Niedawno opisywałem szczegółowo spektakularny sukces, jaki odniosła pochodząca z Singapuru firma Pirate3D oraz jej drukarka 3D – Buccaneer. Informacja o 1,5 miliona dolarów zebranych na Kickstarterze nie przeszła bez echa – wspomniały o tym prawie wszystkie największe blogi technologiczne na świecie jak również część mediów mainstreamowych (tradycyjnie nie licząc Polski – u nas druk 3D jest tematem niszowym, z czym należy się pogodzić). Pewien Kanadyjczyk został do tego stopnia zainspirowany tematem, że sam rozpoczął kampanię na IndieGoGo. Problem tylko, że nie uczynił tego z własnym projektem – skopiował Buccaneera…
Pomysł wydaje się być równie absurdalny co sposób jego realizacji: Nick Colleranos z Toronto założył wspomniany projekt w serwisie IndieGoGo, podał się za kanadyjski oddział Pirate3D i jak gdyby nigdy nic rozpoczął zbiórkę pieniędzy na kolejny model drukarki 3D – „Burcladera” [SIC!]. W tym celu skopiował 100% contentu z oryginalnej kampanii Kickstarterowej, nie zmieniając w nim praktycznie ani słowa. Gdy udało mu się zebrać niecały 1000$ stała się nieprawdopodobna rzecz – prawdziwi Piraci z Singapuru odkryli to prymitywne oszustwo, oficjalnie odcięli się od niego i zgłosili to IndieGoGo, które natychmiast zamknęło projekt.
W całej tej historii najbardziej zastanawia mnie co było bardziej głupie: zakładanie tej kampanii przez wspomnianego Kanadyjczyka, czy ludzie, którzy jak gdyby nigdy nic wpłacili mu blisko 1000 $ w pierwszym dniu trwania projektu?