obszar zadruku, nie ma ani jednego słowa o oprogramowaniu, ani na jakich systemach operacyjnych będzie ono funkcjonować? Wiadomo za to, że będzie można kupić ją w żółtym lub pomarańczowym kolorze… Trudno nazwać to profesjonalnie przygotowaną ofertą.
Po co więc o tym w ogóle pisać? Cóż, naprawdę nie zaprzątałbym sobie głowy tego typu historiami, gdyby nie wspomniane na wstępie 3 kwestie:
- cena – 499 $ to tylko o 150 $ więcej niż singapurski Buccaneer; to naprawdę bardzo przystępne pieniądze; jeżeli doliczymy do tego koszty transportu i cła, otrzymamy kwotę na poziomie ok. 2500 – 2700 PLN; to trzy razy mniej niż koszt przeciętnej drukarki 3D na rynku polskim; to koszt notebooka
- producent – Kinpo Group może być kompletnie nieznane w Polsce, ale wystarczy krótka wizyta na ich stronie internetowej aby uświadomić sobie, że w przeciwieństwie do większości producentów drukarek 3D na świecie, to naprawdę wielka firma; posiada w ofercie routery, drukarki do papieru, faxy i telefony komórkowe, profesjonalne maszyny do druku solwentowego, oświetlenie oraz mnóstwo wyspecjalizowanej elektroniki; za tym projektem stoi naprawdę duży gracz na rynku produkcji elektroniki i urządzeń IT
- plany sprzedażowe – postawmy sprawę jasno: 3 miliony drukarek w 3 lata to absurdalna liczba; aktualnie szacuje się, że może ich być ok. 200 000 – 300 000 sztuk, na całym świecie w ogóle! Kinpo Group zamierza sprzedać ich o ok. 1000% więcej – brzmi to jak hasło reklamowe pijanego marketingowca; jednakże z drugiej strony stawiając sobie tak wysoko poprzeczkę i posiadając – teoretycznie, tak duże moce produkcyjne mogą w końcowym rezultacie osiągnąć naprawdę imponujący wynik; wystarczy bowiem, że zamiast 3 milionów sprzedadzą ich „tylko” 300 000 szt.; okazałoby się wtedy, że co druga drukarka 3D na świecie to daVinci F1.0!
Na koniec jeszcze jedna ważna informacja. Sprzedaż drukarek 3D ma rozpocząć się już we wrześniu bieżącego roku i do Tajwańskich sklepów mają trafić fizyczne modele drukarek 3D. Zatem w przeciwieństwie do np. CB Printera czy Omni3D nie będziemy kupować ich w w znanym sklepie, ale tylko przez internet bez możliwości uprzedniego obejrzenia ich na miejscu, tylko będzie je można faktycznie zobaczyć – być może nawet w akcji? Jeżeli faktycznie tak się stanie, oznaczałoby że o ile od strony marketingowej firma nie zdała póki co egzaminu, nie przedstawiając jakiejkolwiek istotnej informacji technicznej nt. produktu, o tyle pod względem produkcyjnym, logistycznym i sprzedażowym byłaby w pełni gotowa…
Jeżeli ten temat nie okaże się fałszywką lub po prostu nie wypali (jak pierwsza drukarka 3D mająca drukować z ABS we wszystkich kolorach), będziemy śledzić z uwagą jego losy i informować na bieżąco o szczegółach projektu da Vinci F1.0.
Źródło: www.fabbaloo.com