Oferta materiałów do druku 3D marki Verbatim nie jest jak na razie bardzo szeroka. Oprócz klasyków – ABS i PLA, znajdziemy tam tylko jeden materiał – dostępny od grudnia zeszłego roku elastyczny Primalloy. Sprawdzamy, czy drukowanie z niego, jak w przypadku innych miękkich materiałów,to również droga przez mękę?
Verbatim Primalloy to elastomer termoplastyczny na bazie poliestru. Dostępny jest tylko i wyłącznie w jednym kolorze (co nieco rozczarowuje). Filament zapakowany jest w klasyczne, kolorowo zadrukowane firmowe pudełko z rączką, a szpula znajduje się próżniowym worku z osuszaczem. Za 500 gramów filamentu zapłacimy 246 zł brutto, a więc 27 zł więcej niż za NinjaFlex (który dostępny jest w ogromnej palecie kolorów). Zalecana temperatura druku to 215-240ºC
Producent podrzuca nam garść dobrych rad, jeśli chodzi o drukowanie z filamentu Primalloy:
- Drukować na stole pokrytym taśmą Kaptonową, podgrzanym do 40º – 50ºC
- Aby zapobiec opadaniu warstw, stosować chłodzenie wydruku
- Aby zapobiec zwijaniu się filamentu w supeł w ekstruderze należy drukować przy niskich prędkościach (≤ 30 mm/s) i wyłączyć retrakcję. Należy także unikać zbyt dużego docisku do śruby radełkowanej.
- Filament nie jest polecany do drukarek o znacznej odległości pomiędzy śrubą radełkowaną i hotendem (>15mm)
Pierwszy wydruk, chwyt do kierownicy roweru, przez zapominalstwo, drukujemy z załączoną retrakcją, czego skutki widać na zdjęciu poniżej:
Chwyt drukował się przy temperaturach: hotendu 230ºC i stołu 65ºC oraz prędkości 30 mm/s. Stół posmarowany był klejem w sztyfcie. Wydruk wykonaliśmy na drukarce Monkeyfab PRIME.
Przy okazji obserwacja: podgrzany do temperatury druku Primalloy staje się całkiem przeźroczysty, dopiero schładzając się, traci transparencję i staje się mlecznobiały. Efekt tego widać szczególnie przy druku pierwszej warstwy, gdzie nakładana ścieżka pojawia się na stole tak jakby z „opóźnieniem” w stosunku do głowicy.
Kolejny wydruk, krótki kawałek karbowanego węża, puszczamy (już bez retrakcji) na stole spryskanym Dimafixem, co okazuje się niewystarczające i wydruk po krótkim czasie odkleił się od stołu.
Wracamy zatem do kleju w sztyfcie. O ile do tego etapu nasze nastawienie filamentu Primalloy było raczej mało entuzjastyczne, tak z tym wydrukiem musiało się zmienić, gdyż wyszedł on bezbłędnie:
Wydruk jest bardzo wytrzymały, można go do woli miętosić w rękach i nie ulega on zniszczeniu. Wężyk mógłby zostać z powodzeniem zastosowany do działającego urządzenia.
Trzeci wydruk, będący z grubsza sporą kopułą, również drukuje się dobrze… do czasu. Pod sam koniec filament niespodziewanie, po raz pierwszy, w sposób charakterystyczny dla miękkich filamentów, zbił się w supeł w ekstruderze i wydruk nie został ukończony.
Na koniec puszczamy jeszcze miśka, aby sprawdzić Primalloy na czymś, co, w przeciwieństwie do powyższych wydruków, wymagałoby retrakcji, której jednak nie załączamy. Zgodnie z przewidywaniami, wydruk ma sporo farfocli, te jednak można usunąć, więc jest to lepsze rozwiązanie niż drukowanie z retrakcją i wydruk z dziurami. Usuwanie nadmiarowego materiału nie jest jednak tak proste jak np. w przypadku filamentu Woodfill (gdzie wystarczy delikatnie przejechać wydruk pilnikiem). Tutaj będziemy potrzebować do tego naprawdę ostrych i precyzyjnych cążków oraz więcej czasu.
W tym miejscu należy zwrócić uwagę na fakt, iż Primalloy w ogóle nie podwija się na przewieszonych krawędziach, co widać przy druku łapki misia. Poza farfoclami wydruk ma doskonałą powierzchnię, a kształt misia został odwzorowany bardzo dokładnie.
Primalloy mile nas zaskoczył, psując na skutek kołtuna w ekstruderze jedynie jeden z 4 wydruków (inne testowane przez nas filamenty elastyczne wypadały pod tym względem znacznie gorzej). Jeżeli dołożymy do tego bardzo dobrą jakość ukończonych wydruków i ich naprawdę niezłą wytrzymałość, skłaniamy się ku decyzji, że jest to chyba najlepszy elastyczny filament z którego korzystaliśmy. A że w redakcji nie brakuje niezwykle interesujących pomysłów, jak go wykorzystać, z pewnością wkrótce jeszcze o nim u nas przeczytacie.