W dniu wczorajszym miało miejsce być może jedno z najważniejszych wydarzeń w historii druku 3D: Hawlett Packard po latach prac, badań i niezliczonej ilości zapowiedzi zaprezentował swoją pierwszą drukarkę 3D wykorzystującą nową technologię druku 3D o nazwie Multijet Fusion. Ponadto przedstawił nowe, wielofunkcyjne urządzenie – stację roboczą dla grafików, designerów oraz zwykłych ludzi chcących pobawić się w projektowanie. O ile w tym ostatnim przypadku mamy do czynienia z czymś, co może – lecz nie musi być wykorzystywane w druku 3D, o tyle w pierwszym stoimy być może w obliczu prawdziwej rewolucji? Oczywiście zanim to się wydarzy minie minimum półtora roku, niemniej jednak w 2016 roku może dojść do poważnej zmiany układu sił w światowej branży druku 3D. Czym jest Multijet Fusion, czy najwięksi gracze na rynku mają powody do obaw, oraz czy warto zawracać sobie głowę Sproutem? Oto garść moich przemyśleń na ten temat…
Zacznijmy od drukarki 3D i tego, co wiadomo na pewno:
- drukuje w technologii Multijet Fusion, która jest swego rodzaju odmianą PolyJet, z tą różnicą, że zamiast natryskiwać żywicę, natryskuje sproszkowany materiał budulcowy
- ma być 10 razy szybsza od wszystkiego co jest obecne dziś na rynku
- druk 3D ma odbywać się z dokładnością 21 mikronów (0,021 mm)
- moduł drukujący ma posiadać 30 tysięcy głowic nanoszących materiał z szybkością 350 mln kropli na sekundę [SIC!]
- na konferencji zaprezentowano koncept maszyny, co do którego nie wiadomo w ogóle czy ma w sobie opisywane powyżej mechanizmy…? być może pokazano samą obudowę?
- wersja BETA maszyny ma zostać zaprezentowana w przyszłym roku, a do otwartej sprzedaży ma trafić w 2016 roku
- drukarka 3D ma kosztować „dużo” mniej niż obecne profesjonalne maszyny na rynku.
Rzeczy, których nie wiemy:
- jak wygląda w rzeczywistości proces druku 3D?
- jak wygląda kwestia kolorów oraz czy można stosować proszek o różnych właściwościach fizycznych po wydrukowaniu, jak np. w przypadku żywic?
- jaki jest obszar roboczy?
- jak wygląda kwestia materiałów? czym one są i ile będą kosztować?
- ile będzie kosztować sama drukarka 3D?
- czy do jej obsługi będzie dedykowana specjalnie przeszkolona osoba (jak np. w przypadku SLS), czy też będzie tak „user friendly„, że będzie mógł z niej korzystać każdy?
Tak naprawdę wiadomo niewiele… To co zaprezentowało HP w dniu wczorajszym to wyłącznie zajawka swojej autorskiej koncepcji druku 3D, a nie konkretne rozwiązania czy produkty. Koncepcja jest niezwykła i jeżeli dojdzie do jej realizacji ma szansę naprawdę zrewolucjonizować całą branżę, jednakże na dzień dzisiejszy nie pozostaje nam nic innego niż tylko czekać… Ci, którzy czekać nie powinni to najwięksi gracze na rynku: 3D Systems, Stratasys, TierTime i EOS. Choć jak słusznie zauważył General Fabb na blogu Fabbaloo, tak naprawdę największą firmą w branży jest teraz HP.
Konferencja HP odbiła się natychmiastowo na wynikach wszystkich spółek z branży druku 3D notowanych na amerykańskiej giełdzie. 3D Systems i Stratasys zanotowały spadki na poziomie 5-6%. Co prawda firmy starają się trzymać fason i udają, że w gruncie rzeczy nic się nie stało, jednakże wydaje mi się, że konferencja HP wywołała trochę zamieszania w ich szeregach. Rachel Park z 3D Printing Industry poprosiła 3D Systems o szybki komentarz. Otrzymana odpowiedź to klasyczne robienie dobrej miny do złej gry:
Jako twórcy i pionierzy technologii druku 3D, czujemy się bardzo docenieni, że taka firma jak Hawlett Packard zdecydowała się na wejście w ten sektor. Postrzegamy jej konferencję jako coś bardzo pozytywnego dla całej branży. Jakkolwiek, mając 30-letnie doświadczenie w rozwijaniu naszego przedsiębiorstwa i tej technologii, nauczyliśmy się, że nie ma jednego rozwiązania, które zaspokajałoby wszystkie potrzeby rynku. Posiadając pełną gamę technologii druku 3D, materiałów do druku 3D, związanych z tym usług w chmurze oraz kompleksowego środowiska pracy wierzymy, że jesteśmy na świetnej pozycji do dalszego rozwoju oraz zamierzamy pozostać głównymi innowatorami i liderami tej branży.
3D Systems
Czym w ogóle jest ten Multijet Fusion i czy faktycznie to taki game-changer jak przedstawia to HP? Technologia jest pewnego rodzaju połączeniem PolyJet / MJM oraz druku proszkowego CJP. Polega na tym, iż z głowic drukujących jest natryskiwany kolejno sproszkowany materiał, następnie dwa rodzaje chemii (utrwalacz i materiał wyostrzający druk 3D), a na koniec całość jest utwardzana temperaturą. Bazując na swoim dotychczasowym doświadczeniu i rozwiązaniach, HP jest w stanie przyspieszyć cały proces do szybkości do tej pory niespotykanej w druku 3D. Jakiś czas temu pisałem o pracach jakie firma prowadzi nad stworzeniem super szybkiej, wielkoformatowej drukarki atramentowej LFP („large format printing„). Jeden z głównych twórców tej technologii – Dr Ross Allen powiedział wtedy m.in.:
Prace nad kolorowym, wielkoformatowym drukiem atramentowym są prowadzone od ponad dekady. Od początku największym problemem była chemia – nie mechanika. Dziś posiadamy bardzo bogaty zestaw różnych ciekawych rzeczy: od środków wiążących, po zróżnicowane metody utwardzania temperaturą, lampami LED czy ultrafioletem.
Pamiętajcie: jeśli chodzi o druk atramentowy, mamy w posiadaniu technologię, która może położyć bardzo precyzyjną cząstkę środka chemicznego dokładnie tam gdzie chcemy. Jeśli chodzi o nasze drukarki lateksowe, rozprowadzamy atrament pełny polimerów, środków anty-zadrapaniowych, pigmentów. Ta rzecz nie ma żadnego podobieństwa do barwionego atramentu, ponieważ jest tak skomplikowany.
Dr Ross Allen – HP
Wyobraźmy sobie zatem, że HP wprowadza na rynek swoje urządzenia, które kosztują dużo mniej niż obecne profesjonalne systemy – powiedzmy kilkadziesiąt tysięcy PLN a nie kilkaset. Jeżeli będzie się w stanie za jego pomocą tworzyć obiekty elastyczne, kolorowe, a na dodatek będzie się robić to szybko (maksymalnie w kilka godzin, a nie kilka dni jak w przypadku SLS), dla reszty firm będzie oznaczało to koniec dotychczasowej działalności. W gruncie rzeczy jedyne co przetrwa to niskobudżetowe drukarki 3D drukujące w technologii FDM i kosztujące ponad milion PLN drukarki 3D do metalu. Stereolitografia, druk 3D z proszku gipsowego a nawet SLS stracą rację bytu. Firmy usługowe pokroju Shapeways, czy Materialise będą w stanie znacząco obniżyć koszty i czas produkcji, co z kolei przełoży się na wzrost ilości zamówień. Gwałtowny wzrost wartości branży druku 3D, o której tyle mówi Gartner stanie się faktem.
Oczywiście to wszystko, to tylko luźne rozważania i gdybania. 3D Systems i reszta firm nie po to inwestują od 20-30 lat w R&D, patenty i przejęcia kolejnych spółek na rynku, żeby teraz czekać z założonymi rękami licząc na to, że jednak nic z powyższych rzeczy się nie wydarzy. Zapowiedzi HP z pewnością dadzą nowy impuls do prac nad nowymi rozwiązaniami, a przede wszystkim sprawią, że wszyscy zaczną się poważnie zastanawiać nad obniżką cen. Z drugiej strony, choć zniknięcie z rynku takich marek jak 3D Systems czy Stratasys wydaje się być niemożliwe, kto dziś pamięta o takich firmach jak Atari, Commodore, czy Amstrad? Kto wie czym zajmuje się obecnie IBM? I przykład z ostatnich lat, upadek niedawnego giganta telefonii komórkowej – Nokii… To, że kiedyś zakładało się ten biznes, a dziś jest się w nim największym graczem nie daje gwarancji nieśmiertelności.
Na koniec Sprout. Choć wszyscy ekscytujemy się zapowiedzią nowej drukarki 3D resztę świata bardziej ekscytuje połączenie komputera ze skanerem, projektorem, kamerą 3D oraz nowatorskim tabletem zastępującym mysz i klawiaturę. Urządzenie jest skierowane do użytkowników indywidualnych. Za jego pomocą można projektować obiekty i modele 2D i 3D w zupełnie nowy, bardziej przyjazny niż do tej pory sposób. Urządzenie – a raczej cała stacja robocza, oferuje pracę za pomocą dotyku – palca lub rysika. Sprout ma rozpoznawać takie gesty jak obracanie, przybliżanie, przesuwanie czy oddalanie. Wbudowane skanery i projektory umożliwiają szybkie i naturalne przechodzenie ze świata rzeczywistego do cyfrowego i odwrotnie. Sprout będzie wspierany przez niezliczoną ilość marek, gdzie najważniejszymi są m.in. Skype, Office, Crayola, Martha Stewart, Microsoft, Intel, 3M i DLP. Sprzedaż ma się rozpocząć 9 listopada w sieciach i salonach Best Buy, HSN, HP, Microsoft Sstore i B&H.
Czy będzie miało to jakikolwiek wpływ na branżę druku 3D? Bezpośredniego wcale, ale jeżeli Sprout rozpowszechni się na rynku, z pewnością wiele osób zainteresuje się wykorzystywaniem druku 3D do wizualizacji efektów swojej pracy.
HP wykonało wczoraj wielki krok ku temu aby zrewolucjonizować branżę druku 3D. Czy to się uda – przyjdzie nam na to poczekać jeszcze przynajmniej dwa lata. Chyba, że wpływ tej konferencji oraz kolejnych ogłoszeń i oświadczeń, jakie z pewnością się wkrótce pojawią sprawią, że obecne na rynku firmy zaczną się profilaktycznie z nimi ścigać? A może w krok za HP wejdzie ktoś równie wielki? Ktoś kto zamiast odkrywać kawałek po kawałku fragmenty większej układanki, po prostu wejdzie znienacka z gotowym produktem?
Źródło: www.fabbaloo.com / www.3dprintingindustry.com