Za 10 lat koncerny motoryzacyjne będą zostawiać w kieszeniach firm z branży druku 3D po 10 mld $ rocznie

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że oprócz szybkiego prototypowania największą szansą dla technologii przyrostowych w obszarze sektora motoryzacyjnego będzie wytwarzanie na żądanie części zamiennych do aut dawno wycofanych z bieżącej produkcji oraz fabrykacja pojedynczych detali wykorzystywanych w pojazdach specjalnych. Tymczasem najnowsze raporty rynkowe wskazują, że koncerny samochodowe zamierzają wejść w technologię druku 3D naprawdę na poważnie, wdrażając drukarki 3D w normalnych procesach produkcyjnych aut produkowanych seryjnie!

Według firmy analitycznej SmarTech Analysis, za 10 lat suma wszystkich strumieni przychodów w obszarze związanym z wykorzystaniem technologii addytywnych dla produkcji motoryzacyjnej, wyniesie blisko 10 mld dolarów rocznie. Co ważne, nie dotyczy to w ogóle szybkiego prototypowania, gdzie przychody będą liczone dodatkowo. Kwota ta zostanie wygenerowana na potrzeby tworzenia części do końcowego zastosowania, tzn. zarówno tych fizycznie montowanych w autach jak i narzędzi wykorzystywanych do ich produkcji – formy odlewnicze, matryce, czy przyrządy i uchwyty wykorzystywane w montażu.

Jak widać na poniższym wykresie, najwięcej przychodów zostanie wygenerowanych przez zakup drukarek 3D:

Powyższy scenariusz jest w dużej mierze zasługą rosnącej od kilku lat konkurencji wśród firm produkujących profesjonalne rozwiązania dla przemysłu. 3D Systems, Stratasys, EOS, SLM Solutions muszą z jednej strony radzić sobie z presją dużych koncernów z HP i GE Additive na czele, a z drugiej strony mniejszych firm wyrosłych na fali popularności desktopowych drukarek 3D w rodzaju Ultimakera, Zortraxa, BCN3D, 3DGence, czy Formlabs. Gdyby tego było mało, na potknięcia nestorów branży druku 3D czyhają młode unicorny – Carbon i Desktop Metal.

To wszystko sprawia, że każda z firm wynosi się na szczyty swoich możliwości prezentując rozwiązania, które jeszcze kilka lat temu wydawały się być trudne lub wręcz niemożliwe do wdrożenia. Systemy do druku 3D są coraz bardziej „Industry4.0-friendly„, mają lepsze i bardziej zaawansowane oprogramowanie, pozwalają uczestniczyć w planowaniu kompleksowych procesów produkcyjnych (vide rozwiązania w rodzaju 3DExperience).

W branży pojawiło się ostatnimi czasy bardzo dużo pieniędzy pozyskanych zarówno od inwestorów jak i klientów końcowych inwestujących w produkty firm, co stymuluje innowacyjność. Jeśli ten trend zostanie utrzymany, za kilkanaście lat może faktycznie się okazać, że drukarki 3D stały się integralną częścią hal produkcyjnych, stojąc na równi z maszynami operującymi tradycyjnymi technikami wytwórczymi.

Źródło: www.3dprintingcenter.net

Scroll to Top