Průša albo jest taki mądry, albo ma takie szczęście, albo jedno i drugie

Mamy wojnę gospodarczą. Taki jest fakt.

Nowe cła nałożone przez Donalda Trumpa mogą znacząco wpłynąć na europejskie i azjatyckie firmy eksportujące drukarki 3D i usługi druku 3D do USA. Na razie wszystko to brzmi trochę nierealnie i wygląda na to, że wiele osób liczy na to, że Trump rzeczywiście jest tak szalony, jak przedstawiają go lewicowe media, i że równie nagle jak nałożył nowe cła, tak samo szybko je zniesie.

Chyba że… jednak tego nie zrobi. Wówczas wiele firm może znaleźć się w trudnej sytuacji.

Największą ofiarą tej wojny będą chińskie firmy, które – jako główny eksporter drukarek 3D do USA – mogą odczuć znaczny wzrost kosztów z powodu ceł sięgających obecnie 45%. Nie wiadomo, czy przełoży się to na znaczne zmniejszenie ich udziału w rynku, ale moim zdaniem wpłynie to na znaczące spowolnienie sprzedaży.

Z kolei kraje europejskie, takie jak Czechy czy Holandia, z cłami na poziomie około 25%, również odczują presję, choć jej wpływ może być mniejszy dzięki możliwości produkcji lokalnej.

Dotyczy to również producentów materiałów eksploatacyjnych, których w Europie jest wielu.

Usługi druku 3D jako niematerialne prawdopodobnie nie zostaną objęte cłami bezpośrednio, ale mogą być dotknięte przepisami pośrednimi.

A teraz kto może na tym zyskać? Prusa Research. Firma, która w zeszłym roku rozpoczęła produkcję w USA, może uniknąć ceł na lokalnie produkowane drukarki 3D, co może dać jej przewagę nad chińskimi producentami.

Możliwe, że Josef Průša, który latem zeszłego roku – jeszcze za prezydentury Joe Bidena – uruchomił fabrykę w siedzibie Printed Solid (spółki dystrybucyjnej przejętej w 2023 r.), podjął jedną z najlepszych decyzji biznesowych w swojej karierze!

Nowo nałożone cła obejmują zwiększone stawki importowe na towary wwożone do USA, w tym drukarki 3D. Administracja Trumpa nałożyła 20% ogólne cło na chińskie produkty, a do tego dodatkowe 25% z 2018 r., co może skutkować cłami sięgającymi nawet 45% na budżetowe drukarki 3D z Chin – zwłaszcza po usunięciu zwolnienia de minimis (dla przesyłek o wartości poniżej 800 USD).

Chińscy producenci mogą podnieść ceny – na przykład Creality Ender 3 V3 SE może wzrosnąć z 199 USD do 288 USD. Może to doprowadzić do spadku popytu na chińskie drukarki 3D w USA i wymusić dostosowanie strategii eksportowych.

W przypadku towarów z Europy zapowiedziano 25% cło. Jednak firmy europejskie, które zainwestowały w produkcję lokalną w USA, mogą zminimalizować skutki tych zmian. Prusa Research rozpoczęła produkcję w USA w zeszłym roku przez swoją spółkę Printed Solid w Delaware. Produkcja lokalna pozwala im uniknąć ceł na gotowe produkty, dając przewagę konkurencyjną.

Prusa Research planuje stać się największym producentem drukarek 3D w USA w ciągu roku, co pozwala im obejść 25% cła na importowane produkty z Europy. Jeśli jednak nadal będą importować niektóre komponenty lub gotowe produkty, to one mogą nadal podlegać cłom. Będzie to jednak stosunkowo niewielki procent całości.

Więc Prusa może na tym sporo zyskać. Ogólnie rzecz biorąc, patrząc na rozwój wydarzeń, nawet premiera Core ONE z zeszłego roku nabiera większego sensu – szczególnie w kontekście całkowicie nieudanego amerykańskiego debiutu Bambu Lab H2D w wykonaniu Donalda Trumpa…

Interesująco zapowiada się też sytuacja UltiMakera. Tutaj sprawa jest bardziej złożona. Domyślnie drukarki 3D są produkowane w Holandii (wszystkie białe), więc teoretycznie podlegają cłu 25%. Z drugiej strony drukarki 3D MakerBot od dawna produkowane są w Chinach (jeszcze od czasów Jonathana Jagloma). Wygląda więc na to, że wszyscy w tej grupie będą poszkodowani – chyba że ten holendersko-amerykański konglomerat wymyśli jakiś innowacyjny model biznesowy.

Na koniec jeszcze jeden, mniej oczywisty potencjalny beneficjent wysokich ceł: europejscy producenci filamentów.

Dotychczas znacznie przegrywali cenowo z Chińczykami, którzy oferowali dużo niższe ceny za filamenty – zwłaszcza najbardziej popularne PLA i PETG. Teraz różnica celna to aż 20% przewagi nad Europą. To również może się opłacić w dłuższej perspektywie.

Co się wydarzyło tego dnia w historii branży druku 3D?

04.06.2020: Prezydent Polski – Andrzej Duda – zaprezentował druk 3D przyłbic ochronnych.

Newsy & Plotki:

  1. Firma restor3d, specjalizująca się w ortopedycznych implantach drukowanych w 3D, pozyskała 38 milionów dolarów finansowania na rozwój spersonalizowanych rozwiązań medycznych. Środki te zostaną przeznaczone na wprowadzenie czterech nowych linii produktowych, w tym systemów kolanowych i skokowych posiadających certyfikat FDA. Firma zbliża się do osiągnięcia rentowności, co umożliwi dalsze innowacje w zakresie implantów dostosowanych do indywidualnych potrzeb pacjentów, poprawiających wyniki operacji i przywracających mobilność.
  2. PostProcess Technologies osiągnęło ważny kamień milowy – sprzedaż 800. zautomatyzowanego systemu postprocessingu. Trafił on do PartsToGo GmbH, wiodącego europejskiego dostawcy usług druku 3D.
  3. Photocentric nawiązało współpracę z Autodesk, umożliwiając bezpośrednie drukowanie z oprogramowania Fusion i Netfabb na drukarkach LCD LC Titan, Magna i Opus. Integracja ta eliminuje konieczność konwersji plików pośrednich, upraszczając przepływ pracy od projektu do wydruku dla użytkowników przemysłowych. Współpraca łączy doświadczenie Photocentric w zakresie wielkoformatowego druku fotopolimerowego z oprogramowaniem projektowym Autodesk, mając na celu zwiększenie produktywności w produkcji addytywnej. Rozwiązanie jest już dostępne na platformach obu firm.

Artykuł został oryginalnie opublikowany na The 3D Printing Journal: The Atomic Layers: S9E6 (00243)