Jakkolwiek by na to nie spojrzeć – Cody Wilson ma historyczny wkład w promocję druku 3D. To właśnie jego (nie)sławny pistolet wydrukowany na drukarce 3D sprawił, że technologia druku 3D przebiła się w spektakularny sposób do mediów głównego nurtu na całym świecie. Projekt o dość prowokacyjnej nazwie „Liberator” uczynił z Wilsona sezonową gwiazdę, lecz sprowadził również wiele kłopotów o charakterze prawnym – został m.in. oskarżony o nielegalną dystrybucję broni, co zmusiło go m.in. do wycofania jej projektów z internetu. Z czasem sprawa przycichła, ale Wilson cały czas próbuje wzbudzić zainteresowanie wokół własnej osoby – ostatnio ma ku temu nawet całkiem konkretny powód. Kolejne firmy odmawiają współpracy z nim, co przybiera dość ciekawe formy – największa amerykańska firma spedycyjna FedEx nie chce transportować Ghost Gunnera, frezarki CNC autorstwa Wilsona, dedykowanej do produkcji części do broni, a MarkForge – producent drukarki 3D Mark One Carbon Fiber drukującej z włókna węglowego, zwróciła mu pieniądze za zakupione urządzenie odmawiając mu jego sprzedaży…
Ghost Gunner to kompaktowa frezarka CNC zaprojektowana do produkcji metalowych części do produkcji broni palnej, uniemożliwiając jej późniejszą identyfikację. Frezarki zostały wystawione do przedsprzedaży w październiku zeszłego roku i sprzedały się w ciągu dwóch dni. W lutym Wilson zamierzał rozpocząć ich wysyłkę do klientów i zwrócił się w tej sprawie do FedEx, który jednak odmówił przyjęcia zlecenia, z uwagi na kontrowersje jakie wzbudza Wilson i jego firma Defense Distributed. W ślady FedEx poszedł ich największy konkurent – UPS, który poinformował w publicznie przedstawionym oświadczeniu, iż nie zamierza świadczyć usług logistycznych Defense Distributed.
Sprawa jest o tyle ciekawa, że zarówno FedEx jak i UPS przewożą broń – zarówno na podstawie kontraktów rządowych, jak i zwykłych usług komercyjnych. Rozwożą również frezarki CNC, drukarki 3D oraz wszelkiego innego rodzaju urządzenia produkcyjne. Nie będą jednak rozwozić produktów Defense Distributed… bo nie. Co więcej, nikt ani nic nie może ich do tego zmusić, ponieważ każda firma spedycyjna ma zapis w regulaminie usług, który pozwala jej na odstąpienie od realizacji usługi, jeśli uzna że np. zawartość przesyłki będzie łamać przepisy prawa lub bezpieczeństwa. Poza tym są to firmy prywatne i w gruncie rzeczy mogą postępować jak chcą (również w granicach prawa).
Podobnie przedstawia się sprawa MarkForge – firmą, która stworzyła głośne swego czasu urządzenie do druku 3D z włókna węglowego, a także umożliwiająca łączenie go z PLA, czy nylonem – The Mark One. Wilson zamówił drukarkę 3D w przedsprzedaży, lecz gdy nadszedł czas otrzymania gotowego urządzenia, otrzymał zwrot pieniędzy z informacją, że firma po prostu mu go nie sprzeda. Posiadanie takiej drukarki 3D pozwoliłoby Wilsonowi stworzenie broni, która byłby 20 razy sztywniejsza i 5 razy wytrzymalsza od oryginalnego Liberatora, wydrukowanego ze zwykłego ABS.
Decyzja MarkForge wprawiła Wilsona w złość (co jest dość naturalnym odruchem), czego efektem jest poniższy film, w którym składa dość ciekawą propozycję. Mark One kosztuje 5499$, ale Wilson jest gotów zapłacić trzykrotność tej kwoty każdemu, kto dostarczy mu to urządzenie. Film trudno nazwać profesjonalnym co czyni całą propozycję mało poważną, niemniej jednak dużo mówi na temat twórcy Defense Distributed, który jawi się w nim jako zwykły pieniacz i raczej nie przysporzy mu popularności wśród innych potencjalnych kontrahentów…
Abstrahując od samej osoby Wilsona, który słynie z kontrowersji na fundamentach których wykreował swoją postać, powyższa sytuacja stanowi kolejną odsłonę problemów z jakimi lada moment przyjdzie się zmierzyć obowiązującemu porządkowi świata. Możliwość niekontrolowanej produkcji broni palnej jest bez wątpienia poważnym tematem wymagającym regulacji prawnych, z drugiej jednak strony tworzy pewien precedens, który może teoretycznie być poszerzony o kolejne obszary. Jeżeli zakażemy druku 3D broni – i/lub jego komponentów, na podobnej zasadzie można zabronić produkcji innych elementów stosowanych w urządzeniach i maszynach. Jak pisałem kilka tygodni temu w jednym z artykułów, z punktu obowiązującego w Polsce prawa nie można drukować i sprzedawać (bądź oferować nawet za darmo) protez dłoni.
Choć Cody Wilson jako człowiek jest dość specyficzną postacią, nie da się ukryć iż to właśnie on wyznacza w tej chwili granice tego co będzie – a czego nie będzie można drukować w przyszłości na drukarka 3D.
Źródło: www.3dprintingindustry.com