Po prostu kolejny, japoński pomysł – drukowanie 3D zmarłych osób w formie urny na prochy

W przeciwieństwie do swoich azjatyckich sąsiadów jak Chiny, Tajwan, czy Korea Południowa, Japonia nie jest specjalnie aktywna w obszarze produkowania drukarek 3D – nie oznacza to bynajmniej, że Japończycy z nich nie korzystają. Wręcz przeciwnie – poszerzają granice wykorzystania technologii druku 3D do granic, co jakiś czas realizując pomysł wykraczający znacząco poza obszar jej codziennego wykorzystania.

W internecie zwykło się pisać, iż Rosja to nie kraj, lecz stan umysłu. Ci którzy tak uważają nie dotarli chyba nigdy do najmroczniejszych zakamarków internetu, gdzie prezentowane są projekcje umysłów japońskich… To w Kraju Kwitnącej Wiśni generowane są najbardziej dziwaczne, a niekiedy wręcz najbardziej barbarzyńskie pomysły. Jeśli wydawało wam się, że oświęcimski Anioł Śmierci – Josef Mengele był jednym z najbardziej zdegenerowanych zbrodniarzy wojennych, nie słyszeliście zapewne o Jednostce 731?

Jeśli chodzi o segment druku 3D, to póki co Japończycy nie wpadli jeszcze na to jako wykorzystywać go do eksperymentów medycznych (przynajmniej nie wiemy o tym oficjalnie?), natomiast inne ich pomysły z pewnością zasługują na miano szokujących lub przynajmniej dziwnych… W jednym z pierwszych artykułów jakie opublikowałem na łamach CD3D opisywałem projekt japońskiego studia FabCafe, które oferowało walentynkowe, drukowane na drukarce 3D czekoladki z podobizną swojego ukochanego / ukochanej. Potem zaczęło się robić dużo dziwniej, gdy Japończycy jako pierwsi na świecie zaczęli drukować pamiątkowe… modele 3D płodów, tworzonych na podstawie USG 3D wykonywanego u ciężarnych kobiet.

Skoro możemy wydrukować podobiznę żywego człowieka (do zjedzenia), jak również jego postać w czasie gdy dopiero się formował w łonie matki, jedyne co nam pozostaje to odtworzyć go po śmierci. Na ten pomysł wpadła japońska firma Roice Entertainment, która tworzy modele zmarłych ludzi na podstawie zdjęć, a następnie drukuje je w technologii 3D w formie… urn na prochy.

W sumie nawet wydaje się to logiczne – każdy głupi może trzymać prochy swoich zmarłych w metalowym, bądź porcelanowym pojemniku. Przechowywanie ich w figurce wyglądającej jak on sam za życia jest czymś bez porównania bardziej wysublimowanym i stylowym. Przynajmniej w japońskim słowa znaczeniu.

W zależności od rozmiaru koszt tego typu urny waha się pomiędzy 100 tys. a 200 tys. jenów (ok. 3350 – 6700 PLN). Termin realizacji jest dość długi i wynosi 2-3 miesiące. W dużej mierze jest to spowodowane czasem potrzebnym na stworzenie modelu 3D zmarłego, który jest modelowany na podstawie kilku zdjęć dostarczanych przez rodzinę.

Chociaż pomysł Roice Entertainment wydaje się kontrowersyjny, wciąż jest to lepsze rozwiązanie niż to przedstawione w kultowym filmie Big Lebowski:

Źródło: www.3ders.org

Scroll to Top