Zapewne słyszeliście o tym już w radiu, obejrzeliście w telewizji i przeczytaliście na większości największych portali informacyjnych w kraju, niemniej jednak ta sprawa naprawdę odbiła się sporym echem na całym świecie. A wszystko zaczęło się tak: na początku marca pingwinowi z warszawskiego ZOO złamał się dziób. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że ptak miał poważne problemy w samodzielnym przyjmowaniu pokarmów i wody. Weterynarze zakładali mu początkowo ręcznie wykonaną protezę dzioba, ale była ona dość słaba i często odpadała. I gdy wydawało się już, że dla pingwina nie będzie żadnego ratunku, z ofertą pomocy zgłosił się Bartłomiej Jarkiewicz z firmy MTT Polska – resellera poznańskiego Omni3D.
Proces niesienia pomocy będzie przebiegał w kilku etapach. Najpierw zostanie zeskanowany w 3D dziób innego – martwego pingwina. Następnie na podstawie skanów zostanie przygotowana proteza, która zostanie wydrukowana przez Omni3D z czarnego nylonu lub silikonu. Gdy przejdzie pomyślnie testy weterynarzy, pingwin trafi pod narkozę a docelowa proteza zostanie założona na istniejący fragment jego dzioba. Omni3D zaprezentowało już pierwsze prototypy i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z oczekiwaniami, w kwietniu pechowy pingwin odzyska pełnię zdrowia.
Choć osobiście nie przepadam za tego typu tematami, trzeba przyznać że jest to naprawdę świetna akcja PR, bardzo dobrze pozycjonująca zarówno samo Omni3D & MTT jak również technologię druku 3D w ogóle. To co jest najtrudniejsze w całym przedsięwzięciu to tak naprawdę nie druk 3D dzioba, który jest w tym przypadku stosunkowo banalny, ile proces jego skanowania 3D, odtwarzania i dopasowywania. Innymi słowy – inżyniera odwrotna.
Koniec końców, wszyscy w Polsce znowu usłyszeli o drukarkach 3D, Omni3D znalazło się na czołówkach najważniejszych portali informacyjnych specjalizujących się w druku 3D, a i sam pingwin lada moment powróci do zdrowia. Klasyczna „win-win-win situation„…