Obserwując trendy w branży druku 3D, zwłaszcza w technologii FDM, można zauważyć wyraźną fascynację wielkogabarytowymi drukarkami 3D. Można to było też zaobserwować na rodzimym rynku, podczas minionej edycji VIII Dni Druku. Podobny kurs obrał producent urządzenia Reveal3D – pytanie czy nie wyprowadzi go ono na mieliznę?
Wspomniana drukarka 3D ma właśnie swoją kampanię na Kickstarterze. Jest to urządzenie, które na pierwszy rzut oka przyciąga uwagę swoimi gabarytami. Drugie co rzuca się w oczy to wygląd, który zdaje się uwiarygadniać stwierdzenie, że konstrukcja powstawała przez ponad dwa lata. Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że w tamtym okresie podjęto decyzję na temat jej pierwotnego kształtu.
Reveal3D można dostać w dwóch różnych wersjach. Standardowej oraz GT, dającej możliwość jednoczesnego drukowania z dwóch niezależnych ekstruderów, pozwalających na jednoczesne budowanie dwóch takich samych modeli (duplikowanie). Wersja pierwsza posiada imponujący obszar roboczy, który wynosi 1000 x 1000 x 430 mm, druga natomiast może poszczycić się jego rozmiarem na poziomie 480 x 525 x 390 mm.
Cechą charakterystyczną i wyróżniającą jest również konstrukcja stołu roboczego, który składa się (w zależności od wersji) od kilku do kilkunastu mniejszych stołów. Dzięki takiemu zabiegowi, możemy nie tylko oszczędzać energię, podgrzewając tylko wymagany obszar, ale też łatwiej i taniej można go serwisować, wymieniając tylko wadliwy panel zamiast całego stołu. Modele drukowane są na umieszczonym na stole arkuszu PEI.
Tak naprawdę tyle można powiedzieć o Reveal3D na podstawie materiałów zawartych w kampanii. Próżno szukać tutaj jakichś zdjęć gotowych wydruków. Kilka małych modeli można dojrzeć tylko na filmikach prezentujących pracę urządzenia. Ciężko jednak na ich podstawie dokonać jakiejkolwiek analizy ich jakości. Wykorzystane w opisie materiały też pozostawiają wiele do życzenia. Wyglądają jakby kręcone były starym telefonem komórkowym. Można by powiedzieć, że liczy się treść, a nie oprawa, ale i ta nie trzyma zbyt wysokiego poziomu. Jest po prostu nudno.
Wszystko to ma odzwierciedlenie w zainteresowaniu (a raczej jego braku) kampanią. Na dziewiętnaście dni przed jej końcem udało się zebrać zaledwie niecały 1000 $ z zakładanych 25 000 $. Ani jedna drukarka 3D, która w najtańszej opcji jest do nabycia za około 1400 $, nie znalazła jeszcze swojego właściciela. Jak na „możliwości” urządzenia cena jest śmiesznie mała, trudno jest więc powiedzieć, czy brak zainteresowania wiąże się z brakiem zapotrzebowania na taki obszar roboczy, czy może ludzie nie lubią po prostu kupować kota w worku…?
Źródło: www.kickstarter.com