Tronxy X1 – test super taniej drukarki 3D

Równo dwa miesiące temu, 9 sierpnia br. ogłosiłem światu, że się złamałem i kupiłem „tanią, chińską drukarkę 3D” z GearBesta. Mój wybór padł na Tronxy X1 – kompletnie nieznaną „markę„, która wyróżniała się jedną, jedyną rzeczą – absurdalnie niską ceną, na poziomie 480 PLN (dziś ta drukarka 3D jest jeszcze tańsza, kosztując nieco powyżej 460 PLN). Urządzenie jest oferowane w formie zestawu do samodzielnego montażu.

Zamawiając je nie miałem specjalnie wysokich oczekiwań – szczerze mówiąc liczyłem się z tym, że po złożeniu jej w całość, najdalej po dwóch – trzech przepełnionych frustracją tygodniach, wrzucę ją z powrotem do pudełka, w którym przyszła. Tymczasem Tronxy X1 nie tylko cały czas stoi w tym samym miejscu, to bez przerwy drukuje… Jaką jest naprawdę drukarką 3D, czy warto ją kupić oraz kogo zachwyci, a kogo rozczaruje – o tym wszystkim dowiecie się z niniejszej recenzji.

Tronxy X1

Drukarka 3D przychodzi do nas w obskurnym, brązowym pudełku, które z miejsca gasi nadzieje, że tak niska cena była efektem pomyłki. Wewnątrz znajdujemy elementy konstrukcyjne urządzenia, m.in. kawałki czarnego akrylu oklejone brązową folią ochronną, profile aluminiowe, silniki krokowe, elektronikę i panel sterujący, okablowanie, plastikowe paski napędowe oraz liczne woreczki foliowe ze śrubkami, podkładkami i nakrętkami. Do tego garść najpotrzebniejszych narzędzi (śrubokręty, klucze imbusowe i płaskie), zasilacz z kablem, blok grzewczy (jedyna złożona część w zestawie) i dziewięć kółek, które wkrótce okażą się być jedną z ciekawszych elementów zestawu. Za stół roboczy służy kawałek tępo urżniętego plastiku (do niego również wkrótce wrócimy…).

Moją najpoważniejszą obawą było to, że wiele części konstrukcyjnych zostanie wydrukowanych na drukarkach 3D, a ich jakość będzie tak podła, że będę musiał je wydrukować od nowa. Dobra wiadomość – tylko jeden detal konstrukcyjny jest wydrukiem 3D. Zła – jest tak fatalny jak moje oczekiwania względem niego.

O dziwo sam montaż przebiegł bez najmniejszych problemów. Prace warto rozpocząć od wydrukowania sobie instrukcji montażu, jaka znajduje się na dołączonej do zestawu karcie microSD. Jest bardzo przejrzysta, chociaż w dwóch miejscach warto wykonać pewne prace w odwrotnej kolejności – ułatwi to dalszy montaż (przede wszystkim należy NAJPIERW podłączyć kable do elektroniki, a potem złożyć w całość ściany jej obudowy – inaczej będzie to prawie, że niemożliwe).

Budowę drukarki 3D rozpocząłem w piątek, po godzinie 10:00. O 14:30 skończyłem składanie samej konstrukcji, jednakże prace prowadziłem w dość swobodny sposób, z przerwami na rozmowy telefoniczne, pisanie maili oraz szybki lunch. W poniedziałek złożyłem panel sterujący i podłączyłem elektronikę. Trwało to od 09:30 do 11:00. Łącznie montaż zajął mi 7 godzin, chociaż jestem pewien, że gdybym zintensyfikował swoje prace z łatwością złożyłbym ją w nieco ponad 5.

Szczegółową relację z montażu urządzenia znajdziecie na 3D w praktyce…

ZOBACZ: Tronxy X1 – relacja z montażu drukarki 3D za 480 PLN!

Jeśli chodzi o oprogramowanie, producent rekomenduje Repetiera, dołączając jego wersję instalacyjną do zestawu, znajdującą się na karcie microSD. Niestety nie zamieszcza tam żadnych profili… W związku z powyższym, użyłem dużo bliższej memu sercu CURY. Jej konfiguracja jest banalna. Opis znajdziecie także na 3D w praktyce…

ZOBACZ: Ustawienie profilu dla Tronxy X1 w CURA

Gdy drukarka 3D jest złożona i mamy już skonfigurowany slicer, możemy przystąpić do pracy. O ile wcześniej zaopatrzyliśmy się w pewien dość przydatny gadżet…?

Praca z drukarką 3D

Tronxy X1 to ekstremalnie tania drukarka 3D, więc musimy się przygotować na kilka budżetowych kompromisów, na które zdecydował się producent. Pierwszym jest to, że nie mamy na czym zawiesić rolki filamentu… To nie jest tak jak w przypadku np. Panowin F1, gdzie wystarczyło sobie wydrukować ramię, które montujemy na urządzeniu. W Tronxy X1 jest to po prostu niemożliwe. Musimy zaopatrzyć się w niezależny stojak na filament – kupić, lub zbudować samodzielnie. Dla nas nie było to problemem – koniec końców zajmujemy się drukarkami 3D od 2013 r. Dla osoby początkującej może to być już problem – dlatego warto się na to przygotować PRZED zakupem, niż po…

Drugi problem jaki będzie trzeba szybko rozwiązać, to nabycie umiejętności kalibracji stołu roboczego. Dla osoby wychowanej na pierwszej generacji Monkeyfab PRIME to żaden problem – już podczas rozpoczętego wydruku 3D dokręciłem cztery śruby pod stolikiem roboczym kalibrując stół „na żywym organizmie„. Początkujący użytkownicy będą mieli z pewnością z tym problem – na szczęście jest to tylko kwestia praktyki.

Trzecia rzecz to mocowanie stołu roboczego – producent dostarcza trzy spinacze biurowe, tymczasem musimy użyć ich co najmniej czterech. Inaczej stół będzie sprężynował, powodując że warstwy wydruku będą źle przylegać do siebie.

Kolejna sprawa to to, że o ile teoretycznie obszar roboczy urządzenia to 15 cm w każdej z osi XYZ, po założeniu spinaczy na krawędziach stołu, jego powierzchnia zmniejszy się o co najmniej centymetr. Tak naprawdę przy przygotowywaniu modelu w slicerze warto założyć, że stół ma w rzeczywistości 13 x 13 cm. Trochę rozczarowujące, ale pamiętajmy o cenie…

ZOBACZ: 5 rzeczy jakie powininiście wiedzieć o Tronxy X1 zanim zdecydujecie się na jego zakup

I to tyle, jeśli chodzi o poważniejsze problemy… Teraz przejdźmy do rzeczy, które dla odmiany pozytywnie zaskakują. Pierwszą jest oryginalny stół roboczy. Jak wspomniałem powyżej, jego funkcję pełni obszarpany na krawędziach kawałek mlecznego plastiku. Okazuje się, że jest to wytrawiona płyta PCB, która jest niemożliwa do uszkodzenia przez głowicę drukującą. Co więcej – jest elastyczna, więc gdy wydruk 3D nie będzie chciał odejść z jej powierzchni, wystarczy ją zdjąć i delikatnie wygiąć – model odejdzie bez problemów.

Przed rozpoczęciem pracy warto też pokryć powierzchnię stołu jakimś środkiem adhezyjnym – np. NeedIT lub Dimafixem. Nie trzeba tego robić przed każdym wydrukiem (teoretycznie nie trzeba tego robić wcale) – wystarczy raz na kilka – kilkanaście wydruków.

Drugie pozytywne zaskoczenie to bardzo cicha praca drukarki 3D. Tronxy X1 jest niemalże bezszelestne. To nie truizm – na co dzień mamy w biurze osiem innych drukarek 3D. Nawet The Form 2, które unosi jedynie stół roboczy w górę i w dół pracuje głośniej, a każdy kto miał okazję korzystać z tej drukarki 3D wie, że to urządzenie nie wydaje z siebie praktycznie żadnego dźwięku.

Jak to możliwe? Cała zasługa spoczywa na barkach plastikowych kółek, które odpowiadają za poruszanie stołu roboczego oraz głowicy drukującej w osiach X i Z. Jestem przekonany, że podobnie jak w przypadku stołu roboczego, producent szukał po prostu jak najtańszych rozwiązań. Przez przypadek wdrożył dwa, które są niedostępne dla innych urządzeń tego typu.

Oprogramowanie

Tak jak wspominałem powyżej – Tronxy X1 będzie drukować na takim oprogramowaniu, jakie zdecydujemy się wdrożyć. Kiedyś był to absolutny standard – dziś jest to już niestety domeną tylko i wyłącznie bardzo tanich drukarek 3D tego typu. Nawet opisywany niedawno Panowin F1 jest wyposażone we własny, dedykowany slicer, który na dodatek stoi na bardzo wysokim poziomie. W przypadku Tronxy X1 to spora wada. Nie dość, że musimy sami wybrać i skonfigurować oprogramowanie, to jakość wydruków 3D będzie uzależniona ściśle od naszego wyboru i umiejętności dopracowania parametrów pracy względem używanego filamentu oraz geometrii samego modelu.

Wydruki 3D

I w tej chwili przechodzimy do sedna tej recenzji oraz samej istoty Tronxy X1. Jakie są wydruki z tej drukarki 3D? Wszystko zależy od tego, czego będziemy oczekiwać? Jeżeli zdecydowaliście się na zakup tego urządzenia, ponieważ gdzieś, kiedyś, podczas jakichś targów, konferencji lub eventu zachwyciliście się wydrukami z Ultimakera lub Zortraxa, rozczarowanie jakiego doświadczycie patrząc na efekty pracy Tronxy X1 będzie tak wielkie, jak Platformy Obywatelskiej spoglądającej na ostatnie sondaże poparcia.

Nie ma się co oszukiwać – cena czyni cuda, ale tylko do pewnego etapu…

Z drugiej jednak strony, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że na zakup drukarki 3D wydamy mniej niż 500 PLN (i to z kosztami transportu!), jakość wydruków 3D jest wręcz doskonała! Po prostu zapomnijmy o tym, że urządzenie posłuży nam kiedykolwiek do użytku komercyjnego. Nie ta jakość, nie te możliwości.

Podsumowanie

Po dwóch miesiącach pracy z Tronxy X1 jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jego poziomem. Oczywiście cały czas będę podkreślać stosunek jakości do ceny – bez tej zmiennej urządzenie nie wytrzymuje porównania z jakąkolwiek drukarką 3D z tzw. górnej półki. Tronxy X1 to świetna opcja do tzw. „pierwszego kontaktu„. Jeżeli chcemy po prostu wdrożyć się w drukowanie 3D, a nasze potrzeby będą miały wyłącznie charakter domowy – amatorski, Tronxy X1 przysporzy mnóstwo frajdy i pomoże wejść w świat drukowania przestrzennego. Dla firm okaże się bezużyteczne.

Scroll to Top