Pierwszy fundusz inwestycyjny pod druk 3D i… gwałtowne spadki na giełdzie

Druk 3D na giełdzie papierów wartościowych to dość śliski temat. Z jednej strony wiele spółek na czele z 3D Systems czy Stratasys święci na niej triumfy, pomnażając praktycznie z miesiąca na miesiąc wartość swoich akcji, z drugiej jednak część analityków giełdowych patrzy na to bardzo krytycznym okiem, obawiając się bańki spekulacyjnej. Tak czy inaczej, było tylko kwestią czasu aż ktoś postanowi skorzystać na hypie związanym z drukiem 3D – w zeszłym tygodniu w USA powstał pierwszy fundusz inwestycyjny skoncentrowany na branży druku 3D. Niestety wybrał dość kiepski czas na premierę… kilka dni później 3D Systems ogłosiło swoje wyniki za zeszły rok oraz prognozy na przyszły i… akcje wszystkich spółek z branży druku 3D poszybowały w dół.

Andrew Left, właściciel Citron Research zaciera zapewne z uciechą ręce. Słynący z wyjątkowo krytycznych analiz giełdowych dla spółek związanych z drukiem 3D, kilkakrotnie już starał się demaskować działania poszczególnych firm na drodze pompowania balona niespełnionych obietnic i oczekiwań, jak w przypadku niemieckiego VoxelJeta czy amerykańskiego Organovo. Sam również opisywałem na łamach Centrum Druku 3D historię niejakiego Makism 3D i ich niefortunnych prób podbicia giełdy. Jednakże niedawne wydarzenia są bez porównania większego kalibru. 3D Systems zaprezentowało raporty ze swojej działalności za rok 2013 i prognozy na rok 2014, które okazały się tak rozczarowujące, że akcje spółki spadły aż o 28%. Od razu pociągnęło za sobą też kolejne firmy – Stratasys stracił 13%, VoxelJest 14% a ExOne 13%.

Generalnie źródłem małej paniki wśród inwestorów były dużo niższe od oczekiwań zyski. Okazało się, że 3D Systems poniosło bardzo duże wydatki na R&D i liczne przejęcia spółek stawiając na wzrost i rozwój firmy zamiast na pomnażanie dochodów. Co więcej, kolejny – 2014 rok ma wyglądać analogicznie. I chociaż CEO firmy – Avi Reichental zapewnia, iż jest to przemyślana i długofalowa strategia, mająca na celu umacnianie pozycji 3D Systems na rynku i zwiększania jej zasięgu, to akcjonariusze czują się rozczarowani mniejszym zwrotem z akcji.

Wracając do pierwszego funduszu inwestycyjnego – 3D Printing and Technology Fund, bo tak ma się on nazywać, rozpoczyna w dość niefortunnych okolicznościach, niemniej jednak perspektywy jakie przed nim stoją mogą być dość ciekawe. Abstrahując od powyższych zawirowań, nie da się ukryć, iż wzrost wartości akcji o 100% jakie zanotowały 3D Systems i Stratasys w 2013 muszą robić wrażenie na inwestorach. Branża druku 3D rozwija się na tyle dynamicznie, że w każdej chwili może dojść do wydarzenia, które diametralnie odwróci sytuację rynkową, windując akcje danej spółki wyżej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. W poprzednim artykule opisywałem np. plotki dotyczące sprzedaży Stratasysa do HP lub Epsona Seiko. Gdyby do tego doszło – akcjonariusze Stratasysa z pewnością nie czuliby się zawiedzeni…

Minimalna wpłata potrzebna na wejście w fundusz 3D Printing and Technology Fund to 2500 $. Fundusz zamierza operować zarówno na amerykańskiej jak i na pozostałych giełdach papierów wartościowych na świecie. Z uwagi na swój charakter, inwestycje mają charakter długoterminowy i są obarczone ryzykiem utraty zainwestowanego kapitału.

Czy wobec obecnej sytuacji na giełdzie należy w ogóle interesować się tematem ewentualnej inwestycji w akcje w/w spółek? Wg mojej oceny zdecydowanie tak. 3D Systems realizuje dość bezkompromisową, acz skuteczną politykę i jeżeli nie przeliczy się z inwestycjami, w długim okresie czasu jej akcjonariusze będą bogatymi i szczęśliwymi ludźmi. Stratasys jest bardziej problematyczny. Polecam lekturę komentarzy Martina Olchanowskiego z Zortraxa pod tekstem o ewentualnej sprzedaży tej firmy – tak naprawdę balansuje ona mocno na granicy bycia albo jedyną w swoim rodzaju okazją do zainwestowania (w przypadku sprzedaży do większej firmy), albo totalnej porażki (w przypadku konieczności spłaty zaciągniętych zobowiązań poczynionych na rzecz zakupu Objeta i MakerBota).

Jeśli chodzi o resztę spółek, mimo wszystko polegałbym na opiniach ludzi pokroju Andrew Lefta… Ale ja póki co i tak nic nie zainwestuję 🙂

Źródło: www.parkiet.com

Scroll to Top