Jak wielokrotnie podkreślałem w artykułach na temat Zortraxa, jednym z głównych źródeł jego sukcesu było idealne połączenie trzech rzeczy – bardzo dobrej drukarki 3D M200, autorskiego oprogramowania sterującego Z-SUITE oraz linią dedykowanych Z-filamentów. Gdy w 2013 r. firma debiutowała na rynku, zaledwie kilka firm na świecie było w stanie zaproponować tego typu rozwiązanie w urządzeniach klasy desktop – jedną był należący już wtedy do Stratasysa MakerBot, drugą należąca do 3D Systems marka Cubify, a trzecią chiński TierTime i seria drukarek 3D UP!.
Z biegiem lat kolejne firmy szły w ślady Zortraxa decydując się na tworzenie autorskich, w mniejszym lub większym stopniu zamkniętych ekosystemów pracy. Dziś nawet takie ostoje ruchu open-source jak Ultimaker czy Prusa Research rekomendują użytkownikom swoich drukarek 3D korzystanie z własnych, dedykowanych rozwiązań. Nie oznacza to bynajmniej, że Zortrax wyprzedził w 2013 roku swoje czasy – raczej od samego początku miał rację, a reszta podążyła jego śladem.
Podczas czerwcowej Zortrax Experience Conference jaka odbyła się w mateczniku firmy w Olsztynie, zaprezentowano szereg nowości jakie trafiły do jej oferty. Jedną z nich była pierwsza oficjalna prezentacja oprogramowania nowej generacji – Z-SUITE 2.0, która wprowadziła do niego szereg nowych funkcjonalności. Chociaż software wciąż czeka na oficjalną premierę, został udostępniony do testów wielu beta testerom na świecie. Wśród nich znaleźliśmy się także my… Niedawno Zortrax wypuścił update w postaci Z-SUITE 2.1, uznałem więc, że to dobry moment aby przybliżyć czytelnikom jego możliwości.
Na portalu 3D w praktyce znajdziecie szczegółowy opis pracy z oprogramowaniem w kontekście jego nowych funkcjonalności. Tutaj zamierzam się skupić na wrażeniach z jego użytkowania, możliwościach jakie daje użytkownikowi oraz drobnych wadach, które wciąż wymagają poprawy. Warto jednak zaznaczyć, że wciąż mamy do czynienia z wersją Beta.
ZOBACZ: Praca z Z-SUITE 2.1
Zacznijmy od tego co się zmieniło i jakie nowe rzeczy wprowadzono do oprogramowania. Pierwszą rzeczą jest całkowicie zmieniony design. Chociaż Z-SUITE od samego początku mocno wyróżniał się pod tym względem na tle konkurencji (czy to od darmowych, open-source’owych slicerów dla desktopowych drukarek 3D typu FDM, czy od programów do obsługi wysokobudżetowych programów dla drukarek 3D drukujących z fotopolimerów, czy proszków), zmiany jakie teraz wprowadzono podnoszą poprzeczkę jeszcze wyżej.
Paradoksalnie pod względem wizualnym Z-SUITE wygląda prosto i surowo – dominuje wszechobecna biel i delikatnie szare przyciski sterujące pod submenu, jednakże dzięki temu interfejs stał się bardziej czytelny a praca z programem przejrzystsza. Nie ma miejsca na zbędne ozdobniki, gradienty czy cieniowanie – po prostu czysta, chirurgiczna precyzja.
Wszystkie najpotrzebniejsze narzędzia zostały dodatkowo „wyrzucone” na wierzch – tyczy się to przede wszystkim funkcji MOVE, SCALE i ROTATE, które po wywołaniu z lewego paska narzędziowego wyświetlają się od razu wszystkie u góry, bez konieczności przełączania się pomiędzy nimi.
Świetną, nową opcją jest zarządzanie widokiem stołu roboczego, za które odpowiada kostka w prawym górnym rogu. Wystarczy kliknąć na daną ściankę lub krawędź, a model obraca się w pożądanym kierunku.
Kolejna ciekawa rzecz, to możliwość pracy na zakładkach. Nowy model możemy ciąć w nowym oknie, bez konieczności zamykania poprzedniego. Jest to szczególnie przydatne jeśli dysponujemy kilkoma drukarkami 3D firmy (tymi samymi lub niezależnymi modelami) i w każdej zakładce pracujemy nad innym detalem.
W Z-SUITE 2.1 wprowadzono nowy podział pracy – wcześniej składał się on z dwóch etapów: pracy z modelem (orientowanie go względem stołu i/lub skalowanie) oraz przygotowywania parametrów do druku 3D i rozpoczynanie jego cięcia. Teraz doszły nam dwa nowe, które mieszczą się pomiędzy nimi: analiza i korekta pliku STL oraz generowanie i edycja podpór (nie dotyczy Zortraxa Inventure, gdzie rozpuszczalne w wodzie podpory są zawsze generowane automatycznie).
Analiza pliku STL odbywa się automatycznie i wszystko co program na zwraca to informacja na jego temat. Może np. okazać się, że dany detal ma zbyt cienkie ścianki, z którymi będzie problem przy wydruku, bądź trójkąty są niezamknięte. W przypadku zbyt cienkich ścianek w modelu, oprogramowanie podświetli na czerwono newralgiczny fragment, tak aby użytkownik widział w którym miejscu powinien dokonać poprawek gwarantujących poprawny wydruk. W przypadku niezamkniętych trójkątów z pomocą przychodzi funkcja Auto Mesh Repair, która działa w tle, w trakcie analizy modelu i jeżeli taki problem wystąpi, wówczas dokonuje jego automatycznej naprawy.
Dużo większe pole do popisu mamy w przypadku generowania supportów. Możemy je nie tylko dowolnie edytować (np. dodawać lub usuwać je tam, gdzie program wygenerował je automatycznie), lecz również decydować o ich rozmiarze (w milimetrach) oraz geometrii i przeznaczeniu (trzy tryby do wyboru). Rozwiązanie to stoi na bez porównania wyższym poziomie, niż w opisywanym kilka miesięcy temu węgierskim CraftWare.
Jeśli chodzi o cięcie modeli, to wygląda to podobnie jak w Z-SUITE 1.x. Dodano opcję wyboru domyślnych profili drukowania (oraz ich tworzenia i zapisywania), zmieniono także tryby wypełnienia: 10% / 30% / 50% / 70%.
Tyle jeśli chodzi o najważniejsze nowości. Jak wygląda sama praca? Banalnie prosto… Interfejs prowadzi nas zgrabnie z jednego etapu w kolejny pozwalając na płynną pracę.
Jedyna wada, nad którą wciąż pracują programiści Zortraxa to relatywnie długi czas cięcia… Z tym, że mamy do czynienia wciąż z wersją rozwojową i jak zapewniają przedstawiciele firmy w finalnej wersji zostanie to rozwiązane.
Nowa odsłona oprogramowania Zortraxa to istotny krok naprzód w rozwoju jednego z najlepszych ekosystemów w obszarze desktopowego druku 3D typu FFF. Trudno mówić tu o jakiejś rewolucji – jest to bardzo dobrze przemyślana i konsekwentnie realizowana ewolucja. Firma wysłuchała opinii użytkowników i wdrożyła to czego oczekiwali. Jeśli tylko uda się przyspieszyć jego pracę, Z-SUITE 2 będzie mogło śmiało aspirować do miana najlepszego desktopowego slicera dostępnego na rynku.