18 miesięcy. Tyle upłynęło od pamiętnej konferencji jaka odbyła się 29 października 2014 r. w Nowym Jorku, gdzie HP po raz pierwszy zaprezentowało swoją pierwszą drukarkę 3D, drukującą w nowej technologii – Multi Jet Fusion. 18 miesięcy to szmat czasu, w trakcie którego branża druku 3D przeżyła niejeden zachwyt i niejedno rozczarowanie. Premiera technologii CLIP, premiera Stratasysa J750, ponad dwukrotny wzrost sprzedaży drukarek 3D na świecie i objęcie pozycji lidera sprzedaży przez tajwańskie XYZPrinting. Z drugiej strony – odejścia Avi Reichentala z 3D Systems i Bre Pettisa z MakerBota, czy zniknięcie z rynku szeregu firm jak Solidoodle, Pirate 3D i naszego rodzimego Pirxa. Tych wydarzeń było bez porównania więcej, lecz tylko jedna rzecz pozostawała niezmienna – HP wciąż nie przedstawiło nic więcej w kwestii swojej drukarki 3D, poza tym co pokazało w październiku 2014 r.
Dziś w końcu uległo to zmianie! Po 566 dniach oczekiwania, HP pokazało światu to, na co tak długo wielu z nas czekało – oficjalne, komercyjne wersje swoich drukarek 3D: HP Jet Fusion 3D 3200 oraz HP Jet Fusion 3D 4200. Prezentacja odbyła się podczas pierwszego dnia targów RAPID 2016, które odbywają się teraz w Orlando na Florydzie, w USA. Pierwsze opinie i relacje są entuzjastyczne. HP kazało długo czekać na finalny produkt, ale wszystko wskazuje na to, że było warto!
Zaskoczenia były dwa: pierwsze, że HP „w końcu to zrobiło„! Drugie, że oprócz drukarek 3D, zaprezentowano dedykowaną stację do post processingu, która wraz z całym środowiskiem pracy sprawia, że korzystanie z urządzenia jest procesem całkowicie „czystym” i nie wymaga od osób obsługujących je specjalistycznego przeszkolenia. Całość sprawia, że praca z drukarką 3D wchodzi na zupełnie nowy poziom w kwestiach prostoty obsługi oraz warunków w jakich będzie się ona odbywać.
Technologią jaka jest punktem odniesienia dla Multi Jet Fusion jest SLS. HP podczas prezentacji wielokrotnie odwoływało się do selektywnego spiekania laserem tworzyw sztucznych, akcentując że jego rozwiązanie jest z jednej strony dużo szybsze, a z drugiej łatwiejsze i tańsze w eksploatacji. MJF ma być 10 razy szybsze, a koszt wydrukowanych detali będzie o połowę tańszy. Firma zwraca również uwagę na wyższy poziom odzyskiwania materiału, użytego w procesie druku 3D.
HP zaprezentowało dwie maszyny – HP Jet Fusion 3200 i HP Jet Fusion 4200. Pierwsza ma służyć przede wszystkim do szybkiego prototypowania – druga do produkcji niskoseryjnej. Celem było stworzenie urządzenia, które pozwala na realizację danego zamówienia w ciągu jednego dnia roboczego – i to przy założeniu, że realizowano by projekty składające się z kilkuset, a nawet kilku tysięcy detali. Kluczem do osiągnięcia tego wyzwania ma być nie tylko przyspieszenie samego procesu druku 3D, lecz także chłodzenia wydruków oraz optymalizacji post-processingu.
Obszar roboczy drukarki 3D wynosi aż 40,6 x 30,5 x 40,6 cm. Według HP, w ciągu 11 godzin pracy urządzenie jest w stanie wydrukować 2500 detali, podczas gdy w technologii FDM, na tym samym obszarze roboczym udałoby się wyprodukować 50 detali, a w SLS 250. Chociaż brzmi to fantastycznie, należy podejść do tych wyliczeń z pewną rezerwą, gdyż koniec końców wszystko zależy od geometrii danego modelu.
Tak jak wielokrotnie to opisywaliśmy, proces druku 3D polega na tym, że na warstwę sproszkowanego tworzywa sztucznego jest natryskiwane specjalne lepiszcze, które spaja kolejne warstwy ze sobą, a całość jest zgrzewana w wysokiej temperaturze. W komorze roboczej jest utrzymywana stała temperatura, którą mierzy w czasie rzeczywistym 900 czujników sprawdzających czy kolejne warstwy modelu są spajane ze sobą we właściwy sposób. Drukarka 3D posiada 3 głowice drukujące, każda z nich wyposażona jest w 10 tysięcy dysz. Zapewnia to rozdzielczość na poziomie 1200 dpi. Dokładność wymiarowa wynosi 0.2 mm i ma być jeszcze ulepszana. HP twierdzi, że posiada ok. 100 patentów na wykorzystane rozwiązania technologiczne.
Jeśli chodzi o materiały, to zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, prezentowane obecnie drukarki 3D będą drukować tylko w jednym kolorze. HP koncentruje się teraz wyłącznie na termoplastach, chociaż docelowo ma w planach umożliwienie druku 3D w pełnym kolorze i z różnych materiałów. Firma po raz pierwszy w historii umożliwiła stosowanie materiałów eksploatacyjnych innych producentów. Wywołało to spekulacje, że ma problem z ich produkcją lub dostępnością, ale okazuje się, że paradoksalnie może to wyjść i jej i użytkownikom na dobre. HP pozyskało w tym obszarze takich partnerów jak Evonik, BASF, Arkema i Lehmann&Voss&Co. Zgodnie z polityką firmy, wszystkie materiały będą sprzedawane przez HP. Z jednej strony ma to zapewnić kontrolę nad jakością stosowanych materiałów oraz ich bezpieczeństwem dla użytkownika, a z drugiej – dodatkowe przychody, gdyż HP nie ukrywa, że będą one obarczone jego marżą.
Bardzo ciekawie wygląda kwestia wykańczania wydruków. Są one drukowane w specjalnej komorze. Po zakończeniu drukowania komora jest zamykana i wysuwana na specjalnym wózku, z wnętrza drukarki 3D. Następnie komora jest wprowadzana do stacji do post-processingu, gdzie wydruki są chłodzone i odkurzane z nieutwardzonego proszku. Po w pełni automatycznym oczyszczeniu modele wymagają jedynie opcjonalnego piaskowania. Stacja ma jeszcze jedną bardzo ważną cechę – odkurzony, „przerobiony” proszek jest mieszany z nowym i insertowany na powrót do komory roboczej. Ta automatyzacja i czystość procesów jest imponująca i stawia bardzo wysoko poprzeczkę pozostałym producentom maszyn.
OK, drukarka 3D i narzędzia do post-processingu to jedno, ale koniec końców wszystko sprowadza się do oprogramowania. Tutaj również HP stanęło na wysokości zadania, tworząc spójne i bardzo przyjazne w obsłudze narzędzie do pracy. Oprogramowanie nosi nazwę HP SmartStream 3D Software i jest dołączane do każdego urządzenia w pakiecie. Składa się z dwóch narzędzi – Build Managera i Command Center. Pierwsze to odpowiednik slicera, odpowiadającego za przygotowanie modeli 3D do druku, a drugie służy do obsługi samej drukarki 3D. Oprogramowanie można rozbudować o zewnętrzne plug-iny.
Build Manager upraszcza do maksimum proces przygotowywania modeli do druku 3D. Składa się on z pięciu etapów: importowania plików, ich automatycznej naprawy (jeśli jest konieczna?), automatycznego rozmieszczania modeli 3D w komorze roboczej urządzenia (impozycji 3D), podglądu wydruku całości oraz wyboru drukarki 3D i rozpoczęcia pracy. Jako że HP było pierwszym podmiotem, który dołączył do kierowanego przez Microsoft 3MF Consortium, oprogramowanie obsługuje oczywiście zarówno formaty STL jak i 3MF.
Zaledwie w kilka godzin po oficjalnej prezentacji drukarek 3D, Materialise ogłosiło, iż jego oprogramowanie – Materialise Magics, otrzymało certyfikację HP i będzie współpracować z HP SmartStream 3D Software. Dołączyło tym samym do Autodesku i Netfabba, które również są z nim kompatybilne. To symptomatyczny prognostyk na przyszłość, pokazujący, że drukarki 3D HP będą wkrótce korzystać z najlepszych rozwiązań dostępnych na rynku.
Na koniec rzecz najważniejsza – cena! Według wcześniejszych zapowiedzi, drukarki 3D HP miały być „dużo” tańsze od innych rozwiązań rynkowych (w domyśle SLS, do którego firma uporczywie porównuje swoją technologię). Cena samej drukarki 3D ma zaczynać się na poziomie 120-130 tysięcy dolarów, a w połączeniu ze stacją do post-processingu od 145-155 tysięcy dolarów wzwyż. Można zatem założyć, że w Polsce cena będzie wynosić od 0,5 mln PLN wzwyż. To wciąż bardzo dużo jak na mały lub średni biznes, ale do zaakceptowania w przypadku większych przedsiębiorstw.
HP Jet Fusion 4200 ma być dostępne w drugiej połowie bieżącego roku, a HP Jet Fusion 3200 na początku 2017 r.
Więcej informacji na temat nowych drukarek 3D HP już wkrótce…
Źródło: www.tctmagazine.com / www.3dprint.com