Dlaczego popularność druku 3D jest taka mała, czy i kiedy wzrośnie oraz dlaczego potrzebujemy pomocy Maćka?

Nigdy w życiu nie marzyłem o graniu w żadnej kapeli, czy o innych mało perspektywicznych zajęciach, które pozwolą zabić wolny czas a jako profit zapewnią coś co można wrzucić do gara, np. gwóźdź lub gryf. Po prostu nie mam w zwyczaju pakować się w z góry przegrane sprawy. Czy rynek druku 3D jest aż tak tragiczny jak przedstawia go Paweł w artykule o jego niespełnionych/spełnionych marzeniach? Czemu wszystko wskazuje na to, że jest to ślepa mroczna uliczka z podejrzanymi typami na końcu? Może jednak jest jakaś nadzieja dla całego rynku i wszystkich tych „nieszczęśników„, którzy w niego zainwestowali?

Jak przeprowadzić analizę branży nie dysponując potężną dawką danych z całego Świata? Informacji tego typu nikt nie udostępnia za darmo, ilości wiarygodnych dostępnych źródeł nie wystarczy nawet na lekarstwo. W związku z powyższym problemem postaram się wesprzeć swój wywód metodą prognostyki analogowej, czyli per analogiam – trzeba tylko znaleźć odpowiednią analogię do naszej technologii. Całość analizy dotyczyć będzie rynku nieprofesjonalnego, którego ruchy w pewnym stopniu odzwierciedlane są przez statystyki dostarczane przez różne narzędzia google, pomijam tutaj całkowicie profesjonalną część rynku, która rozwijała się i będzie rozwijać zupełnie niezależnie od warunków panujących wśród domowych użytkowników.

Dlaczego wszystko wydaje się beznadziejne?

Tak jak wspomniał Paweł, w oparciu o statystyki wyszukiwania google jesteśmy w stanie określić popularność danego tematu, jednak nie można tego w żaden sposób przełożyć na wartości pieniężne danej dziedziny. Ilość wyszukań frazy pokazuje jedynie popularność, która zaistniała w danym okresie czasu wśród tzw. „zwykłych zjadaczy chleba„. Co bardzo istotne google nie powie nam kto wyszukuje frazę, a to w przypadku tak młodej dziedziny ma ogromne znaczenie. Wato też zwrócić uwagę na to, że w przypadku technologii popularność medialna nie przekłada się na popularność w szeroko pojętym społeczeństwie. Wystarczy spojrzeć na trzy medialne tematy w zestawieniu z drukiem 3D.

Myślę, że dość wyraźnie widać pewną tendencję, która dotyczyła tych czterech technologii zarówno 3D print, graphen, e-ink jak i 3D scan. Do stycznia 2012 r. nacechowane były bardzo podobną linią trendu, która nie wróżyła żadnemu tematowi większych szans na wzrost. Sytuacja w drastyczny sposób uległa zamianie kilka miesięcy później gdy 3D print startuje niczym Concord. Co przyczyniło się do tak gwałtownego wzrostu w tak krótkim okresie? Można to podsumować tylko tak – nic niezwykłego… W tej dziedzinie nie mamy do czynienia z rewolucją a jedynie ewolucją tematu, co widać dzięki dodaniu piątej frazy do naszego trendu czyli „3d printer„.

Dane pokazują, że wzrost zainteresowania „3D printer” pojawił się znacznie szybciej niż zainteresowanie samą technologią. Przyczyny takiego ciekawego zjawiska można szukać w społeczności – w tym przypadku w społeczności elektroników, którzy z początku rozpoczynają amatorskie prace nad drukarkami RepRap. Ci pasjonaci dzielą się na dwie grupy, które w uproszczeniu można scharakteryzować następująco: pierwsza grupa to ludzie, którzy po stworzeniu pierwszego działającego RepRapa myślą o założeniu swojej firmy ponieważ widzą w nim niesamowity potencjał, a druga grupa to ludzie bardziej doświadczeni, pracujący w dużych firmach/korporacjach, którzy wiedzą, że nie tak buduje się rynek i powoli zaczynają rozpowszechniać ideę samego druku 3D i przekonywać innych do sensu jej istnienia. To właśnie oni zapoczątkowali edukację społeczeństwa o czym zapomniała pierwsza grupa. Dla uproszczenia nazwijmy nasze dwie grupy kowalami i misjonarzami. Przypominam, że obie grupy grają w tej samej drużynie pasjonatów przynajmniej do czasu gdy nie pojawią się poważne pieniądze.

Promocja przez misjonarzy ma jednak bardzo ograniczony zasięg i w dość szybkim czasie następuje wysycenie, które powinno ograniczyć wzrost zainteresowania. W przypadku druku 3D dzieje się jednak inaczej, już na początku roku 2013 można obserwować gwałtowny wzrost popularności tematu.

Co się stało, że tema stał się tak popularny i cały czas wzrastał w statystykach? Odpowiedź nie jest jednoznaczna ale można spróbować wytypować „winnych” tego faktu – są to między innymi takie tematy jak znany wszystkim pistolet wydrukowany w całości w technologii FDM na drukarce 3D, struktura maskująca dla dużych obiektów itp.

 To czego można dopatrywać się w tego typu projektach to ich pochodzenie i tak np. Liberator został wydrukowany na sprzęcie dostarczonym przez Startasys, jednak tą informacją firma nie chwali się wszem i wobec. Jest to tylko gdzieniegdzie wspominany fakt. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku wielu innych projektów, które mimo, że nie są aż tak wyjątkowe to bardzo przebiły się do mediów nurtu głównego. Oczywiście może to być przypadek, jednak warto pamiętać, że takie firmy jak 3D Systems, Stratasys, TierTime musiały w pewnym momencie uwzględniać w swoich planach rynek nieprofesjonalny, który stałby się w pewnym momencie uzupełnieniem oferty firm. Hipotetycznie włączenie się tych firm w promocję technologii mogło im w niedalekiej przyszłości przynieść same korzyści. Wkroczenie na silny rynek konsumencki dla gigantów byłoby bardziej opłacalne i bezpieczne niż na niezbadany grunt, wynika to chociażby z opisywanego prze zemnie modelu macierzy BCG dla branży druku 3D.

Zakładając, że hipoteza o wsparciu całej dziedziny druku 3D przez duże firmy jest realna, co mogło się stać, że ostatnimi czasy faktycznie wszystkie gałęzie nieprofesjonalnego rynku lekko ucierpiały a temat stracił na popularności? Osobiście miałbym trzy kolejne hipotezy, a mianowicie:

  •  wkroczenie na rynek dużo większych graczy, którzy są w stanie zagarnąć wypracowany przez innych sukces;
  •  zmianę strategii działania i rezygnację z rynku konsumenckiego;
  •  osiągnięcie zamierzonego celu i przejście do drugiego etapu.

Pierwsza możliwość wydaje się prawdopodobna gdyby nie jeden fakt – wszystkich dużych i potężnych graczy na rynku łączy jedno wspólne przedsięwzięcie, którym jest konsorcjum 3MF, w którym z całą pewnością tort został już dawno podzielony. Zmiana sposobu działania nie jest niemożliwa ale byłaby co najmniej dziwna zważywszy, że na dłużą metę cała technologia jest bardzo obiecująca i opłacalna w dłuższej perspektywie. Moim liderem jeżeli chodzi o typy jest jednak opcja numer trzy, czyli zbliżający się etap w rozwoju technologii i całego ekosystemu druku 3D.

Wróżę z doświadczenia w innych technologiach – trochę w oparciu o dostępne statystyki i odrobinę z fusów, że niedługo stanie się coś bardzo spektakularnego w całym świecie druku 3D, ponieważ pojawia się coraz więcej znaków na niebie i ziemi, że właśnie tak będzie. Jako wskazówkę mogę tutaj wskazać działanie Microsoft, który stworzył 3D builder, czyli bardzo przyjazny dla użytkownika program do prostej edycji i podglądu plików przeznaczonych dla drukarek 3D. Co jest istotnie w tym fakcie to, to, że program jest natywnym składnikiem systemu Windows 10 oraz domyślnie wspiera wybrane drukarki 3D lub alternatywnie możliwość zamówienia wydruku. To co należy zauważyć to fakt, że Microsoft nigdy nie należał do specjalnie innowacyjnych firm i raczej nie inwestowałby środków w program, co do którego nie istniałby większe plany gwarantujące zwrot z inwestycji.

Taki stan rzeczy – o ile się sprawdzi, można rozpatrywać dwojako. Z jednej strony możemy spodziewać się długo oczekiwanej rewolucji, z drugiej zaś rewolucje mają to do siebie, że często zjadają własne dzieci, co w tym przypadku może źle się skończyć dla pomniejszych firm.

Takie rozmyślania muszą na razie pozostać jedynie w sferze domysłów, to co mogę jednak zrobić to przedstawić obiecaną wcześniej branżę, która według mnie dość dobrze wpisuje się w to jak rozwija się druk 3D.

Porównanie

Do porównania z branżą druku 3D z pewnością nadaje się sporo innych przykładów ja wybiorę jednak temat, który jest mi znany z uwagi na moje zamiłowanie do gadżetów. Pierwszym naprawdę fajnym urządzeniem jakie miałem był Palm Pilot Pro czyli PDA (lub palmtop). Urządzenia tego typu były naprawdę „fajne„, można było na nich czytać, zapisywać notatki, odbierać pocztę (jeżeli ktoś miał przystawkę z modemem), grać itp. Z biegiem czasu rynek przenośnych asystentów bardzo się rozrastał i produkcję tego sprzętu wchodzili coraz więksi gracze m.in. Compaq, czy HP. Systemy operacyjne dojrzewały i stawały się naprawdę użyteczne. Przez kilka lat przerobiłem kilka tego typu sprzętów, po niedługim czasie w mojej kolekcji pojawiały się pierwsze telefony z systemami operacyjnymi Symbian, potem Pocket PC i Windows Phone. Wtedy kategoria telefonów z systemem operacyjnym nie posiadała jednej wspólnej nazwy i potrzeba było jeszcze kilku lat żeby na świecie przyjęło się jedno określenie Smartfon.

Co jednak wspólnego ma rynek PDA (który istnieje już tylko w zastosowaniach profesjonalnych np., skanery kodów), smartfonów i rynek drukarek 3D? Myślę, że dużo z drobnymi różnicami – podobnie jak kilka innych technologi tak i te dwie przechodzą bardzo podobne fazy rozwoju.

Jeżeli dla pewnego okresu (2007-2015) przygotujemy zestawienie kształtu popularności dwóch fraz Smartphone i 3D print zobaczymy, że mają one podobny wygląd. Oczywiście smartphone jako pojęcie dużo wcześniej zaczęło budować swoją pozycję w związku z czym jest nieporównywalnie silniejsze.

3_go

Na powyższej grafice umieściłem jeszcze trzeci ciąg danych popularności dla frazy iPhone, który jest według mnie niezwykle istotną zmienną, której aktualnie brakuje drukowi 3D. Nie ma w tym świecie jeszcze firmy, która miałaby szansę zrewolucjonizować rynek w taki sposób żeby użytkownik domowy zapragnął mieć to urządzenie w swoim domu. Patrząc na wykres wyraźnie widzieć, że domowi użytkownicy, którzy widoczni są w większości na grafice nie szukali z początku smartfonów, ponieważ dla nich prawdziwym inteligentnym telefonem był właśnie iPhone. Telefon od Apple stanowił dla wielu ludzi synonim słowa smartfon i to właśnie ta marka zaczęła budowę pozycji całej branży.

Jeżeli w najbliższym roku nie pojawi się lider z prawdziwą rakietą, która pozwoli jeszcze bardziej wystartować branży w górę, to może to się skończyć jak w przypadku Concorde – wszystko funkcjonuje jak należy, lata, ci co korzystają są zadowoleni, ale nie jest to w rzeczywistości potrzebne nikomu do szczęścia. A jak wiadomo, jak ludzie nie wiedzą czego potrzebują, to firmy muszą same wykreować potrzebę.

Scroll to Top