Anatomia hejtu, czyli jak grupka studentów postanowiła strollować nasz news o studiach podyplomowych

Generalnie CD3D jest stosunkowo spokojnym miejscem jeśli chodzi o komentowanie artykułów przez użytkowników serwisu. Jakość komentarzy jest stosunkowo wysoka, a częstotliwość adekwatna do stopnia zainteresowania ludzi w Polsce technologią druku 3D. Jednakże raz na jakiś czas dzieje się coś wyjątkowego, co nazywam z angielska „shitstormem„, a co można w wolnym tłumaczeniu przedstawić jako „wybijanie szamba„. Wczoraj szambo znowu wybiło…

Do tej pory w historii serwisu szambo wybiło cztery razy. Po raz pierwszy miało to miejsce w lipcu 2013 roku, gdy opublikowałem swój (nie)sławny wywiad z Omni 3D. To wtedy po raz pierwszy insynuowano mi, że firmy płacą mi za pisanie artykułów, co dziś brzmi dość śmiesznie biorąc pod uwagę nasze późniejsze relacje z firmą z Poznania. Po raz drugi wydarzyło się to w lipcu 2014 roku, gdy pod zupełnie niepozornym artykułem o wstawieniu do zestawienia drukarek 3D Zortraxa M200 i Monkeyfab PRIME starli się ze sobą zwolennicy pewnej znanej firmy z branży druku 3D, których adresy IP kierowały na województwo Warmińsko-Mazurskie, z przedstawicielami 3NOVATICA i Solveere.

Trzeci raz szambo wybiło na koniec czerwca tego roku, gdy artykuł Adeli porównujący filamenty Verbatimu i Devil Design spotkał się z ostrą krytyką (części) polskiego środowiska RepRap, niemogącego się pogodzić z faktem, że produkt ich serdecznego ziomka z forum o RepRapach, przegrał z produktem wielkiej, międzynarodowej korporacji. Przy okazji znowu insynuowano nam, że to zapewne dlatego, iż wspomniana korporacja nam za to zapłaciła (chociaż ja osobiście wiem, że nawet nie jest świadoma tego, że taki artykuł w ogóle powstał?).

Wczoraj przyszedł czas na wybite szambo nr 4. Grupa studentów z Wrocławia przeprowadziła zmasowany atak na serwis, krytykując mnie za to, że pozwoliłem sobie wspólnie z warszawską Akademią Finansów i Biznesu VISTULA ogłosić nabór na podyplomowe studia: „Dyplomowany specjalista ds. druku 3D. I to właśnie o tym chciałbym napisać kilka słów…

Z internetowym wybijaniem szamba jest dokładnie tak samo jak w prawdziwym życiu. Generalnie nie jest to rzecz, której człowiek się spodziewa…? Gdy już to się dzieje, w bardzo szybkim czasie robi się wszędzie straszny syf… Próbujemy najpierw chwytać za mopa, potem za wiadro, aż w końcu siedzimy oblepieni przysłowiowym „gównem„, patrząc bezradnie, jak go stopniowo przybywa i przybywa… Prędzej czy później koszmar się kończy – sprzątamy wtedy nieczystości, myjemy podłogi i ściany, ale jak to mówią: „pewien niesmak pozostaje„…

Artykuł, który stał się źródłem internetowego hejtu był typową notką prasową, w której informowałem, iż wspólnie z warszawską Akademią Finansów i Biznesu VISTULA ogłaszamy nabór na podyplomowe studia związane z drukiem 3D. Początkowo tekst przeszedł bez większego echa, nie licząc jednego krytycznego komentarza użytkownika o nicku „Jarosz„, który jak się wkrótce okazało, został pierwiosnkiem tego co miało już za chwilę nastąpić.

Generalnie zarzuty jakie były stawiane w komentarzach sprowadzały się do jednego: nie mam wiedzy, umiejętności i kompetencji ku temu, aby proponować uruchomienie takiego kierunku studiów, co było mi wykazywane… no w sumie niczym nie było wykazywane. W sumie to byłem wzywany do tego aby wykazać, że mam jakiekolwiek kompetencje aby uruchomić nabór na studia związane z drukiem 3D, sugerując w domyśle, że przecież ich nie mam. Co ciekawe, wzywającymi mnie były osoby, które nigdy wcześniej nie komentowały nic w serwisie i ukrywały się pod nic nie mówiącymi nickami. W całej dyskusji oprócz mnie pojawiły się zaledwie dwie osoby podpisujące się imieniem i nazwiskiem (prezentujące dodatkowo swoje zdjęcia – ale o tym poniżej, bo to też jest śmieszne).

Nie wiem czy wzywające mnie osoby mają jakąkolwiek wiedzę na temat technologii druku 3D (osoby z branży, z którymi rozmawiałem na temat tego środowiska twierdziły, że raczej dość elementarną), wiem za to, że mają dość ograniczoną wiedzę na temat tego jak działa np. WordPress, na którym postawiony jest nasz serwis (podobnie jak ponad 20% wszystkich stron internetowych na świecie). Otóż WordPress w swojej podstawowej wersji instalacyjnej ma funkcję dodawania komentarzy, która z kolei pobiera od komentujących osób ich adres IP oraz konto e-mail, na jakie należy się zarejestrować aby móc oddać komentarz. My co prawda korzystamy z wtyczki DISQUS`a, ale wszystkie dane i tak zostają w bazie danych – tak to po prostu działa.

Klikając w CMS serwisu na dany adres IP, wyświetlają się wszyscy użytkownicy, którzy z niego korzystali. Oto np. lista wyników jakie zostaną nam zwrócone gdy klikniemy w adres 156.17.18.*** (pełny adres IP mogę udostępnić zainteresowanym do wglądu):

Anatomia hejtu 01

Moją uwagę zwrócił użytkownik Piotr, który oprócz adresu e-mail podał nazwę swojej strony: rt.pwr.wroc.pl. Co się wyświetla pod tym dość specyficznym adresem?

Rapid Troopers

Och! To strona internetowa Rapid Troopers – słynnego na całą Polskę Koła Naukowego Technologii Innowacyjnych działającego przy Politechnice Wrocławskiej! Adres IP użytkownika kieruje naturalnie do Wrocławia. Hmm, idźmy dalej tym tropem… Dokąd mogą kierować adresy IP pozostałych czynnych uczestników dyskusji (w tym „Studenta PWr„, rejestrującego się w komentarzach adresem e-mail ******@student.pwr.wroc.pl – czyli oficjalnej poczty Politechniki Wrocławskiej)?

  • Jarosz – 217.99.61.** i 188.127.0.*** – najpierw Śląsk, potem Lublin
  • wody – 94.254.145.*** – Małopolskie
  • Student PWr – 156.17.71.** – Wrocław
  • Tomq – 156.17.18.*** – Wrocław
  • Kajtek – 156.17.18.*** – Wrocław
  • Gustaw Koenig – 156.17.71.** – Wrocław
  • am – 156.17.71.*** – Wrocław
  • Andrzej Pawlak – 188.122.20.** – Bielany Wrocławskie.

Jak widać, siedmiu z dziewięciu najaktywniejszych uczestników dyskusji wywodziło się z tego samego miasta, z czego co do czterech mamy pewność, iż wywodzili się z jednego miejsca.

Analizując statystyki Google Analytics, okazało się, że znakomita większość osób czytających mój artykuł o studiach podyplomowych pochodziła również z Wrocławia. Skąd tak wielkie zainteresowanie wrocławian artykułem opublikowanym dwa dni temu, który jak pisałem przeszedł bez większego echa…? No może np. stąd?

Rapid Troopers FB

W notce na oficjalnym fanpage`u Rapid Troopers na FB pojawia się ciekawe sformułowanie:

Ponieważ zostaliśmy wymienieni z nazwy na stronie zachęcamy wszystkich do poczytania o studiach i dokonania własnej oceny. Szczególnie polecamy dyskusję w komentarzach na dole strony.

Wynika z niej niejako, iż ni stąd ni zowąd na CD3D pojawiła się wzmianka o Rapid Troopers, co skłoniło koło naukowe do takiej a nie innej reakcji. Redaktor fanpage`a zachęca również do lektury komentarzy pod artykułem…

Prześledźmy zatem chronologię wydarzeń:

  • 7 lipca użytkownik Jarosz oddaje pierwszy komentarz – i nic się nie dzieje…
  • 8 lipca w nocy o 00:49 użytkownik wody dodaje kolejny – w dalszym ciągu cisza…
  • 8 lipca o 08:49 użytkownik Piotr (ten co ma link do strony Rapid Troopers) kwestionuje informację zawartą w programie studiów
  • 20 minut później użytkownik Student PWr (ten co rejestruje się bezpośrednio z konta mailowego Politechniki Wrocławskiej) zadaje szereg pytań szczegółowych wzywając mnie do publicznej odpowiedzi; to jego pierwszy komentarz w serwisie, nic dziwnego zatem, że nie wie, iż mam w zwyczaju publikować wszystkie swoje odpowiedzi publicznie
  • kwadrans później Jarosz wyśmiewa nasze nieudolne próby zarabiania na blogu / portalu, dając do zrozumienia żebyśmy pozostali przy drukowaniu Misiów Uszatków (Jarosz to jedyny użytkownik z w/w, który wcześniej publikował komentarze w naszym serwisie)
  • po czym pojawia się Tomq, który pisze z tego samego adresu IP co Piotr.

Teraz żeby było jasne – do tej pory traktowałem powyższą dyskusję jako coś standardowego w serwisie – krytyka nie jest mi obca i oddaję użytkownikom pełne prawo do jej udzielania. Niemniej jednak, zadziwiająca częstotliwość dodawania komentarzy do artykułu, który został opublikowany dwa dni wcześniej sprowokowała mnie do zajrzenia w CMS i statystyki Google Analytics. To właśnie wtedy odkryłem, że większość komentujących pochodzi z Wrocławia, a dwóch z nich pisze z tego samego adresu IP. Jak pisałem we wstępie, to nie pierwsza tego typu sytuacja z jaką się spotykam, dlatego postanowiłem ją monitorować na bieżąco.

O 11:17 dałem do zrozumienia niektórym użytkownikom, iż wiem skąd piszą swoje komentarze, pozdrawiając przy okazji serdecznie Rapid Troopers. Kilkadziesiąt minut później swój pierwszy, historyczny komentarz w serwisie publikuje Gustaw Koenig – jedyna na ten moment osoba podpisująca się imieniem i nazwiskiem. Wywiązała się między nami przezabawna wymiana komentarzy (ale o tym za chwilę). Wróćmy teraz do powyższej notki na FB…

Najpierw członkowie Rapid Troopers publikują swoje krytyczne komentarze do artykułu, a gdy daję do zrozumienia, iż wiem, że to oni, Koenig dokonuje oficjalnego comming outu. Potem ktoś z ich koła publikuje notkę na FB, w której sugeruje, iż zostali przeze mnie wywołani do komentarza, namawiając równocześnie do lektury (po części swoich) krytycznych komentarzy. Po czym jedna z osób komentuje to na fanpage`u słowami: „niezła gównoburza„.

Pytanie kto i po co ją wywołał…?

Cel jaki przyświecał nam przy koncepcji tworzenia podyplomowego kierunku studiów dot. technologii druku 3D, miał przede wszystkim charakter biznesowy. Po pierwsze pokrywa się to ze specyfiką uczelni VISTULA (vide jej pełna nazwa), a po drugie pokrywa się to z obszarem, w którym my się specjalizujemy – czyli próbie odpowiedzi na pytanie: do czego służy technologia druku 3D i jak na niej zarabiać?

Do współpracy zaprosiliśmy przedstawicieli kilku renomowanych firm z branży profesjonalnego druku 3D – niestety ich nazwiska póki co nie pojawiły się w programie studiów, co stanowi tak naprawdę największy chyba problem związany z całą sytuacją? Powody tego są bardzo prozaiczne – po pierwsze musieliśmy opublikować informację na temat rozpoczęcia naboru z uwagi na terminy narzucone przez Uczelnię, a po drugie proszę pamiętać, iż o współpracy rozmawiamy z przedstawicielami firm, którzy mają szereg innych zobowiązań – a przede wszystkim koncentrują się na prowadzeniu własnego biznesu. Firmy muszą tak poukładać sobie sprawy, aby być w stanie połączyć swoją bieżącą działalność komercyjną z uczestnictwem w tego typu przedsięwzięciu. Choćbyśmy nie wiem jak bardzo naciskali – nie otrzymamy wiążącej informacji wcześniej, dopóki nie zorganizują oni swoich spraw tak, aby nie kolidowały one z ich udziałem w zajęciach.

Mimo tych problemów bardzo zależy nam na tym, aby w naszym projekcie uczestniczyli właśnie przedstawiciele firm komercyjnych – praktycy, nie teoretycy. Ludzie, którzy na co dzień realizują zamówienia komercyjne, bądź instalują maszyny w siedzibach swoich klientów, ponieważ to ich wiedza i doświadczenie mają największą wartość. Tu nie chodzi o to żeby – jak napisał to jeden z komentatorów, wiedzieć jak włączyć maszynę, tylko jak na niej zarabiać – ewentualnie sprzedać ją klientowi. Ponieważ technologia druku 3D może i być pasjonująca – ale na koniec dnia chodzi tylko i wyłącznie o to, żeby na niej zarabiać pieniądze.

Czy opisywana dyskusja pomaga nam w prowadzeniu tych rozmów? Szczerze mówiąc średnio… Całkiem możliwe, że sprawi, iż firmy z którymi rozmawiamy wycofają się z ewentualnej współpracy z nami, ponieważ nikt nie lubi stać w pobliżu wybijającego szamba.

A wtedy wszystko zostanie po staremu… Zostanie zachowany ustalony porządek świata, a my będziemy mogli w dalszym ciągu drukować sobie Misia Uszatka.

W tekście używałem kilkakrotnie nazwy Politechniki Wrocławskiej. Jest mi bardzo przykro, że to uczyniłem, ponieważ wiem, iż nie jest ona absolutnie żadną stroną w tym wydarzeniu. To bardzo zacna instytucja, której wpływ na rozwój technologii druku 3D w Polsce jest nieoceniony. Wychowała w swoich murach całą masę wybitnych specjalistów z zakresu technologii przyrostowych, a jej kadra naukowa należy pod tym względem do absolutnej czołówki w kraju. Nie jest jej winą, że jacyś tymczasowi studenci (ponieważ każdy student jest tymczasowy) używali w dyskusji na temat innego – kompletnie niekonkurencyjnego wobec niej kierunku studiów, mediów kierujących do jej infrastruktury. Nie chciałbym również aby powstało jakiekolwiek wrażenie, iż w swoich komentarzach odnoszę się w jakikolwiek sposób do tej instytucji – pragnę dobitnie oświadczyć, iż stawiam Politechnikę Wrocławską poza wszelki nawias opisanego powyżej wydarzenia.

Prawda o powyższej sytuacji jest banalna – oto garstka studentów przeświadczonych o swojej wyjątkowości i wielkości, kwestionuje nasze działania, używając do tego anonimowych nicków, nie podając przy tym jakichkolwiek argumentów. W krótkim czasie, w kilka osób wywołuje wielkie zamieszanie, wzbudzając wrażenie, że cała akcja ma charakter masowy i jest przekrojem opinii szerokiego przekroju użytkowników. Tymczasem jak wykazałem powyżej, stoi za tym kilku studentów, którzy dla funu postanowili strollować naszą inicjatywę.

Naprawdę, nie miałbym nic przeciwko tym wszystkim komentarzom, gdyby stały za nimi osoby ze stosownym autorytetem, wiedzą i doświadczeniem, w rodzaju przedstawicieli takich firm jak Materialise, Bibus Menos, Datacomp, 3D Lab, CAD-MECH, Solveere, ProSolutions, Rapid Crafting, IJ Paliga, 3D Master czy wielu innych im podobnych. Tyle tylko, że te osoby – jeśli już wypowiadałyby się na publicznym forum w tym czy w innym temacie, wypowiadałyby się pod własnym imieniem i nazwiskiem. Ponieważ każdy w branży wie, jaka jest ich wartość. W przypadku trolli internetowych, jedyną wartością jaką posiadają jest wyłącznie ich anonimowość.

A na koniec akcent humorystyczny…

W trakcie dyskusji, Gustaw Koenig poleciał strzelić sobie fotkę przy dwóch maszynach z dużym wydrukiem w ręku, żeby pokazać z jakich profesjonalnych i drogich drukarek 3D na co dzień korzysta. Jako że wydało mi się to niezwykle zabawne, odwiedziłem pracownię Indywidualnych Implantów Medycznych w łódzkim Technoparku, który ma siedzibę piętro wyżej od nas i też sobie zrobiłem fotkę przy jednej z maszyn. Na co Koenig zaproponował, żebyśmy sobie porobili zdjęcia przy wszystkich maszynach, które potrafimy obsługiwać.

A teraz najlepsze – żaden z nas nie zrobił sobie zdjęcia przy drukarce 3D, która by do niego należała…

Przychodzi mi na myśl pewna analogia: pewien koleżka pracujący w salonie drogich, ekskluzywnych aut przechwala się kumplom, że potrafi jeździć wszystkimi najdroższymi furami świata – Bentleyem, Rolss Roycem, Porsche, a nawet Ferrari i Lamborghini. Śmieje się z ich Golfów, Mondeo, czy Octavii, opowiadając jak to wozi po mieście same ekstra lale, jako kierowca testowy.

Jest tylko jeden problem… żadne z tych aut nigdy nie będzie jego, a on nie będzie nigdy nikim więcej jak kierowcą testowym. No ale co się nachwali kumplom to jego…

Grafika: [1]

Scroll to Top