W dniu wczorajszym światowe media obiegła sensacyjna wiadomość: angielska policja znalazła w kryjówce pewnego gangstera drukarkę 3D, na której drukowane były części do broni palnej! Do wydarzenia doszło w Baguley, niedaleko Manchesteru, w północno-wschodniej Anglii. Na miejscu znaleziono plastikowy magazynek na naboje i spust, które były drukowane na Replicatorze 2 MakerBota. Policja skonfiskowała wydrukowane elementy aby sprawdzić, czy będą funkcjonalne? Testy przeszły ich najśmielsze oczekiwania – okazało się, że rzekome fragmenty broni, to… części zamienne do Replicatora. Tylko spokojnie angielska policjo, Frank Drebin dojeżdża na miejsce… Dołączy do Inspektora Clouseau.
Tak naprawdę, to nie doszło nawet do żadnych testów. Sprawę „wykryli” internauci, którzy dość szybko zwrócili uwagę, że wydrukowane komponenty broni to uchwyt na szpulę filamentu i element extrudera. Trudno powiedzieć co zwróciło ich uwagę? Może fakt, że części były drukowane na Replicatorze 2, który nie mając podgrzewanego stołu może drukować wyłącznie z PLA, które to nie jest najtrafniejszym materiałem jeśli chodzi o konstruowanie broni palnej? Może też po prostu znają się na drukarkach 3D odrobinę lepiej, niż eksperci z angielskiej policji? Tak czy inaczej zarzuty dotyczące nielegalnej produkcji broni zostały porzucone, a zatrzymany „gangster„, został zwolniony za kaucją po godzinnym przesłuchaniu.
Szczerze mówiąc byłem przekonany, że temat druku 3D broni umarł śmiercią naturalną. Niestety był to tylko letarg, z którego wszystkie redakcje na świecie zostały gwałtownie wyrwane pod wpływem tej jakże chwytliwej, choć kompletnie fałszywej informacji. O tym jak poważny był poziom histerii niech świadczy fakt, iż o sprawie poinformował nawet TVN 24!
Na temat druku 3D broni pisałem już kilkakrotnie. Uważam, że jest to wyłącznie temat medialny, absolutnie bez żadnego pokrycia w rzeczywistości, a przede wszystkim całkowicie odrealniony. Nie bez powodu najbardziej ekscytują cię nim ludzie, którzy nie mają o druku 3D najmniejszego pojęcia. Gdyby je mieli, wiedzieliby że:
- druk 3D broni jest teoretycznie możliwy, ale tylko przy użyciu niezwykle drogich, profesjonalnych maszyn; innymi słowy – aby wyprodukować jedną sztukę broni na drukarce 3D, trzeba kupić maszynę o wartości kilkudziesięciu sztuk prawdziwych pistoletów / strzelb / karabinów
- bez względu na użytą maszynę, wydrukowane części będą wykonane albo z plastiku albo z żywicy (ewentualnie z papieru [SIC!]) i tym samym nie będą miały tej wytrzymałości i niezawodności co metalowe odpowiedniki; pomijam kwestie druku 3D z metalu, ponieważ jest to samo w sobie absurdalne
- wszystkie udokumentowane próby korzystania z broni wydrukowanej za pomocą drukarki 3D, kończyły się fiaskiem; zarówno wtedy gdy podejmowali się tego amatorzy jak i profesjonaliści
- bez porównania lepszym pomysłem przy produkcji nielegalnej broni, jest skorzystanie z tokarki i frezarki; a więc urządzeń i technologii do tego przystosowanych i bez porównania tańszych, niż profesjonalne drukarki 3D.
Aby ostatecznie uzmysłowić absurd całej sytuacji, podam jeszcze dwa przykłady:
- w Wielkiej Brytanii znajduje się ok. 4 milionów działających, w pełni funkcjonalnych, PRAWDZIWYCH pistoletów i karabinów, z czego tylko 2,1 miliona jest zarejestrowanych; mogłoby się zatem wydawać, że angielska policja ma bez porównania większy problem do rozwiązania niż poszukiwanie drukarek 3D, drukujących spusty i magazynki z PLA?
- w piątek, w serwisie NaTemat pojawił się arcyciekawy wywiad z Marcinem Vogelem, polakiem który od ponad 20 lat służy w chicagowskiej policji, z czego od 5 lat jest instruktorem w Akademii Policyjnej; mówiąc o różnicach w wyszkoleniu pomiędzy polską a amerykańską policją, opowiada m.in. taką oto anegdotę:
Dwadzieścia lat temu, gdy zaczynałem pracę w policji, byłem na patrolu w murzyńskiej części dzielnicy, w której pracowałem. Zaczynaliśmy zaraz po północy. Mój czarnoskóry partner mówi, że pojedziemy do takiego fast foodu, bardzo popularnego właśnie wśród czarnoskórych. Ja akurat nie miałem ochoty jeść, więc mówię, że zostanę w radiowozie. A on się mnie pyta, czy będę ok, jak sam zostanę? A choć jest po północy, to ruch na tej ulicy jest jak w Alejach Ujazdowskich. I ja mówię: “No pewnie, że będę okej, przecież mam ze sobą broń”. A on tak na mnie spojrzał z uśmiechem, pokazał palcem dookoła mówiąc: “Oni tu wszyscy dookoła też mają” (śmiech). Źródło: www.natemat.pl |
Przypomnę tylko, że dwadzieścia lat temu 3D Systems ledwo co wypuściło na rynek pierwszą komercyjną drukarkę 3D…
Niestety histeria związana z tym tematem nie gaśnie, bez względu jak wielkiego strumienia rzeczowych argumentów byśmy na nią nie lali. Oto rząd kanadyjski za pomocą podległych mu instytucji – Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej, Kanadyjskiej Agencji Ochrony Granicznej i Wydziału Wywiadu Kryminalnego Kanady, ogłosił przetarg na wykonanie analizy i przygotowanie raportu dotyczącego możliwości wykonania broni palnej i jej komponentów za pomocą technologii druku 3D. Niestety ani ja, ani nikt z redakcji Centrum Druku 3D nie może wziąć w nim udziału, ze względu na dość wysoko postawione wymogi formalno prawne (przede wszystkim konieczność udokumentowania wykonania w przeciągu ostatnich 7 lat min. 5 analiz dla kanadyjskich służb policyjnych lub wojskowych).
Gdyby nie to, moja analiza i raport byłyby dość krótkie:
Drogi rządzie Kanady, aby rozwiać w ostateczny sposób Twoje zaniepokojenie związane z potencjalnymi zagrożeniami płynącymi ze strony tzw. druku 3D broni, proponuję aby Twoi przedstawiciele przeprowadzili następujący test: niech wydrukują pod okiem profesjonalisty model Liberatora (to taki pistolet z drukarki 3D), następnie niech go złożą zgodnie z ogólnodostępną instrukcją i sobie z niego postrzelają. Uwaga: istnieje ryzyko, że do końca życia najbardziej naturalnym strojem na Haloween będzie dla nich strój Kapitana Haka. |