W ciągu ostatnich dwóch tygodni, cały mainstream w Polsce i na świecie po raz kolejny żyje drukiem broni. Abstrahując od tego na ile jest to rzeczywisty problem, a na ile twór czysto medialny, dokładnie w tym samym czasie przeszedł niezauważony zupełnie inny temat związany z drukiem 3D, posiadający dużo większy potencjał i towarzyszące mu konsekwencje. Ryan Weaving wydrukował sobie kluczyk do auta.
Ryan Weaving, inżynier systemów kontroli, wspomniał kiedyś w rozmowie z pewnym ekspertem, że byłby w stanie zaprojektować i wydrukować kluczyk do auta na podstawie samego zdjęcia. Ekspert wyśmiał ten pomysł, co skłoniło Weavinga do przeprowadzenia eksperymentu. Zajęło mu to dokładnie… 32 minuty. Kluczyk został wydrukowany na Replikatorze MakerBota, z najzwyklejszego ABS. Jego wytrzymałość nie jest zbyt duża, ale wystarczyła na to, aby Ryan wrócił swoim Mini Cooperem do domu.
Jak to się ma do druku broni i dlaczego wydaje mi się to bardziej realnym zagrożeniem? Do wydruku kluczyka wystarczyło zdjęcie i pewne umiejętności w projektowaniu. Gdyby Weaving posiadał skaner 3D, myślę że obyłoby się i bez tego. Druk odbył się na jednej z najbardziej popularnych drukarek na rynku, przy użyciu najbardziej popularnego materiału. Cała operacja kopiowania zajęła ok. pół godziny. Czy udałoby się to powtórzyć z innym kluczykiem…? Czy w dzień świeci słońce…?
W przeciwieństwie do broni palnej kluczyk samochodowy nie jest skomplikowany. Druk trwa nieporównanie krócej. Nie wymaga zastosowania drogich maszyn (póki co nikt nie wydrukował i nie strzelał z pistoletu tworzonego na MakerBocie czy Cube). No i kwestia konsekwencji: wolelibyście kogoś zabić, czy na początek pojeździć tylko jego autem?
Poza tym, to tylko pierwszy udokumentowany przykład skopiowania kluczyka do auta. Możliwe, że jakiś czas temu, ktoś nie chwaląc się tym, z powodzeniem skopiował już klucze do domu. I czyni to nadal. Dlatego obawiam się tego bardziej niż druku broni. Szczęśliwie, póki co nie poznałem nikogo kto musiałby mnie zabić, niestety z pewnością znaleźliby się tacy, którzy chcieliby odwiedzić mój dom w trakcie mojej nieobecności, lub tacy, którzy chcieliby pojeździć bez mojej wiedzy moim autem.