W ciągu ostatnich kilku tygodni opublikowaliśmy kilka artykułów informujących o zakończeniu działalności przez szereg firm działających w branży druku 3D. Dziś mamy mamy okazję opisać kolejny przypadek tego typu, ale w odrobinę bardziej optymistycznym tonie (z naciskiem na „odrobinę”). Holenderski start-up Printr, który zakończył swój żywot w październiku ubiegłego roku ma szansę na reaktywację pod skrzydłami innej holenderskiej firmy – Beamler, specjalizującej się w tworzeniu oprogramowania wspierającego drukarnie 3D.
Printr został założony w 2014 roku i początkowo specjalizował się w produkcji niewielkiego, przypominającego kryształ urządzenia o nazwie Element, które umożliwiało zdalne łączenie się z drukarką 3D przez WiFi. Kolejnym krokiem było uruchomienie platformy webowej Formide, za pomocą której można było zarządzać pracą wielu urządzeń z poziomu komputera oraz własny, autorski slicer Katana, który również działał w środowisku internetowym.
Rozwiązanie miałoby sporą szansę powodzenia, gdyby nie pewien szkopuł… Dokładnie na ten sam pomysł wpadło wielu producentów popularnych, desktopowych drukarek 3D na czele z Ultimakerem, MakerBotem czy Formlabs, którzy oferowali zdalne łączenie się z urządzeniami z poziomu własnego, autorskiego oprogramowania. Wraz z upływem lat, produkt i platforma Printr stawała się coraz mniej atrakcyjna dla posiadaczy nowocześniejszych urządzeń, z kolei dla użytkowników tańszych urządzeń, pozbawionych komunikacji bezprzewodowej, kosztujący 99€ Element wydawał się być zbędnym wydatkiem. Tym bardziej, że urządzenie najlepiej prezentowało się tylko na zdjęciach – w rzeczywistości było to proste urządzenie elektroniczne zamknięte w wydrukowany na drukarkach 3D kształt przypominający kryształ…
Printr próbował przebić się bez większego powodzenia na polskim rynku. Element był w ofercie m.in. krakowskiego 3DKreatora (którego losy również potoczyły się nie najlepiej…), prowadził rozmowy z 3DGence, dotarł także i do nas. Tak jak Polska nie była raczej przygotowana na tego typu produkt, tak w ostatecznym rozrachunku okazało się, że było tak i na całym świecie. 18 października 2017 roku firma zakończyła działalność z powodu „nieoczekiwanych zmian” jakie zaszły w branży druku 3D (co można z powodzeniem przetłumaczyć na „stworzyliśmy produkt, z którego 'nieoczekiwanie’ nikt nie chce korzystać„).
Firmie nie pomogło nawet wsparcie finansowe w wysokości 820 tysięcy dolarów, jakie otrzymała na początku działalności. Podobnie jak wiele jej podobnych podmiotów, które powstały w latach 2012-2014 na fali rosnącego hype’u na niskobudżetowy druk 3D, nie dopasowała swojego produktu do realiów rynkowych, co po raz kolejny zostało bezwzględnie zweryfikowane przez rynek…
Teraz nowe życie w Printr – a raczej jego platformę Formide, próbuje tchnąć inna holenderska firma – Beamler. Założona w 2016 roku, rozwija platformę o podobnych funkcjonalnościach jak 3D Hubs, z tym że kieruje swoją ofertę przede wszystkim do użytkowników profesjonalnych (czyli jak od niedawna sam 3D Hubs…). Czy plan reaktywacji się powiedzie? Jak na razie Beamler może zapisać sobie pierwszy sukces związany z przejęciem Printr – dzięki temu po raz pierwszy w życiu w ogóle o nim usłyszałem i odwiedziłem jego platformę.
Niestety po tym co tam zobaczyłem, nie spodziewam się, abym szybko to powtórzył…
Źródło: www.3ders.org