Na czerwcowych targach Additive Manufacturing Europe 2016 holenderska firma Leapfrog zaprezentowała prototyp swojej nowej drukarki 3D – Bolt. W tym samym miesiącu miałem przyjemność dwutygodniowego obcowania z hiszpańską drukarką BCN3D Sigma, w efekcie czego powstał test tego urządzenia. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia i informacje na temat Bolt’a odniosłem wrażenie, że patrzę na alternatywą wersję drukarki 3D Sigma. W czym obie maszyny są do siebie podobne, a czym się różnią?
Po niezwykłe dynamicznym rozkwicie branży druku 3D, którego byliśmy świadkami w przeciągu ostatnich kilku lat, można zauważyć, że niedawno nastąpiła lekka stagnacja. Mam tu oczywiście na myśli konstrukcje, które mimo że nadal powstają w ilościach hurtowych, nie zaskakują żadnymi nowościami, tak jak miało to miejsce jeszcze dwa, trzy lata temu. Rzadko kiedy jakaś nowa drukarka 3D wzbudza w nas efekt „WOW!”. Nie jest to żaden zarzut, ponieważ ciężko jest wymyślić koło na nowo i być może obecna forma niskobudżetowych drukarek pracujących w technologii FDM to maksimum jakie da się z tych konstrukcji „wycisnąć”? Niektórzy producenci starają się przeciwstawiać takim stereotypom, jak chociażby opisywana przeze mnie niedawno drukarka RoVa4D oferująca wydruki w pełnej palecie kolorów CMYK.
Nie można się jednak dziwić, że część producentów czerpie szczyptami, garściami, a czasem nawet wiadrami z pomysłów „podpatrzonych” u konkurencji, skoro większość z nich wywodzi się z idei open source, nawet jeśli stanowczo temu zaprzecza. Sporo takich podobieństw dostrzegam pomiędzy wspomnianymi we wstępie urządzeniami, ale jest to tylko moje subiektywne odczucie, oparte na kontakcie tylko z jednym z nich. Zupełnie inną sprawą jest fakt, że Sander Adam CEO Leapfroga nazywa Bolt’a urządzeniem rewolucyjnym. Ile jest w nim zatem rewolucji?
Podobieństwa
Podobieństw nie ma może aż tak wiele, ale te które dostrzegam są bardzo znaczące.
Przede wszystkim wygląd zewnętrzny. To pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy. Konstrukcja obudowy Leapfroga to wariacja na temat obudowy Sigmy. To tak właściwie inwersja góra-dół. Bardzo podobna linia sylwetki i duży dotykowy wyświetlacz umiejscowiony w podobnym miejscu (mając na uwadze treść poprzedniego zdania).
Druga rzecz to dwie głowice drukujące. Tutaj sprawa jest jasna, dwie niezależnie od siebie działające głowice po raz pierwszy wprowadziło BCN3D i była to na pewno rewolucja. Leapfrog zrobił to jako drugi(?), chociaż w tej konstrukcji dają nam one trochę więcej możliwości, ale o tym napiszę w różnicach pomiędzy urządzeniami.
Różnice
Do różnic zaliczyć możemy przede wszystkim zamkniętą komorę z wbudowanym filtrem HEPA, który pochłania 99,9% emitowanego zapylenia. Drukarka jest zatem bardziej bezpieczna i przyjazna użytkownikowi. Urządzenie posiada też sporo większy obszar roboczy. Przy 210 x 297 x 210 mm Sigmy, Bolt może poszczycić się 320 x 330 x 205 mm obszarem. Wynika to też trochę z kolejnej przewagi tego urządzenia. Każda z głowic oprócz tego, że jest niezależna, może też w tym samym czasie drukować zdublowany model zarówno w postaci jego idealnej kopii, jak i odbicia lustrzanego. Funkcja taka niejako wymusza większą platformę roboczą, ponieważ każda z głowic może poruszać wtedy tylko po połowie całego zakresu osi X.
Ważną różnicą jest również (o ile dobrze odczytuję to na renderach od Leapfroga) zastosowanie ekstruderów bezpośrednich. W Sigmie mamy ekstrudery typu Bowden. Rozszerza nam to ilość możliwych do zastosowania filamentów o materiały elastyczne. Dodatkowo głowicę Bolt’a możemy rozgrzać aż do 360°C, przy 280°C w przypadku Sigmy.
Widać wyraźnie, że różnic jest jednak trochę więcej, ale czy są to na pewno różnice, a nie ulepszenia? Czy jeśli Sigma uznana została przez użytkowników 3DHubs najlepszą obecnie drukarką na świecie, to Leapfrog odbierze jej palmę pierwszeństwa?
Zaraz zaraz, czy ja już przypadkiem nie pisałem o tym, że BCN3D uwolniło plany Sigmy?