W zeszłym tygodniu, we wszystkich światowych mediach specjalizujących się w branży druku 3D, niczym walec przetoczyła się informacja o pozwie zbiorowym złożonym przeciwko MakerBotowi i jego właścicielowi – firmie Stratasys. Pozew dotyczy zarzutu świadomego ukrywania informacji o wadach konstrukcyjnych w ostatnich urządzeniach firmy z serii Replicator – 5th, Mini i Z18, a konkretnie w (nie)sławnym Smart Extruderze, który miał stanowić zupełnie nową jakość w niskobudżetowych drukarkach 3D drukujących w technologii FDM.
Niestety tuż po premierze rynkowej drukarek 3D wyposażonych w Smart Extruder – co miało miejsce w pierwszej połowie 2014 r. okazało się, iż jest on kompletną katastrofą, psując reputację firmy i jej flagowego produktu. I choć dziś problem ten jest już dawno rozwiązany, echa zeszłorocznych problemów powracają ze zdwojoną siłą.
Autorzy pozwu zarzucają MakerBotowi i Stratasysowi zatajanie wiedzy nt. słabej jakości extruderów, przy równoczesnym napędzaniu sprzedaży drukarek 3D i wykorzystywaniu jej w przekonywaniu inwestorów do zakupów akcji spółki matki. Gdy problemy związane z extruderami zaczęły w końcu odbijać się na wynikach sprzedażowych, akcje spółki zaczęły gwałtownie tracić na wartości, przynosząc akcjonariuszom bolesne straty finansowe.
Przez ostatnich kilka dni czekałem z publikacją tej informacji na oficjalną odpowiedź Stratasysa – niestety do tej pory firma nie wydała w tej sprawie żadnego oświadczenia… Niemniej jednak, przez ten czas zgłębiłem dość dokładnie cały temat, przekopując się m.in. przez liczący 125 stron pozew (jest on dostępny pod tym adresem). Natrafiłem również na słynny manifest Bre Pettisa z 2009 roku, który rzuca na całą sprawę zupełnie inne światło…? Okazuje się, że kwestia przejęcia MakerBota przez Stratasysa oraz późniejsze odsunięcie od zarządzania firmą jej charyzmatycznego twórcy i jego następczyni – Jenny Lawton, mogło mieć zupełnie inne podłoże niż nam wszystkim się to początkowo wydawało…
Zacznijmy jednak od początku… W latach 2010 – 2013 MakerBot wyrósł na niekwestionowanego lidera w branży niskobudżetowych drukarek 3D na świecie. Konsekwencją tego było przejęcie firmy przez jednego z dwóch największych graczy na rynku Stratasysa (co mogło mieć nie tylko podłoże ekonomiczne). Był to bardzo dobry moment dla MakerBota, ponieważ konkurencja zaczynała mu już bardzo mocno deptać po piętach. Dzięki wejściu w struktury Stratasysa, firmie udało się wejść do sprzedaży dystrybucyjnej w największych sieciach handlowych w USA, zaczęła też aktywnie poszerzać swoją sieć dystrybucyjną w pozostałych zakątkach świata.
Jednakże kluczową sprawą w dalszym ciągu pozostawał produkt. W styczniu 2014 roku, MakerBot (wspólnie z 3D Systems) po raz kolejny zadziwił świat, prezentując trzy nowe modele drukarek 3D w postaci MakerBot Replicatora 5-tej generacji, Replicatora Mini oraz wielkiego, posiadającego obszar roboczy na poziomie aż 30,5 x 30,5 x 45,7 cm Replicatora Z18. Nowe urządzenia podnosiły bardzo wysoko poprzeczkę posiadając kompleksowe środowisko działające w chmurze, komunikację z poziomu urządzeń mobilnych oraz… Smart Extruder – innowacyjny system poziomujący stół roboczy drukarki 3D oraz wstrzymujący wydruk w momencie wystąpienia problemów z jego dostarczaniem. To właśnie on przyczynił się do największych problemów i kontrowersji w historii firmy.
A wszystko dlatego, że Smart Extruder po prostu nie działał… Zacinał się, blokował, zapychał – mówiąc krótko, zamiast ułatwiać – uniemożliwiał drukowanie. Bardzo szybko się zużywał, co odzwierciedlało się w postępującej degradacji jakości otrzymywanych wydruków. Początkowym rozwiązaniem zaproponowanym przez MakerBota, było… zarobieniem na tym problemie extra pieniędzy! Firma oferowała pakiet trzech Smart Extruderów w cenie 495$ (o 10$ mniej na pojedynczej sztuce) oraz rabat w wysokości 50$ w przypadku zwrócenia zużytego extrudera.
Równocześnie firma prowadziła zintensyfikowane prace nad poprawą ich jakości. Ostatecznie problemy z zacinaniem i blokowaniem się filamentu zostały rozwiązane na poziomie trzeciej wersji extrudera, co nastąpiło na jesieni 2014 r. Mniej więcej w tym samym czasie ze stanowiskiem prezesa MakerBota pożegnał się jej twórca – Bre Pettis, który został „awansowany” do struktur Stratasysa, choć w rzeczywistości trafił do „warsztaciku” z drukarkami 3D o nazwie Bold Machines, w którym miał zająć się tworzeniem innowacyjnych rzeczy z wykorzystaniem druku 3D. Pettis pożegnał się definitywnie z MakerBotem i Stratasysem w czerwcu tego roku…
Miejsce Pettisa zajęła jego dotychczasowa prawa ręka w firmie – Jenny Lawton, ale i ona utrzymała się na tym stanowisku zaledwie kilka miesięcy. W lutym 2015 r. prezesem MakerBota został doświadczony manager Stratasysa Jonathan Jaglom, który rozpoczął swoje rządy od dużych czystek w strukturach firmy, zwalniając 100 osób oraz zamykając wszystkie trzy salony firmowe.
Lecz zanim Jaglom przejął stery w MakerBocie, Pettis, Lawton oraz prezes Stratasysa – David Ries, solidarnie pomijali w swoich komunikatach dla inwestorów informacje o problemach ze Smart Extruderem, uprawiając swoistą propagandę sukcesu, chwaląc rosnącą sprzedaż drukarek 3D i prognozując intensywne wzrosty wartości firmy. O ile w pierwszym przypadku mówili szczerą prawdę, o tyle w drugim… mocno koloryzowali rzeczywistość, ponieważ problemy technologiczne z drukarkami 3D wyposażonymi w wadliwy extruder z pierwszej połowy 2014 roku zaczynały powoli odbijać się na sprzedaży Replicatorów.
W swoim pozwie sądowym, jego twórcy zarzucają władzom MakerBota i Stratasysa wprowadzenie w błąd inwestorów giełdowych, którzy kupując akcje spółki nie mieli pełnego obrazu sytuacji i nie spodziewali się, tego co wkrótce miało nastąpić. Na początku 2015 roku prawda powoli zaczynała wychodzić na jaw – okazało się, że sprzedaż Replicatorów zmalała, a Stratasys stopniowo obniżał wcześniejsze prognozy wzrostu sprzedaży drukarek 3D, tłumacząc je właśnie wcześniejszymi problemami technologicznymi. Zaowocowało to dużym spadkiem notowań na giełdzie, a wiele osób straciło przez to bardzo dużo pieniędzy. Część z nich oskarża teraz Stratasysa oraz indywidualnie Riesa, Pettisa, Lawton i Erezę Simha (dyrektora finansowego Stratasysa) o oszustwo.
Cała ta sprawa w wielkim skrócie wygląda następująco: MakerBot obawiając się rosnącej konkurencji, wypuścił w 2014 roku produkt, który w tamtym czasie nie miał prawa wyjść do klientów. W ciągu kolejnych kilku miesięcy poprawiał go i upgrade`ował, jednakże odbywało się to wszystko kosztem użytkowników, nieświadomych problemów jakie powoduje Smart Extruder. Równocześnie firma matka – Stratasys, wykorzystywała rosnącą sprzedaż wadliwego produktu do pompowania wartości swoich akcji na giełdzie. Gdy prawda w końcu wyszła na jaw, po prostu przyznała się do tego, że wcześniejsze prognozy wzrostu nie są adekwatne do rzeczywistości. Niestety w konsekwencji akcje spółki straciły mocno na wartości, co przełożyło się na milionowe straty akcjonariuszy.
Jasne? Teoretycznie tak, ale jest w tym wszystkim drugie dno…
O ile trudno mi się w jakikolwiek sposób wypowiedzieć na temat polityki Stratasysa względem swoich akcjonariuszy (wciąż czekamy na oficjalne stanowisko firmy względem pozwu), o tyle w przypadku MakerBota i kwestii wypuszczenia na rynek wadliwego Smart Extrudera mamy do czynienia z typowym problemem zbyt szybkiego wzrostu małej do niedawna firmy. I mam tu na myśli nie lada jaki wzrost, bo aż 600% w ciągu zaledwie dwóch lat!
MakerBot powstał w 2009 roku jako malutki start-up założony przez trójkę przyjaciół – Bre Pettisa, Adama Mayera i Zacha Smitha. Wkrótce Mayer i Smith zniknęli z horyzontu, a całkowitą władzę w dynamicznie rozwijającej się firmie objął Pettis. Zyskując coraz większą pozycję rynkową i zapewniając sobie środki na dalszy rozwój poprzez pierwsze rundy finansowania od aniołów biznesu i funduszy inwestycyjnych, ściągnął do siebie utalentowanych i doświadczonych managerów, ze wspomnianą Jenny Lawton na czele. Potem nastąpił deal ze Stratasysem, wszystko jeszcze bardziej przyspieszyło, aż w końcu… okazało się, że jak tak dalej pójdzie, to MakerBot pójdzie na dno.
Ponieważ nie można w nieskończoność rosnąć tak dynamicznie. Notując tak olbrzymie tempo wzrostu, zaczyna się zapominać po drodze o wielu różnych sprawach. Problemy są bagatelizowane i idzie się na bolesne kompromisy chcąc sprostać morderczo napiętym deadline`om. Okazuje się, że to co tak dobrze funkcjonowało na poziomie start-upu, w warunkach korporacyjnych staje się główną przyczyną porażki.
Źródłem całego zła okazał się być Smart Extruder. Jakim cudem mógł on wyjść w takim stanie do klientów? Odpowiedź leży w słynnym manifeście Bre Pettisa z 2009 roku, w którym przedstawił on założenia będące podwalinami początkowego sukcesu jego firmy:
The Cult of Done Manifesto
- Istnieją trzy stany istnienia. Niewiedza, działania i zakończenie.
- Zaakceptuj, że wszystko jest szkicem. To pomaga w realizacji rzeczy.
- Nie ma etapu edycji.
- Udawanie, że wiesz co robisz jest prawie tożsame z wiedzą co robisz, więc po prostu zaakceptuj, że wiesz co robisz, nawet jeśli tego nie wiesz i zrób to.
- Przestań zwlekać. Jeśli będziesz czekać dłużej niż tydzień aby zacząć realizować jakiś pomysł – porzuć go.
- Moment gdy coś jest skończone następuje nie wtedy gdy to skończysz, lecz gdy inne rzeczy są skończone.
- Gdy zakończysz jakąś rzecz, możesz ją już wyrzucić.
- Śmiej się z perfekcji. Jest nudna i powstrzymuje cię przed skończeniem rzeczy.
- Ludzie, którzy nie brudzą sobie rąk nie mają racji. Robienie czegoś sprawia, że masz rację.
- Porażka liczy się jako zakończenie rzeczy. Więc rób błędy.
- Zniszczenie jest jednym z wariantów kończenia rzeczy.
- Jeśli masz jakiś pomysł i opublikujesz go w internecie, to liczy się to jako duch ukończenia rzeczy.
- „Zakończenie” jest silnikiem „więcej„.
Bre Pettis – „The Cult of Done Manifesto„
3 marzec 2009 r.
Wg Pettisa, powyższy manifest powstał w ciągu zaledwie 20 minut, a w jego tworzeniu pomagał mu Kio Stark. Jest on istotą ruchu makerskiego i hakerskiego, idealnie wpisując się w specyfikę działania wszelkiej maści start-upów. Jeśli chodzi o opisane powyżej problemy ze Smart Extruderem, to po lekturze manifestu nie ma się już za bardzo co nad tym rozwodzić. Smart Extruder był wadliwy, ponieważ taka była polityka i kultura organizacyjna w MakerBocie. „Wszystko jest szkicem„, „śmiej się z perfekcji„, „przestań zwlekać„, czy „zaakceptuj, że wiesz co robisz, nawet jeśli tego nie wiesz„. To naprawdę nie miało prawa wyglądać inaczej…
Postawmy się teraz w sytuacji Stratasysa… W maju 2013 roku przejmuje dynamicznie rozwijającą się firmę, która nie tylko ma status lidera na rynku niskobudżetowych drukarek 3D, to w perspektywie kilku najbliższych lat ma realną szansę stać się jej poważną konkurencją. MakerBot prowadzi zaawansowane prace nad trzema nowymi produktami, wyposażonymi w nowoczesny jak na branżę tanich drukarek 3D extruder. Firmy stawiają sobie ambitny deadline (styczeń 2014 r. – oficjalna prezentacja na targach CES w Las Vegas, początek Q2 – premiera rynkowa) i dążą do jego osiągnięcia. Gdy to się udaje, okazuje się, że jedna z kluczowych funkcjonalności nie działa… Dlaczego? Ponieważ „wszystko jest szkicem„, a twórcy urządzenia „śmieją się z perfekcji„.
Czy kogokolwiek dziwią jeszcze późniejsze losy Bre Pettisa?
Stratasys – a konkretnie nowy prezes MakerBota, Jonathan Jaglom, stoi w tej chwili przed nie lada wyzwaniem. Po pierwsze musi uporządkować sytuację wewnątrz firmy i wprowadzić w niej nowy ład korporacyjny. Po drugie, musi odzyskać stracone zaufanie klientów – przede wszystkim w USA, ponieważ tam do sprzedaży trafiła największa partia wadliwych extruderów. W końcu po trzecie, musi wspólnie ze Stratasysem wybrnąć ze sporu sądowego, który nad nimi zawisł.
Na szczęście Jaglom to doświadczony manager, wywodzący się bezpośrednio z Objeta. Jest to o tyle istotne, iż choć mało kto o tym wie, ale prawdziwą władzę w Stratasysie dzierżą nie Amerykanie z Minnesoty, tylko Żydzi z izraelskiego Objeta. Gdy w 2012 roku Stratasys przejmował Objeta, tak naprawdę to Objet przejął Stratasysa. Co ciekawe, w pozwie sądowym Stratasys jest określany jako firma izraelska…
Jestem przekonany, iż w ciągu najbliższych kilku – kilkunastu miesięcy MakerBot odzyska zaufanie klientów, a cała niesławna historia ze Smart Extruderem pójdzie w niepamięć. Tak naprawdę od dobrych kilku miesięcy, problem jest już rozwiązany, a opisana w artykule sytuacja jest tylko i wyłącznie konsekwencją działań, za które odpowiedzialność spoczywa na poprzednim zarządzie firmy. Otwartą sprawą jest kwestia wprowadzania w błąd inwestorów giełdowych, ale tutaj poczekałbym jeszcze na rozwój wypadków – a przede wszystkim, oficjalne stanowisko Stratasysa. Sam MakerBot przechodzi od czasu objęcia władzy przez Jagloma poważną restrukturyzację i firma bardzo szybko przekształca się w prężnie funkcjonujące przedsiębiorstwo produkcyjne.
Czasy dynamicznego start-upu MakerBot ma już za sobą. Teraz musi spłacić długi zaciągnięte przez ojców jego sukcesu. Najśmieszniejsze w tej sytuacji jest to, że bez tego ten sukces nie byłby nigdy możliwy…
Źródło: www.blog.adafruit.com / www.makezine.com / www.diy3dprinting.blogspot.com