Uwolnione licencje wielkich marek

Wartość licencjonowanych produktów znanych marek dla sprzedaży detalicznej, to około 250 miliardów funtów w ujęciu globalnym. Firmy zazwyczaj zaciekle bronią swoich licencji, chcąc kontrolować jak największą część zysku i ostateczny kształt produktów opartych na licencjach. Tymczasem Ci przedsiębiorczy, zaczynają dostrzegać ogromny potencjał synergii druku 3D i licencjonowanych produktów.

Chodzi tutaj o zabawki, ubrania, gadżety, gry i inne,  które przedstawiają czy nawiązują do bohaterów/światów znanych z filmów animowanych i fabularnych, bajek, gier, itd. Mowa zatem o potężnym rynku, który przenika przez kilka gałęzi gospodarki – wartość 250 mld funtów również mówi sama za siebie. Wiele firm z chęcią korzysta, bądź chciało by korzystać z szansy jaką daje popularność – kubki i koszulki z nadrukowaną ulubioną postacią z najnowszej produkcji Walta Disneya, mogą znaleźć wielu entuzjastów. Właściciele znanych marek i licencji bronią ich zawzięcie, rezerwując sobie prawo do kreowania produktów z nimi związanych. Nie powinno to jednak dziwić – jest to naturalne prawo twórcy. Zmianę w spojrzeniu na sprawę, może jednak przynieść druk 3D i jego potężne możliwości personalizacji.

Joe Wee

W pierwszej połowie lipca w Nottingham, Joe Wee, współtwórca niewiarygodnie popularnej aplikacji mobilnej Angry Birds przedstawił swój nowy koncept – serwis Things3D. Jest on obecnie w fazie przygotowania, choć możemy już zapisać się na newsletter, jeżeli chcemy być powiadomieni o nowych ruchach w serwisie.  “Autentyczne i zorganizowane produkty wydrukowane w 3D” – możemy odczytać ze strony Things3d.com. Joe chce sprawnie wykorzystać największy atut druku 3D – możliwość personalizacji –  i połączyć go z popularnymi produktami, a więc licencjonowanymi właśnie. Oznaczało by to uwolnienie się od monopolu masowej produkcji predefiniowanych przedmiotów i ostry zwrot
w stronę świadomego wyboru konsumenta, jaki dokładnie chce produkt.

Fast and Slow consumers

Niestety model zachowań konsumenckich pokazuje, że w sporej większości jesteśmy zadowoleni z tego, że możemy wybierać z pośród gotowych produktów. Sam fakt robienia zakupów jest czymś, co potrafi dostarczać nam sporej dawki endorfin (albo wprost przeciwnie – wchodząc do sklepu, myślimy: “kiedy ja stąd wyjdę?”). Chodzimy po różnych sklepach poszukując czegoś, co przypadnie nam do gustu. Co jednak kiedy mielibyśmy możliwość stworzenie własnego produktu, na zasadzie wyboru spośród kilku opcji, dopasowywania różnych elementów do siebie i naszego gustu? Problem polega na tym, że wymaga to kreatywności i psychicznego wysiłku od kupującego – musimy pomyśleć, czego tak naprawdę chcemy. A to okazuje się najtrudniejsze. Łatwo może się wtedy pojawić w mózgu impuls pod nazwą problem, wysiłek, praca – a wtedy zakupy przestają nam się kojarzyć z przyjemnością i mimowolnie uruchamiamy skrypt: Uciekać!  Dlatego najczęściej podążamy prostszą drogą i wybieramy z tego co oferują nam producenci – i w dodatku właśnie to lubimy. Dlatego też model sprzedaży personalizowanej nie jest tak rentowny jak model tradycyjny. Chyba, że będzie on prosty i sprytny.

“Smart 3D printed products(…), (…) do it correctly (…)”

Joe Wee przytaczając liczbę 250 mld funtów, podkreśla, że ta wartość to wielka szansa dla druku 3D, ale trzeba ten fakt odpowiednio wykorzystać. Jak? Wee proponuje m.in. dać klientowi mądre narzędzie do personalizacji sławnych i znanych marek.

Zmienia się również powoli model zachowań konsumenckich. Coraz większą popularnością cieszą się bowiem ruchy Slow. Mamy już slow fashion, slow food, slow life, slow movement i… Slow money. Zrodziły się one jako przeciwwaga dla wyścigu szczurów, ciągłego pośpiechu i szaleńczego tempa nieskończonej szarży ku doskonałości. Dewiza magazynu Slow brzmi „Nie ma czasu na pośpiech”. Implementując idee Slow na zachowania zakupowe, kupujemy rzeczy porządne, przedstawiające konkretną wartość (a więc drogie), często ręcznie robione (lub wykańczane), a jednocześnie ograniczamy zakupy do minimum, a więc to na co już wydamy pieniądze musi jak najbardziej nam odpowiadać. Personalizacja.

Przesunięcie

Artykuł na CD3D  pt. Druk 3D szansą dla ekologii? rozpatrywał możliwość stopniowego przesuwania się produkcji z masowych predefiniowanych przedmiotów w stronę personalizowanych drukowanych rzeczy. Koncepcja Joe Wee oraz Slow potwierdzają tą tezę. Zrobiło to również Hasbro, rozpoczynając współpracę najpierw z 3D Systems, a teraz z Shapeways. Z firmą z Rock Hill chodziło o dostarczenie jeszcze bardziej wciągającej i kreatywnej przyjemności z grania korzystając z mocy druku 3D.

Z Shapeways Hasbro poszło o krok dalej. Firmy chcą współpracować, aby fani, korzystając z otwartej własności intelektualnej tej drugiej, mogli tworzyć designerskie i autorskie produkty wydrukowane przy pomocy Shapeways.

“Open up its , intellectual property to fan designed products using Shapeways 3D printing.”

Wydaje się, że Hasbro podąża drogą docelowego uwolnienia licencji na swoje produkty, choć ich pierwszy krok na Shapeways ograniczył się do wydania 5 licencji konkretnym projektantom. Można to oceniać jako dalsze utrzymywanie kontroli i jedynie zachowawcze badanie gruntu. Trzeba mimo to przyznać, że otworzenie własności intelektualnej za darmo, niezależnym projektantom, przez firmę wartą 4.4 miliarda dolarów jest ważną zmianą podejścia do robienia biznesu. Przypomina to próby wpojenia przez Google artystom, że opłaca się dzielić wpływami z reklam na Youtube.

Stary model posiadania, własności i generowania zysków jest skostniały i szybko okaże się niewydolny w zmianiającym się świecie. Internet, technologia druku 3D, ruch RepRap, Youtube, Slow i być może Things3D.com już teraz definiują gospodarkę na nowo. Wraz z rozwojem i dopracowywaniem technologii, a także pokonywaniem kolejnych problemów, druk 3D będzie rozprzestrzeniał się do dalszych segmentów gospodarki. Coś co hucznie zapoczątkował właściciel takich marek jak My Little Pony i jeden z liderów w branży urzeczywistniania projektów przestrzennych, z pewnością zmieni nasze życie w przyszłości.

Scroll to Top