Zgodnie z naszymi piątkowymi zapowiedziami, w dniu wczorajszym na TVP1 wyemitowano 12-ty odcinek programu „Firmowe ewolucje„, których bohaterem była warszawska firma działająca w branży druku 3D – Hexagon Group. Trójka ekspertów w postaci Cezarego Szymanka – redaktora naczelnego Bloomberg Businessweek Polska i magazynu Sukces, Katarzyny Twarowskiej – trenera biznesu i prezesa ProfiLab oraz Wojciecha Dembińskiego – dyrektora programu Santander Advance w Banku Zachodnim WBK, analizowała sytuację biznesową firmy, przedstawiała jej swoje rekomendacje, a na koniec oceniała zakres ich wdrożenia.
Hexagon Group specjalizuje się w sprzedaży drukarek 3D – profesjonalnych systemów typu SLA włoskiego DWS Systems oraz niskobudżetowych drukarek 3D typu FDM w postaci MakerBot Replicator, Robo 3D i Skriware. Ponadto posiada w ofercie usługi serwisowania maszyn oraz usługi druku 3D. Jest prowadzona przez dwójkę przyjaciół – Mikołaja Maksyma i Pawła Gulańczyka, którzy zgłosili się do programu w nadziei otrzymania pomocy eksperckiej w zakresie wypracowania dla siebie najlepszego modelu biznesowego oraz wsparcia w zakresie stworzenia skutecznej strategii marketingowej.
W niniejszym artykule nie zamierzam oceniać dokonań firmy ani tego jak wypadła w programie – zachęcam wszystkich do jego obejrzenia (jest dostępny tutaj) i wyrobienia sobie na ten temat własnego zdania. Niemniej jednak program uwypuklił pewne wady firmy, które niestety mają w przypadku polskiej branży druku 3D charakter uniwersalny. Można je opisać mianem „braku trzech P„:
- brak pomysłu
- brak planu
- brak perspektyw.
Od dłuższego czasu zwracam uwagę, że w kontekście rozpoczynania nowego biznesu, druk 3D może okazać się dla początkującego przedsiębiorcy prawdziwą pułapką. Na fali zafascynowania nową, innowacyjną technologią, inwestuje w sprzęt (w 95 przypadkach na 100 jest to niskobudżetowa drukarka 3D typu FDM), którego wraz z rozpoczęciem nowej działalności dopiero zaczyna się uczyć. Wydaje mu się, że rynek jest bardzo chłonny, a najważniejszą kartą przetargową jest sam fakt, że się na nim działa.
Niestety z upływem kolejnych miesięcy, ku swojemu zdumieniu odkrywa, że:
- druk 3D wcale nie jest taki nowy (liczy sobie już ponad 30 lat…)
- druk 3D typu FDM wcale nie jest tak innowacyjny (nie licząc twórcy tej technologii – firmy Stratasys i pojedynczych firm z segmentu niskobudżetowego, wszyscy od lat kopiują w kółko te same rozwiązania)
- układ sił w branży został już dawno ustalony i wiele początkujących firm ma poważny problem aby przebić się na rynku (często jedyną metodą jest „metoda najniższej ceny„)
- na temat druku 3D bardzo dużo się mówi, ale jak przychodzi co do czego, to mało kto jest zainteresowany „jego” zakupem (czy to w formie urządzenia, czy usługi).
Przedsiębiorca próbuje wdrażać szereg mniej lub bardziej oklepanych rozwiązań, lecz wszystkie z nich prowadzą go donikąd. Toczy ofiarną, chociaż z góry skazaną na przegraną walkę. Jego celem przestaje być sukces biznesowy – a zaczyna zwykła chęć przetrwania. Żyje z dnia na dzień, oszukując się, że „los się w końcu odmieni„…
Tymczasem wszystko sprowadza się do trzech rzeczy, które należało ustalić na samym początku:
- oryginalnego pomysłu na biznes,
- skutecznego planu jego wdrożenia i egzekucji,
- określenia perspektyw jakie pomysł przyniesie w przyszłości.
Ktoś kto tego nie zrobił, ograniczając się do stwierdzenia, że „zajmę się drukiem 3D, a reszta jakoś się ułoży„, od początku nie ma żadnych szans na powodzenie.
Mój dobry kolega i zarazem prawdziwy weteran branży druku 3D – Michał Kosiński, często powtarza: „druk 3D to biznes jak każdy inny – wszystko sprowadza się do tabelek w Excelu„. Kto sobie najpierw wszystkiego dokładnie nie przeliczy, ten spędzi potem mnóstwo czasu na liczeniu strat…
PS: powyższe przemyślenia nie dotyczą stricte firmy Hexagon Group – zostały jedynie zainspirowane programem z jej udziałem.