Na początku grudnia br. opublikowałem artykuł wprowadzający czytelników w specyfikę druku 3D z żywić światłoutwardzalnych – „Rzeczy, które musisz wiedzieć o druku 3D z żywic, a z których nie zdajesz sobie pewnie sprawy…?„. Tekst rozpocząłem stwierdzeniem, że popularność fotopolimerowych drukarek 3D rośnie i ich udział rynkowy jest nieporównywalnie większy niż to co mogliśmy zaobserwować jeszcze rok, czy dwa lata temu. Co ciekawe, producenci tych urządzeń podążają praktycznie identyczną drogą co ich koledzy specjalizujący się w drukarkach 3D drukujących z termoplastów w technologii FDM / FFF, a najlepszym dowodem na to może być trwająca właśnie kampania Kickstarterowa pierwszej „niskobudżetowej”, wielkoformatowej drukarki 3D drukującej z żywic – Phrozen Transform.
Urządzenie posiada budzący respekt nawet w świecie drukarek 3D FDM obszar roboczy na poziomie 29.2 x 16.5 x 40 cm, a do naświetlania żywicy wykorzystuje duży panel LCD o przekątnej 13,3″. Co ciekawe, może on zostać wymieniony na dwa mniejsze, o przekątnej 5,5″, co zdaniem producenta podwyższa jakość wydruków i przyspiesza pracę. Komunikuje się m.in. przez WiFi i dedykowaną aplikację mobilną.
Cena? Prawdziwie „kickstarterowa” – od 1299 $ do 1799 $ w zależności od konfiguracji (czyli ok. 5000 – 7000 PLN). W wersji early bird drukarka 3D była oferowana nawet w cenie 999 $. Nic zatem dziwnego, że minimalny poziom dofinansowania na poziomie 30.000 $ został osiągnięty w czasie zaledwie 3 minut! Aktualnie wynosi ponad 270 tysięcy $, lecz kampania potrwa jeszcze do 25 stycznia 2019 r.
Producentem jest tajwańska firma Phrozen Make, która w maju 2017 roku przeprowadziła już jedną zakończoną powodzeniem kampanię, dla fotopolimerowej drukarki 3D o tej samej nazwie. Nie powinno tu być zatem żadnego poważniejszego ryzyka – model Make trafił do rąk backersów z niewielkim – wręcz symbolicznym opóźnieniem i komentarze użytkowników urządzenia są raczej pozytywne.
Czy zatem warto inwestować we Phrozen Transform(-era)? Jeśli do drukowania figurek i szeroko pojętej zabawy – myślę że jak najbardziej. Jeśli jednak ktoś myśli o poważnym wykorzystaniu urządzenia, powinien je niestety odpuścić. We wspomnianym we wstępie artykule opisywałem specyfikę druku 3D z żywic światłoutwardzalnych przez pryzmat dużych powierzchni. W dużym skrócie sprowadza się to do tego samego, co w przypadku drukarek 3D drukujących z termoplastów – im większe pole zadruku w osiach XY, tym większe ryzyko wystąpienia odkształceń. Phrozen Transform może sprawdzić się w produkcji dużej ilości małych elementów – duże detale nie wyjdą dobrze… Po prostu się odkształcą.
ZOBACZ: Rzeczy, które musisz wiedzieć o druku 3D z żywic, a z których nie zdajesz sobie pewnie sprawy…?
Kolejna sprawa to jakość wykonania drukarki 3D – oglądając zdjęcia i filmy promocyjne widać, że jest ona skonstruowana dość topornie. Na pierwszy rzut oka nie odstaje ona zbyt mocno od innych, azjatyckich urządzeń tego typu oferowanych na GearBest, AliExpress czy Alibabie. Tak naprawdę jej kluczową cechą są jedynie duży obszar roboczy oraz na swój sposób ciekawy pomysł z wymianą ekranów LCD na dwa mniejsze.
Jeśli ktoś szuka pomysłu na prezent gwiazdkowy – powinien poszukać go jednak gdzieś indziej…
Źródło: www.kickstarter.com