W lipcu zeszłego roku światem druku 3D wstrząsnęła wiadomość o wygasających z początkiem 2014 roku patentach na technologię SLS. Selektywne spiekanie laserem to jedna z najdokładniejszych i zarazem najbardziej profesjonalnych technologii druku 3D. Jako jedyna pozwala na druk 3D całkowicie jednorodnych obiektów, nie pozostawiając tzw. prążków na krawędziach. Umożliwia również druk ultra precyzyjnych i dokładnych modeli, nie mających sobie równych w innych technologiach. Niestety przez wiele lat jej rozwój skutecznie blokowały patenty. Jak zatem można się było domyślić, informacja o tym, że ostatecznie znikają była postrzegana jako coś równie doniosłego jak wygaśnięcie patentów na FDM w połowie lat 00-nych, co zaowocowało eksplozją popularności niskobudżetowych drukarek 3D. Zarówno ja jak i Piotr Kalinowski – czyli Dr. Plama, popełniliśmy dwa pełne nadziei artykuły na ten temat. Lada moment upłynie rok od ich publikacji i… nic się nie wydarzyło? Czy się myliliśmy?
Dr. Plama ozdobił swój tekst obrazem Eugène Delacroix – „Wolność wiodąca lud na barykady„, u mnie z kolei widniała zaciśnięta pięść, informacja o rewolucji oraz data „02.2014„, jako ta, gdy drukarki 3D drukujące w technologii SLS zawitają w każdym domu. Jako że próba przewidzenia przyszłości kompletnie nam nie wyszła, poprosiłem Dr. Plamę o kilka słów komentarza na ten temat. Sam również postanowiłem się ustosunkować do swoich zeszłorocznych rewelacji…
W zeszłym roku na łamach Reprapforum.pl popełniłem dwa artykuły dość optymistycznie odnoszące się do przedawnienia się w tym roku patentu na technologię SLS. W pierwszym z nich odnosiłem się do słów Duanna Scotta, „ewangelisty technologicznego” pracującego w Shapeways, który głosił rewolucję porównywalną z tą jaką przyniósł drukowi 3D projekt RepRap. W kolejnym artykule opisywałem, które i na co dokładnie patenty mają się w najbliższym czasie przedawnić.
Od pojawienia się tekstów minęło kilka miesięcy, a niektóre z opisanych patentów straciły moc prawną a rewolucja… no właśnie rewolucji SLS ani widu ani słychu. Póki co. Nie da się ukryć, że rozwijanie domowych projektów drukarek proszkowych metodą „garażową” jest dużo bardziej kosztowne, mniej wygodne i wymaga większej wiedzy niż miało to miejsce u zarania projektu Reprap – tu na pewno wiele do powiedzenia może mieć Janusz Wójcik z FabLabu Kielce prowadzący projekt 3DP FENIX – polskiej maszyny SLS. Tutaj należałoby szukać przyczyn tego, że nagle Kickstarter nie zapełnił się makerskimi projektami urządzeń wykorzystujących potężne lasery do spiekania sproszkowany materiał w bryły.
Tak, proszkowy druk 3D nie trafił pod strzechy i prawdopodobnie nie trafi, ale czy tego faktycznie należało się spodziewać? Niekoniecznie. Już w artykule z 2013 zwracałem uwagę, że zmiany prawdopodobnie przyjdą z Dalekiego Wschodu. Chińczycy technologię SLS mają już prawdopodobnie rozpracowaną, zapewne wykorzystują ją póki co na rodzimym rynku, jednak dzięki przedawnianiu się patentów, urządzenia takie jak Farsoon 402 będą mogły być legalnie dystrybuowane w USA i Unii Europejskiej, a to spowoduje obniżenie kosztów dostępu do technologii druku 3D opartego laserowe spiekanie proszku. Mimo wszystko liczę i czekam na przełom w tej dziedzinie, a „rewolucja SLS” nie stanie się w druku 3D synonimem „roku Linuxa„.
Piotr „Dr. Plama” Kalinowski – RepRapForum
Tyle Piotr, ja ze swojej strony przedstawię to tak:
- Po pierwsze, gdy pisałem o drukarkach SLS w każdym domu, tak naprawdę nie bardzo wiedziałem co to jest drukarka SLS…? Moje wyobrażenie było bliższe drukowi 3D z proszku (CJP), tzn. wyobrażałem sobie maszynę, która stoi sobie w przestrzeni biurowej lub domowej i różni się od niskobudżetowego FDM`a tylko rozmiarem i kształtem obudowy. Niestety maszyny drukujące w technologii SLS są bez porównania bardziej skomplikowane i wymagają zapewnienia odpowiednich warunków do pracy (temperatura pomieszczenia, wyciągi, ubrania ochronne etc.). Zdecydowanie nie jest to technologia domowa i/lub biurowa.
- Druga sprawa to stopień skomplikowania samych maszyn – tak jak napisał o tym Dr. Plama, garaż zdecydowanie nie sprzyja prowadzeniu tego prac badawczych nad tą technologią, potrzebne są też większe pieniądze. Tym samym wykonanie drukarki 3D SLS jest nie lada wyzwaniem, którego mało kto jest w stanie się podjąć.
- Trzecie ograniczenie to fakt, iż technologia SLS jest na tyle skomplikowana i wymagająca, że znalezienie na nią kupców będzie dużo trudniejsze niż w przypadku FDM. Inna jest też grupa docelowa – tutaj nikt nie będzie szukał SLS`owego odpowiednika „druciaka” – chcąc sprzedać maszynę drukującą w technologii SLS należy stworzyć w gruncie rzeczy analogiczne urządzenie do tych obecnych na rynku, tylko oferować je w niższej cenie. Niestety FDM / SLA / DLP czy nawet CJP lub PolyJet są prostsze.
Okazuje się zatem, że to co naprawdę powstrzymuje rozwój technologii SLS, to nie patenty a technologi sama w sobie. Dlatego trudno tutaj mówić o jakiejkolwiek rewolucji – w najlepszym wypadku o stopniowym i sukcesywnym przejmowaniu władzy. O ile do takiego przejęcia w ogóle kiedykolwiek dojdzie? Nowoczesne maszyny drukujące z kolorowych żywic pokroju Connexa3 są łatwiejsze w obsłudze i codziennej pracy niż dowolna drukarka 3D drukująca w technologii SLS. Całkiem prawdopodobnym jest więc to, że bez względu na patenty SLS pozostanie dokładnie tym samym czym jest w tej chwili – fantastyczną, ale bardzo elitarną technologią dla wybranych.