Koniec misji ratunkowej Jonathana Jagloma. MakerBot w nowych rękach…

Rok i jedenaście miesięcy – tyle trwała misja Jonathana Jagloma, której celem była restrukturyzacja i wyprowadzenie na prostą MakerBota – swego czasu największego producenta niskobudżetowych drukarek 3D na świecie. Jaglom objął stanowisko CEO firmy w lutym 2015 r., zastępując na tym miejscu Jenny Lawton – wieloletnią współpracownicę założyciela MakerBota, Bre Pettisa, który mało co, a rozłożyłby zasłużoną firmę na łopatki… Dziś Jaglom ogłosił, że dokonał swojego dzieła i udaje się na zasłużony odpoczynek do rodzinnego Izraela. Jego miejsce zajmuje dotychczasowy prezes spółki – Nadav Goshen.

Jaglom to człowiek od zadań specjalnych. Zawsze prowadził trudne projekty, obarczone dużym ryzykiem niepowodzenia. Swoją karierę w branży druku 3D rozpoczął w 2005 roku, od pracy w izraelskim Objecie, który od 2012 roku jest częścią Stratasysa. Najpierw pełnił obowiązki dyrektora regionu na Europę Wschodnią, później business managera w dziale obsługi klienta, a następnie wiceprezesa oddziału Sprzedaży Globalnej. Przed objęciem sterów w MakerBocie, pełnił obowiązki szefa azjatyckiego oddziału Stratasysa, gdzie odnosił spore sukcesy na polu wprowadzania produktów firmy na nowe rynki.

Gdy w lutym 2015 r. przejmował stery w MakerBocie, ten zmierzał ku samozagładzie… Bre Pettis, który kreowany był na Steve’a Jobsa druku 3D, całkowicie zawiódł w roli kompetentnego managera. W pierwszych latach istnienia firmy, gdy miała ona charakter dynamicznie rozwijającego się start-upu, jego talenty sprawiły, że MakerBot zdobył pozycję lidera w rodzącym się segmencie niskobudżetowego druku 3D i zapoczątkował światową rewolucję. Niestety im jego biznes bardziej się rozrastał, tym na wierzch wypływało więcej jego błędów…

Gigantyczny przerost zatrudnienia, nierealne terminy realizacji ambitnych projektów drukarek 3D, publiczne składanie obietnic, które nigdy nie mogły zostać zrealizowane. Katastrofą okazało się przedwczesne wprowadzenie na rynek MakerBotów 5-tej generacji, które położyły się cieniem na całej firmie. Pettis stracił swoje stanowisko jesienią 2014 r. i został przeniesiony do mało istotnego działu w Stratasysie. Jego następczyni – Jenny Lawton, pełniąca wcześniej obowiązki prezesa firmy, utrzymała się na stanowisku zaledwie przez cztery miesiące. Dziś obydwojga nie ma już w branży druku 3D.

Jaglom otrzymał na start nierentowne przedsiębiorstwo, wadliwy produkt i 100 ton negatywnego PR’u. Swoje rządy rozpoczął od zwolnienia ok. 100 osób i zamknięcia wszystkich trzech salonów firmowych MakerBota w USA. Kolejnym krokiem była zmiana sposobu wdrażania i testowania nowych rozwiązań produktowych oraz… zwolnienie kolejnych 100 osób i przeniesienie części produkcji drukarek 3D zagranicę.

Jonathan Jaglom

Jednakże praca Jagloma polegała na czymś więcej niż zwalnianie ludzi i optymalizacja kosztów własnych firmy. Dokonał całkowitej zmiany kierunku rozwoju firmy. W czasach Pettisa, MakerBot był jednym z architektów projektu „wstawienia drukarki 3D do każdego domu„. Dziś wiemy, że zakończył się on fiaskiem, jednakże Jaglom potrafił w porę to zauważyć i skierował firmę na inne obszary. Dziś MakerBot kieruje swoje urządzenia przede wszystkim do sektora edukacyjnego oraz segmentu małych i średnich firm. Drukarki 3D firmy są wykorzystywane także jako część całego ekosystemu produktowego Stratasysa, z powodzeniem funkcjonując obok Objetów, czy typowo przemysłowych Fortusów.

MakerBot po kilku latach chaosu wizerunkowego i tożsamościowego, odnalazł na nowo swoje miejsce na rynku. Jaglom uznał, że jest to właściwy moment na to, aby przekazać firmę w ręce osób, która skupi się wyłącznie na jej rozwijaniu, nie martwiąc się już o jej przyszłość. Zamierza powrócić do swojej rodziny w Izraelu i poświęcić jej cały swój czas. Przynajmniej do momentu, aż zostanie ponownie wezwany przez zarząd Stratasysa do ratowania któregoś z oddziałów lub jakiejś z zależnych spółek…

Scroll to Top