Gdy 20 czerwca br. pojawiła się informacja, że MakerBot zostaje przejęty przez Stratasys, większość komentatorów przecierało oczy ze zdumienia, zadając to samo pytanie: „DLACZEGO„? Dlaczego najbardziej innowacyjna firma w segmencie niskobudżetowych drukarek 3D oddaje się w ręce skostniałego molocha jakim był Stratasys, który od lat pielęgnował swoje patenty na FDM koncentrując się wyłącznie na rynku urządzeń wysokobudżetowych? Ostatecznie uznano, iż był to zwykły skok na kasę, a Bre Pettis z innowatora przekształcił się w zdrajcę i sprzedawczyka. Jednakże niedawna historia z pozwem o złamanie patentów przez Afinię sprawiła, iż spojrzałem na sprawę z innej strony. A co jeśli w tym wszystkim nie chodziło wyłącznie o pieniądze…?
Wpadłem na to dziś wieczór, czytając bloga Fabbaloo, na którym jego autor – General Fabb, rozważał jakie premiery drukarek 3D zostaną zaprezentowane podczas przyszłorocznych targów CES w Las Vegas. W swoim artykule zastanawiał się m.in. nad tym, czy MakerBot przedstawi kolejną odsłonę Replicatora, a jeśli tak, to czy będzie on wyposażony w elementy zaczerpnięte z urządzeń Stratasysa, których z wiadomych względów nie będą chronić patenty. No właśnie… W sumie dlaczego nie wpadłem na to wcześniej?
Pod koniec listopada Afinia, firma powiązana z Tiertime – chińskim potentatem na rynku drukarek 3D, została pozwana przez Stratasys za złamanie czterech patentów. Każdy z nich odnosił się do fundamentalnych spraw związanych z drukiem 3D i gdyby chcieć je przestrzegać, to na świecie nie powinno być żadnych niskobudżetowych drukarek 3D drukujących w technologii FDM, poza tymi, które dzieliłyby się zyskami ze Stratasysem. Ponownie jak w przypadku przejęcia MakerBota, komentatorzy zadali to samo pytanie: „DLACZEGO„? Dlaczego dopiero teraz i dlaczego akurat Afinia? Dlaczego nie 3D Systems i Cube? Dlaczego nie Printrbot, Solidoodle, Type A Machines, Lulzbot czy dowolna inna amerykańska drukarka 3D? Ostatecznie doszli do wniosku, że chodzi tu wyłącznie o pokaz siły w stosunku do Chińczyków, którzy coraz lepiej radzą sobie ze swoimi urządzeniami na amerykańskim rynku.
Ja natomiast zadałem sobie dziś inne, choć podobnie zaczynające się pytanie: dlaczego to samo miało nie spotkać pół roku temu MakerBota? Wyobraźmy sobie taką sytuację:
- sprawy nie mogłyby układać się lepiej w życiu Bre Pettisa: jego firma rozwija się w niesamowitym tempie, co chwila zwiększa zatrudnienie, otwiera nową siedzibę, pracuje nad skanerem 3D i prowadzi prace nad stworzeniem spójnego ekosystemu, w którym jego drukarki 3D, skanery 3D i największa na świecie biblioteka obiektów do druku 3D będą tworzyć jednolitą całość
- gdyby tego było mało, staje się ikoną ruchu open-source, przykładem człowieka, który wywodząc się ze środowiska hakerskiego i makerskiego odniósł sukces finansowy, pozostając w dalszym ciągu sobą – trochę biznesmenem, trochę hipsterem, drukarkową wersją młodego Steve`a Jobsa
- pewnego dnia kontaktują się z nim prawnicy Stratasysa z niemiłą informacją, że MakerBot łamie jakieś 2/3 z 560 patentów na druk 3D, które są w ich posiadaniu i że to dla nich spory problem, który chcieliby jakoś rozwiązać; najlepiej tak, żeby nikomu nie stała się krzywda i na koniec dnia wszyscy byliby zadowoleni
- Bre Pettis ma dylemat? iść na wojnę patentową ze Stratasys, czy zacząć rozmawiać? Stratasys nie ma takiego dylematu – zdmuchnięcie MakerBota z powierzchni ziemi byłoby dla nich trudne niczym zdmuchnięcie dmuchawca, choć być może nie przysporzyłoby firmie dobrego PR`u? ale z drugiej strony co zrobić…? prawo to prawo, a Temida jest ślepa
- Bre Pettis przyjmuje w końcu tzw. „propozycję, której nie mógł odrzucić” i sprzedaje się za 400 + 200 mln dolarów; okrywa się na pewien czas hańbą i anatemą środowisk open-source`owych, lecz paradoksalnie od strony biznesowej sytuacja wygląda jeszcze lepiej niż na początku; wkrótce po fuzji, drukarki 3D Replicator lądują w Microsoft Store i następuje proces ich stopniowej integracji z Windowsem 8.1; prawdziwa „win-win situation„…
Czy tak było naprawdę? Trudno powiedzieć, faktem jest, że do przejęcia doszło i MakerBot jako jedyny producent niskobudżetowych drukarek 3D może sobie gwizdać na patenty na FDM. Tak czy inaczej jestem więcej niż pewny, że kwestia patentów służyła za jeden z koronnych argumentów negocjacyjnych ze strony Stratasysa. Jeżeli nie była podstawą do prób przekonania Pettisa do rozpoczęcia rozmów to na pewno pomogła zbić cenę.