be3Dprinters to pochodzący z Czech producent drukarek 3D, mający w ofercie zarówno niskobudżetowe jak i profesjonalne urządzenia do druku 3D w technologii FDM. W zeszłym roku miałem przyjemność opublikować wywiad z założycielem i prezesem firmy – Davidem Miklasem, który prezentował swoją firmę i produkty, jak również opisywał specyfikę rynku druku 3D w Czechach. W marcu tego roku firma zaprezentowała swoją najnowszą produkcję w postaci kompaktowej, super szybkiej drukarki 3D – DeeGreen. Firma bardzo aktywnie próbuje wyjść ze swoimi urządzeniami poza kraj, czego konsekwencją jest obecna, trzymiesięczna wizyta w Dolinie Krzemowej w USA gdzie powoli buduje swoją markę.
Firma stworzyła trzy modele drukarek 3D: wycofane już ze sprzedaży DeeOrange, duże i profesjonalne DeeRed oraz wspomniane DeeGreen. Rozpoczęła budować je na początku 2013 roku, a ich premiera miała miejsce kilka miesięcy później, w maju. Od samego początku be3D miało dość mocne wsparcie ze strony Politechniki w Pradze – najbardziej prestiżowej uczelni technicznej w Czechach. Ta współpraca znacząco pomogła firmie w otrzymaniu możliwości wyjazdu do Doliny Krzemowej w ramach projektu Czech Accelerator 2010, organizowanego przez Agencję Rozwoju Biznesu CzechInvest. W ramach trwającego 3 miesiące stażu ma zamiar zaprezentować z jak najlepszej strony wszystkie swoje walory i spróbować zbudować sobie przyczółek pod kątem dalszych działań handlowych i marketingowych w USA.
Pierwsze drobne sukcesy już są – be3D trafiło na listę 25 start-upów w konkursie Start-Up Cup, organizowanego w Dolinie Krzemowej.
Aktualnie w firmie pracuje 16 osób. Jak wspomniałem, w sprzedaży są na chwilę obecną dostępne dwa urządzenia drukujące w technologii FDM. Pierwsze – DeeGreen, zastąpiło wcześniejszą niskobudżetową drukarkę 3D – DeeOrange. DeeGreen posiada obszar roboczy na poziomie 15 x 15 x 15 cm, ma automatycznie kalibrowany stół roboczy i zamknięta komorę roboczą. Kosztuje 2 025 $ (ok. 6000 PLN). Drugie urządzenie dostępne w sprzedaży to DeeRed, profesjonalna drukarka 3D, o wymiarach obszaru roboczego na poziomie 80 x 40 x 40 cm i dwóch głowicach drukujących. Kosztuje 25 000 $ (ok. 80 000 PLN).
Podobnie jak nasz rodzimy Zortrax tak i czeskie be3D uznało, że jedyną szansą na zrobienie kariery jest emigracja ze swoim produktem poza granice własnego kraju. Oprócz Europy, Zortrax zaczął budować swoją pozycję w Azji, be3D próbuje szczęścia za oceanem. Bez względu na powodzenie tej operacji i rzeczywisty sukces jaki tam odniesie (o ile w ogóle?), warto czerpać z tego inspirację próbować iść w ślady tej firmy. Na chwilę obecną jedynymi firmami z Polski, które to próbują osiągnąć są: obecne na praktycznie każdej większej imprezie targowej – poznańskie Omni3D i przebąkujący coś o wejściu na brytyjską giełdę – wrocławski ZMorph. Poza nimi żadna z pozostałych polskich firm produkujących drukarki 3D nie jest zbyt widoczna poza granicami Polski. Tymczasem wydaje się, że tylko podejście międzynarodowe – globalne może w dłuższej perspektywie czasu przynieść sukces.
Źródło: materiały prasowe