Nasze pokolenie od kilkudziesięciu już lat jest świadkiem rewolucji. Świat zmienia się na naszych oczach – a to co jeszcze wczoraj wydawało się niemożliwe, dzisiaj wydaje się coraz bardziej prawdopodobne.
Charles River Associates International, firma, która zasobami swojej wiedzy wspiera rządy, kancelarie prawne i przedsiębiorstwa, w wywiadzie z 3dprint.com przedstawiła swoje przewidywania na temat branży biodruku 3D. Jak firma widzi kolejne dwadzieścia lat branży biodruku 3D? Jakie oczekiwania i obawy specjaliści z firmy analitycznej wiążą z tą nowo powstającą branżą?
Intensywny rozwój technologii biodruku 3D daje ogromne szanse komercjalizacji. Z uwagi na fakt, że technologia wyróżnia się możliwością skalowalności daje szansę na wykonywanie przestrzennych struktur tkankowych o wysokiej precyzji oraz powtarzalności. Jak podkreślają specjaliści, takie projekty mają wysoki potencjał komercjalizacji – stworzone syntetyczne biowydruki 3D mogą znaleźć szereg różnorodnych zastosowań.
Mimo, że rynek biodruku 3D nadal jest młody to znajduje się na nim szereg firm, którym już udało się odnieść ogromny sukces – urządzenia takich firm jak Organovo, Regenovo czy Cellink już teraz wykorzystywane są w podstawowych badaniach na potrzeby przemysłu farmaceutycznego. Z racji na duży potencjał branża jest obiektem wielu spekulacji i przewidywań – w opublikowanym w 2017 roku przez SmarTech raporcie czytamy, że do końca 2027 roku wartość rynku biopriting’u osiągnie blisko miliard dolarów. Najnowsze raporty są jednak jeszcze bardziej optymistyczne – do 2025 roku wartość rynku szacowana jest nawet na ponad cztery miliardy dolarów!
Wszyscy z niezniecierpliwieniem oczekują na biodrukowane 3D funkcjonalne narządy, jednak jak wygląda horyzont czasowy dla tej aplikacji? Specjaliści z Charles River Associates International przedstawili swoje przewidywania na czytelnym wykresie określając poszczególne sektory, w których biodruk 3D może mieć zastosowanie, etap rozwoju i czas, jaki upłynie do ustanowienia i komercjalizacji metody.
W przypadku modeli in-vitro, stosowanych do testowania leków i kosmetyków rozwój ma charakter intensywny i są one w fazie kształtowania się finalnej formy metody. Według przewidywań najbliższe 5-10 lat będzie czasem komercjalizacji wyników prowadzonych prac.
W przypadku wszczepów tkankowych czas potencjalnej komercjalizacji prognozowany jest na kolejne dekady. Biodrukowanie 3D tkanek skóry, chrząstek czy podejmowane próby stworzenia syntetycznych naczyń krwionośnych są na zaawansowanym etapie – na ich komercjalizację trzeba będzie poczekać jeszcze 10-20 lat. W przypadku funkcjonalnych, bardziej skomplikowanych struktur horyzont czasowy jest znacznie bardziej odległy, zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami i raportami komercjalizacja przeszczepów biodrukowanych 3D organów nastąpi najwcześniej za 40 lat.
Tak intensywny rozwój jest możliwy dzięki zaangażowaniu koncernów farmaceutycznych takich jak Johnson & Johnson, które we współpracy z centrum badawczym AMBER rok temu informowało, że tworzy laboratorium biodruku 3D. Również firmy wywodzące się z branży biodruku 3D czynią coraz śmielsze kroki – szwedzki Cellink stworzył zaawansowane grupy projektowe na potrzeby projektów, w których mają zostać opracowane metody druku organów do wykorzystania w przemyśle farmaceutycznym.
To, co podkreślają jeszcze specjaliści to fakt, że inwestorzy są stosunkowo sceptyczni do aż tak nowej technologii, wymagając dowodów wysokiego zwrotu inwestycji. Jednak biodruk, jako nowa technologia, nie został jeszcze dokładnie sklasyfikowana – FDA obecnie zwraca coraz większą uwagę na metody określenia ram dla tej technologii. Równocześnie, spektrum potencjalnych zastosowań technologii jest na tyle duże, że trudno jest określić szczegółowo grupę docelową, co jest kluczowe w planowaniu inwestycji.
Eksperymenty z branży biodruku 3D wymagają dodatkowo specjalistycznego sprzętu i aparatury laboratoryjnej. Projekty często współfinansowane są przez takie organizacje jak Departament Obrony USA, Europejska Agencja Leków (EMA) czy NASA.
Źródło: 3dprint.com