Wg Gartnera, w tym roku na świecie sprzeda się nieco ponad 100 tys. drukarek 3D

Gartner – czołowa firma badawcza specjalizująca się w nowych technologiach, zaprezentowała szacunki dotyczące sprzedaży drukarek 3D na świecie za 2014 rok oraz projekcje sprzedażowe na kilka kolejnych lat. Dobra wiadomość – zła wiadomość. Dobra jest taka, że zaprezentowane wartości liczbowe pokrywają się z tym co firma ogłosiła rok temu. Zła jest taka, że są to wciąż bardzo małe ilości… W artykule jaki opublikowałem na początku października 2013, Gartner szacował sprzedaż drukarek 3D w 2014 roku na poziomie niespełna 100 tysięcy sztuk, tymczasem teraz ta liczba ma wynieść dokładnie 108.151 szt. (nie mam pojęcia w jaki sposób udaje się oszacować to z dokładnością do jednego urządzenia?). W przyszłym roku ta liczba ma wynieść już 217.350 szt., a w 2018 ponad… 2,3 miliona! O ile w perspektywie 3-letniej wygląda to nad wyraz obiecująco, tak teraz… słabo, żeby nie powiedzieć – tragicznie!

Pete Basiliere – wiceprezes Gartnera uważa, że to co przyczyni się najbardziej do wzrostu sprzedaży drukarek 3D na świecie to wygasanie kolejnych patentów na poszczególne technologie druku 3D. Wg niego doprowadzi to do powstawania nowych firm, które będą produkować maszyny objęte aktualnie ochroną patentową, a to spowoduje z kolei spadek cen. Zwiększy się również funkcjonalność drukarek 3D, jak również staną się one bardziej przystępne w obsłudze. To wszystko wymusi po prostu dużo większa niż do tej pory konkurencja.  Kluczowym ma być przełamanie monopolu takich firm jak 3D Systems, Stratasys / Objet czy EOS na technologie żywiczne, polimerowe i metalowe, które z jednej strony są najbardziej pożądanymi przez przemysł i małe i średnie przedsiębiorstwa, a z drugiej, są skutecznie powstrzymywane przed masowym rozpowszechnieniem się z powodu horrendalnie wysokich cen.

Jeśli chodzi o urządzenia niskobudżetowe, to Gartner szacuje, iż w 2014 r. w zakresie cenowym od 1$ do 2500$, tylko 11,6% z nich miało wartość niższą niż 1000$. Ten procent wzrośnie do 28,6% w 2018 roku. Co więcej, firma twierdzi, że do 2016 roku co dziesiąta drukarka 3D sprzedana w cenie poniżej 1000$ będzie tzw. urządzeniem plug&print, tzn. posiadającym takie funkcjonalności jak automatycznie poziomowany stół, podgrzewany stół roboczy i dedykowany filament.

Przejdźmy teraz do wyliczeń cząstkowych… Zakładając, że w 2014 roku sprzeda się łącznie 108 tysięcy drukarek 3D na świecie, daje to średnią na poziomie 9000 szt. drukarek 3D miesięcznie. W zeszłorocznym artykule porównywałem te liczby do sprzedaży notebooków w Polsce. Tym razem pójdę nieco dalej (i dużo bardziej niekorzystnie) i porównam to do sprzedaży smartfonów. Wg szacunków, w Polsce sprzedaje się ich rocznie… 7,7-8,25 mln egzemplarzy, tj. 641 – 687 tysięcy miesięcznie. Zanim ktoś napisze / powie, że tego typu porównanie jest całkowicie pozbawione sensu, gdyż dotyczy zupełnie innego rodzaju urządzeń śpieszę wyjaśnić, iż w pełni zdaję sobie z tego sprawę. To porównanie ma jedynie na celu pokazanie jak nieprawdopodobnie wielka jest rozbieżność pomiędzy sprzedażą drukarek 3D a telefonów komórkowych wobec hype`u jaki panuje wokół technologii druku 3D na świecie. Druk 3D ma lada dzień zmienić nasz świat. Póki co, w ciągu roku na całym świecie sprzedaje się tyle drukarek 3D, ile przez pięć dni smartfonów w Polsce.

Ciekawe, prawda…?

Wobec tak druzgocących informacji, jedynym pocieszeniem i nadzieją jest to, że szacunki Gartnera (teoretycznie) cały czas się sprawdzają i jeśli doczekamy wszyscy 2018 roku… zaczną się prawdziwe żniwa. Póki co, trzeba cierpliwie krzewić ideę fantastyczności technologii przyrostowych, prowadzić działania edukacyjne, ewangelizować, uczyć i tłumaczyć. Na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać. Maksymalnie 3-4 lata.

Źródło: www.3dprint.com
Grafika: [1]

Scroll to Top