Replicator razy 3, czyli MakerBot odpowiada 3D Systems…

Wczoraj, na kilkanaście godzin przed oficjalnym rozpoczęciem targów CES w Las Vegas, 3D Systems po raz kolejny zaskoczyło świat druku 3D, tym razem premierą swoich nowych, niskobudżetowych drukarek 3D z serii Cubify. Cube 3 i CubePro dość mocno podniosły poprzeczkę prezentując niesamowity design, niezłe parametry techniczne, nowatorskie środowisko pracy oraz bardzo przystępną cenę. Wszyscy zastanawiali się jaka będzie odpowiedź MakerBota? Okazało się, że na dwa iście nokautujące ciosy 3D Systems, Bre Pettis odpowiedział… aż trzema i to równie mocnymi!

Śmieszne, jak rzeczy się układają… Jeszcze kilka dni temu rozważałem, czy niedawna wyprzedaż w MakerBocie może przypadkiem oznaczać, że na CES zostanie zaprezentowana nowa wersja Replicatora? Cóż, byłem blisko… MakerBot zaprezentował nie jednego nowego Replicatora – a trzy! Co więcej, widać iż firma czerpie pełnymi garściami ze współpracy ze Stratasysem, gdyż nowe drukarki 3D są wyposażone w szereg funkcjonalności niedostępnych z uwagi na ograniczenia patentowe. Firma podzieliła sobie segment rynkowy na trzy obszary: konsumencki, prosumencki i półprofesjonalny, dopasowując do każdego z nich inne urządzenie. Jest to dość sprytne posunięcie, ponieważ od teraz, konkurencyjne firmy chcąc porównywać się do MakerBota, będą musiały najpierw określić, do którego typu urządzeń zamierzają to czynić?

MakerBot Replicator Mini

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Czyli pierwsza stricte konsumencka drukarka 3D w historii firmy. Kształtem przypomina starego, drewnianego CupCake, ma nawet prawie identyczny obszar roboczy. Oczywiście na tym podobieństwa się kończą, gdyż Replicator Mini zawiera wszystkie najważniejsze osiągnięcia technologiczne druku 3D w technologii FDM.  Drukarka 3D ma zamkniętą komorę roboczą, samopoziomujący stół, łatwy w demontażu, „wyczepiany” extruder oraz… kamerę dokumentującą pracę urządzenia. Dodatkowo działa po WiFi (również po kablu USB) i posiada system automatycznego powiadamiania o zakończeniu druku 3D lub pauzie w przypadku gdy zaczyna brakować filamentu.

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Replicator Mini nie ma podgrzewanego stołu i drukuje tylko z PLA. Obszar roboczy jest bardzo mały i wynosi 10 cm x 10 cm x 12.5 cm. Koszt urządzenia to 1375 $ (ok. 4500 PLN). Jak określił to Bre Pettis, Replicator Mini jest przeznaczony dla wybitnie początkujących użytkowników, którzy będą chcieli po prostu wskazać obiekt, który chcą wydrukować i to zrobić („point and shoot experience„). Nie jest to urządzenie przeznaczone dla eksperymentatorów lub poszukiwaczy nowych granic w druku 3D.

MakerBot Replicator

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Wszyscy czekaliśmy na „trójkę” a zamiast niej pojawił się po prostu… Replicator piątej generacji. Podobnie jak w przypadku produktów Apple, Bre Pettis podjął decyzję, iż nie będzie już dłużej numerował kolejnych wersji swojego urządzenia, tylko wypuszczał ich kolejne updaty. Nowy Replicator to nieco większy obszar zadruku – 20 x 25 x 15 cm, 3,5-calowy ekran dotykowy do obsługi urządzenia, wysuwany stół oraz wszystkie pozostałe opcje z Mini (druk tylko z PLA, samopoziomujący się stół, wyczepiany extruder, kamera i obsługa drukarki przez WiFi). Różni się za to otwartą komora roboczą. Generalnie pod względem designu jest to po prostu nowocześniejsza i smuklejsza wersja Replicatora 2.

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Koszt urządzenia wynosi 2899 $ (ok. 9500 PLN). Co ciekawe, w ofercie firmy w dalszym ciągu pozostaną starsze wersje drukarki 3D, czyli Replicator 2 i 2X. Nie wiadomo tylko czy pozostaną do czasu wyczerpania się stanów magazynowych, czy nadal będą produkowane, lecz powiedzmy w bardziej ograniczonej ilości…?

MakerBot Replicator Z18

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

A tu akurat doszło do naprawdę sporej niespodzianki. O ile dwie pierwsze drukarki 3D były raczej do pewnego stopnia oczekiwane (tzn. nowa wersja Replicatora i „coś dla masowego, niewymagającego odbiorcy„), o tyle Z18 to naprawdę duża i półprofesjonalna maszyna. W tym przypadku najlepiej widać wpływ Stratasysa na rozwój technologiczny firmy. Dwie najważniejsze rzeczy to rozmiar obszaru roboczego, na poziomie aż 30 x 30 x 45 cm oraz zamknięta i pierwsza, w pełni legalna w niskobudżetowych drukarkach 3D podgrzewana komora robocza. Oprócz tego Z18 posiada wszystkie w/w funkcje Replicatora.

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Cena jest wysoka – aż 6499 $ (ok. 21500 PLN).

3D Systems vs. MakerBot, kto wygrał starcie drukarek 3D?

Moim zdaniem mimo wszystko… 3D Systems. Na pierwszy rzut oka nowe Replicatory wywołują prawdziwy efekt „WOW„, ale po dłuższej analizie okazuje się, że w kwestii parametrów technicznych – a przede wszystkim ceny, nie wygląda to wcale tak fantastycznie. Przynajmniej na rynku polskim… Replicator Mini kosztuje 4500 PLN. Gdy doliczymy do tego cła, podatki i transport wyjdzie kwota blisko 6000 PLN – to dużo jak na urządzenie „pierwszego kontaktu” o śmiesznie małym obszarze roboczym, drukującym wyłącznie z PLA. Warto również zauważyć, iż Replicator Mini – jak każda drukarka 3D MakerBota jest przystosowana przede wszystkim do druku z oficjalnych filamentów firmy, a więc sam koszt eksploatacji również będzie wysoki. Dla porównania Cube 3 będący w tej samej klasie urządzeń ma większy obszar roboczy, drukuje z ABS i jest o ok. 1000 PLN tańszy.

Jak nie Mini, to może Replicator lub Z18? Z18 jest oczywiście poza zasięgiem jakiegokolwiek urządzenia z serii Cubify, jednakże cenowo przegrywa on z kolei z polskimi produkcjami. Mimo posiadania podgrzewanej komory roboczej nie znalazłem na stronie MakerBota potwierdzenia, iż drukowałby on na czymś innym niż PLA. Ponownie, gdy do ceny nominalnej urządzenia doliczymy podatki, cła i koszty transportu wyjdzie nam kwota na poziomie ponad 25000 PLN. Za tą cenę możemy zamówić  stworzenie drukarki 3D na nasze indywidualne zamówienie!

Jeśli chodzi o samego Replicatora, to jest on po prostu ulepszoną wersją „dwójki„. Tzn. jest to w dalszym ciągu świetne urządzenie, ale stosunkowo drogie jak na polską kieszeń i nadal drukuje tylko z PLA. No i nie musi wcale odstawać jakościowo od CubePro.

Czym więc MakerBot miażdży konkurencję…?

Środowiskiem roboczym. Większość komentatorów skupia się przede wszystkim na ocenie parametrów technicznych drukarek 3D, a tymczasem to przestaje być już w tym wszystkim kluczowe. Już wkrótce może okazać się, iż jest ona tylko elementem końcowym całego procesu jakim jest druk 3D i jej właściwości będą równie istotne, co parametry oprogramowania lub dostępność i zasobność biblioteki modeli do wydrukowania. Nagle może się okazać, iż koniec dla dziesiątek firm produkujących drukarki 3D na świecie nie przyjdzie ani ze strony „wielkich korporacji” ani ze strony tzw. „Chin„, tylko ekosystemów, które będziemy wykorzystywać do wyszukiwania i customizacji obiektów do druku 3D oraz ich produkcji. Bowiem świetną drukarkę 3D może wyprodukować dziś każdy zdolny konstruktor, posiadający dostęp do profesjonalnego warsztatu i narzędzi. Stworzenie ekosystemu to grupa wąsko wyspecjalizowanych specjalistów z różnych dziedzin, którzy wspólnie tworzą zupełnie nową jakość. A to już zadanie dla całego przedsiębiorstwa.

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Zatem gdy ktoś o tak dużym w Polsce autorytecie w dziedzinie konstruowania drukarek 3D jak Krzysztof Dymianiuk ogłasza, że jego kolejne urządzenie – Cubo, będzie równie dobre jak Replicator 2, nie musi to brzmieć jak czcza przechwałka. Pod względem mechanicznym, konstrukcyjnym, a może nawet i elektronicznym Krzysztof naprawdę może tego dokonać. Po prostu gdy to już zrobi – nikogo to nie będzie tak naprawdę interesowało…

Czym jest ten „ekosystem”?

To tak naprawdę temat na osobny artykuł… Pod tym względem MakerBot zdecydowanie pobił 3D Systems. Środowisko pracy MakerBota składa się od teraz z:

  • MakerBot Desktop – aplikacja integrująca MakerWare, Thingiverse i tworząca platformę działającą w chmurze, za pomocą której można podejrzeć swoje projekty jak również postęp ich druku 3D! co ciekawe, aplikacja współpracuje ze wszystkimi wcześniejszymi modelami drukarek 3D MakerBota za wyjątkiem pierwszego, historycznego CupCake
  • MakerBot Mobile – aplikacja mobilna kontrolująca i monitorująca nasze drukarki 3D w chmurze
  • MakerBot printshop – czyli pierwszy program do tworzenia projektów do druku 3D autorstwa firmy
  • MakerBot Digital Store – czyli sklep internetowy z projektami do druku 3D, zaprojektowanymi specjalnie pod urządzenia firmy; nie potrzebują supportów, klejenia poszczególnych elementów i mogą być w wielu przypadkach drukowane puste, bez wypełnienia oszczędzając plastik; innymi słowy jest to kolekcja projektów przeznaczona przede wszystkim dla użytkowników Replicatora Mini; koszt projektu to 0,99$.

Zatem oprócz 3 nowych urządzeń, mamy 4 nowe aplikacje i 1 nową wizję tego jak to wszystko będzie funkcjonować. Na mnie robi to olbrzymie wrażenie…

Źródło: www.makerbot.com
Źródło: www.makerbot.com

Do tematu będę jeszcze niejednokrotnie wracał, na chwilę obecną muszę przede wszystkim bardziej wgryźć się w kwestie zalet i możliwości wszystkich w/w aplikacji. Wraz z ich premierą rodzi się bowiem również sporo pytań, chociażby w kwestii przyszłości Thingiverse? Z jednej strony jest to największa biblioteka darmowych modeli 3D na świecie (i największa biblioteka modeli w ogóle), z drugiej strony fakt uruchomienia oficjalnego sklepu z projektami do druku 3D powinien budzić zaniepokojenie. Thingiverse nie zniknie, podobnie jak nie znikną zamieszczone tam modele, ale… prędzej czy później mogą ulec zmianie sposoby korzystania z serwisu? jak się to potoczy – czas pokaże, póki co zachwycajmy się nowymi produkcjami Bre Pettisa i żałujmy trochę, że nas na nie nie stać, tak jak stać je przeciętnego Amerykanina pochodzącego ze średniej klasy…

Źródło: www.makerbot.com/blog/

Scroll to Top