Temat wykorzystywania przez amerykańską Narodową Agencję Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej druku 3D poruszany był już na portalu wielokrotnie. Oprócz wytwarzania żywności i części zamiennych na stacjach kosmicznych, drukowano też już podzespoły do silników rakietowych, o czym Paweł wspominał ponad dwa lata temu. Przez najbliższe 10 lat rozwój tej współpracy będzie kontynuowany, za sprawą przedłużonej właśnie umowy pomiędzy NASA, a Aerojet Rocketdyne.
Aerojet Rocketdyne współpracuje z NASA niemalże od początków podboju kosmosu. Dostarcza jej przede wszystkim silniki rakietowe. Jej flagowy produkt, silnik RS-25, od 1981 roku był wykorzystany podczas 135 podróży kosmicznych. Kilka dni temu podpisano kontrakt na dostarczanie tych silników w wersji pierwotnej oraz zmodyfikowanej przez najbliższą dekadę, wartość umowy opiewa na 1,6 mld $.
Silniki RS-25 będą częścią systemu rakietowego Space Launch System (SLS), który to, w przyszłości, pozwoli polecieć człowiekowi na Marsa oraz w niedostępne dotychczas rejony przestrzeni kosmicznej. Będzie to możliwe dzięki zastosowaniu szeregu modyfikacji pozwalających na zwiększenie zasięgu lotów. Wprowadzenie ich jest wymagane ze względu na to, że SLS będzie narażony na wyższe temperatury, większe prędkości oraz wyższe ciśnienie, niż poprzednia generacja systemu rakietowego, zwana Space Shuttle.
Poddanych modyfikacjom zostało już 16 silników będących na wyposażeniu NASA. Zwiększono głównie ich moc, dzięki czemu będą wstanie wynosić w przestrzeń kosmiczną dużo większą masę. Nowopowstałe RS-25 będą posiadały „prostszą” budowę. Dzięki zastosowaniu druku 3D oraz nowoczesnych frezarek 5-osiowych, możliwe stało się ograniczenie liczby wykorzystanych elementów oraz wykonanych spoin, a tym samym zwiększenia ich wytrzymałości i niezawodności.
NASA, wraz z Aerojet Rocketdyne, przetestowała, w silnikach RS-25, szereg drukowanych w 3D części, co pozwoliło znacznie przyspieszyć proces projektowania oraz znacząco zredukować jego koszt. W przeciwieństwie do systemu Space Shuttle, nowej wersji silników, wykorzystywanych w SLS nie można odzyskać po każdym starcie, więc nowe jednostki muszą być budowane każdorazowo od nowa, co z pewnością miało swój wpływ na wysokość kontraktu.
Pierwszy lot z systemem SLS na pokładzie ma się odbyć do 2018 roku. Można więc powiedzieć, że druk 3D w pewien sposób przyczyni się do dalszego podboju kosmosu, a kiedyś być może również do postawienia pierwszego kroku na Marsie.
Źródło: www.3dprint.com, www.3ders.org