Audyt rządów PO i historia drukarki 3D za 50 mln PLN, której (podobno?) nikt nie używa

Dzisiaj podczas posiedzenia Sejmu kolejni przedstawiciele rządu Premier Beaty Szydło prezentowali informacje nt. działań poprzedniej władzy, czyli koalicji Platformy Obywatelskiej i PSL. Audyt, który został zaprezentowany posłom, był (naturalnie…) bardzo krytyczny. Według informacji przekazanej przez Panią Premier Szydło, podczas rządów PO-PSL zmarnowano łącznie 340 mld PLN.

Chociaż informacje przekazywane przez kolejnych ministrów były wielce interesujące, nie poświęcałbym im specjalnego miejsca na łamach naszego serwisu, gdyby nie pewna ciekawostka… Otóż okazuje się, że jedna ze spółek Skarbu Państwa zakupiła w zeszłym roku drukarkę 3D za budzącą szacunek kwotę blisko 50 mln PLN. To również nie byłoby może niczym nadzwyczajnym, gdyby nie to, że według słów Ministra Skarbu Państwa – Dawida Jackiewicza, z powodu braku odpowiedniej hali oraz pomysłu na jej wykorzystanie, sprzęt po dziś dzień stoi nieużywany. Co więcej, spółka wystąpiła niedawno do Ministerstwa z prośbą o ustanowienie na drukarkę 3D zastawu, aby zabezpieczyć pożyczkę zaciągniętą na jej zakup…

Podczas swojego blisko półgodzinnego wystąpienia, Minister Jackiewicz nie wymieniał nazw spółek i instytucji, w których według niego dochodziło do nadużyć, niegospodarności bądź rozrzutności. Tłumaczył to faktem, że większość z nich to spółki giełdowe i wymienienie ich nazw w negatywnym kontekście mogłoby spowodować spadki notowań giełdowych. Tym samym możemy się tylko domyślać, jaka spółka Skarbu Państwa mogła potrzebować drukarki 3D za „blisko 50 mln PLN„?

Oto pełny fragment wystąpienia Ministra Jackiewicza dotyczący tej sprawy:

Absolutnym skandalem było wydawanie publicznych pieniędzy na pokaz. Na potrzeby kampanii wyborczej. Elementarną bezmyślnością, firmowaną zresztą przez Panią Premier Ewę Kopacz, było zakupienie za kwotę blisko 50 milionów złotych zaawansowanego technologicznie sprzętu, który następnie z powodu braku hali trafił do magazynu i nie jest wykorzystywany do dnia dzisiejszego. Brakowało pomysłu jak ten sprzęt za 50 milionów wykorzystać. Ale był wtedy, w czasie kampanii, pomysł jak sprzedać to na konferencji prasowej, co oczywiście Pani Premier Kopacz chętnie uczyniła.

Puenta jest taka, że spółka zgłosiła się dziś do Ministerstwa Skarbu Państwa z prośbą o ustanowienie zgody na urządzenie o którym mówiłem zastawu, aby zabezpieczyć pożyczkę zaciągniętą na spłatę tego właśnie sprzętu.

Minister próbuje kontynuować wystąpienie, gdy z sali padają pytania o jaki konkretnie sprzęt chodzi? Minister odpowiada…

Drukarki 3D (…) Widzę że od razu Pani Premier zrozumiała, o który przykład chodzi…

Skoro Minister Jackiewicz nie może powiedzieć dokładnie o jaką spółkę chodzi – tym bardziej mnie nie wypada snuć hipotez kogo miał na myśli? Możemy za to spekulować sobie jakiej drukarki 3D może to dotyczyć? Biorąc pod uwagę, że mamy do dyspozycji aż 50 milionów złotych, z pewnością odpadają nam takie technologie jak FDM, SLA, DLP, CJP czy LOM. Koszt maszyn drukujących w tych technologiach zamyka się w kwotach od kilkuset tysięcy – do kilku milionów złotych, przy czym 2-3 miliony to kwoty graniczne.

Pozostają nam zatem technologie spiekania laserem – SLS (tworzywa sztuczne) lub DMLS (metal), opisywana dziś technologia drukowania form do odlewów z piasku voxeljeta oraz PolyJet. Jeśli chodzi o tą ostatnią, to najdroższe maszyny tego typu – Objet 500 Connex 1/2/3 kosztują ok. 1 miliona dolarów. To wciąż zbyt mało, aby zamknąć nasz budżet, zatem ta technologia odpada. VX4000 voxeljeta to wydatek „jedynie” kilku milionów złotych. Jeśli chodzi o SLS, to tutaj również operujemy podobnymi kwotami. Pozostaje nam zatem druk 3D z metalu…

W tym przypadku możemy powoli zacząć się zbliżać do wymaganego minimum kwotowego, jednakże musimy założyć, że interesuje nas naprawdę wielki sprzęt… Standardowe drukarki 3D drukujące z metalu mają komory robocze zbliżone wymiarami do niskobudżetowego FDM, czyli 20 – 30 cm w osiach XYZ. Kosztują one zwykle po kilka milionów złotych. W momencie, gdy powiększa nam się obszar roboczy, koszt urządzenia gwałtownie rośnie. Aby dojść do budżetu ponad 40 mln PLN, musielibyśmy rozważać zakup drukarki 3D o obszarze roboczym dochodzącym do metra w każdej z osi.

Tyle jeśli chodzi o kwestie finansowe. Kolejna istotna wskazówka jakiej udzielił nam Pan Minister, to brak odpowiedniej hali produkcyjnej dla urządzenia. Tutaj również jak ulał pasuje nam drukarka 3D do metalu. Maszyny pracujące w technologii spiekania laserowego (SLS / DMLS), wymagają zapewnienia odpowiedniej infrastruktury technicznej pomieszczenia, w którym będą pracować. Z jednej strony chodzi o system dostarczania sproszkowanego materiału, z drugiej o odprowadzanie gazów jakie wytwarzają się w trakcie procesu spiekania, a z trzeciej o zapewnienie stałych i kontrolowanych warunków zewnętrznych (stała temperatura powietrza i wilgotność).

Mogło się więc faktycznie okazać, że po zakupie sprzętu odkryto, że wymogi jakie są stawiane w związku z jego instalacją przewyższają możliwości adaptacyjne pomieszczeń, w którym miało stanąć? Oczywiście może być też tak, że Pan Minister nieco przejaskrawił pewne kwestie? Dopóki nie dowiemy się konkretnie o jaką spółkę chodzi, możemy jedynie domyślać się jakie są powody, że dana maszyna wciąż nie działa…?

Pełne wystąpienie Ministra Jackiewicza jest dostępne na stronie www.tvpparlament.pl. Wątek drukarki 3D za 50 mln PLN rozpoczyna się w 18-tej minucie i 20-tej sekundzie jego wystąpienia.

Scroll to Top