Naprawdę nie chcę się powtarzać, ale moim osobistym zdaniem 3Doodler oraz wszystkie jego klony są hańbą dla branży druku 3D. Ręczne spawarki do plastiku opakowane w atrakcyjną obudowę, są stawiane w jednym rzędzie z drukarkami 3D, mimo że wszystko co możemy za ich pomocą stworzyć, to bezkształtne, trójwymiarowe bohomazy. Mimo to, raz na jakiś czas pojawia się wyjątek od reguły – igła znaleziona w stogu siana. W zeszłym roku był nim zjawiskowy Nissan Qashqai. Teraz – fenomenalne krzesło autorstwa koreańskiej studentki projektowania artystycznego – Jungsub Shim.
Krzesło o nazwie „Connect” (połącz) składa się z setek tysięcy (milionów…?) plastikowych nitek, tworzących ręcznie wykonane (tkane?) kratownice, zdolne utrzymać ciężar siedzącego na nim, dorosłego człowieka. Shim – studentka Hongik University w Seulu, w Korei Południowej, stworzyła je w ramach projektu studenckiego dotyczącego projektowania mebli. Realizowała go przez dwa miesiące, poświęcając na pracę ok. 8 godzin dziennie. Jako narzędzia użyła 3Doodlera.
Inspiracją do stworzenia projektu był internet oraz połączenia neurologiczne w mózgu człowieka. Mimo, że brzmi to bardzo ambitnie, praca nad krzesłem była bardzo żmudna. Jak opisała ją sama młoda projektantka – nie różniła się niczym od typowej pracy przy liniach produkcyjnych, wykonywanej przez pracowników dużych zakładów przemysłowych lub wytwórczych – ciągłego powtarzania tych samych ruchów i czynności.
Tak jak projekt robi naprawdę wyjątkowe wrażenie, tak nie zmienia mojej opinii na temat samego narzędzia, za pomocą którego został wykonany. Jest hańbą.
Źródło: www.3ders.org