W dniu wczorajszym otrzymałem uroczy, hejterski komentarz od użytkownika „Jowita” pod jednym z artykułów na temat druku 3D butów. Na wstępie chciałbym podkreślić: nie, nie zrobił on na mnie większego wrażenia, nie poczułem się nim zraniony i nie płakałem z jego powodu w poduszkę w nocy. Jestem po lekturze dwóch książek Kominka o blogowaniu (które nota bene polecam) gdzie zostało bardzo ładnie opisane dlaczego należy mieć dystans do tego typu rzeczy 🙂
Poza tym czymś innym jest niewyszukany, hejterski wpis, a czymś innym krytyczny i merytoryczny komentarz takiego BlazakoV`a czy Jakuba Niespolańskiego – tutaj trzeba się 3 razy zastanowić zanim udzieli się pisemnej odpowiedzi 🙂 Niemniej jednak wpis „Jowity” sprawił, że popadłem w zadumę… No bo faktycznie – ktoś wchodzi na serwis pierwszy raz, czyta dwa-trzy teksty, a tam sama krytyka i wyśmiewanie rzeczy. Wszystko jest głupie, durne i pozbawione sensu. Nieprofesjonalne, nieumiejętne i nieprzygotowane. Zadałem sobie zatem pytanie: po co piszę o tym druku 3D, skoro prawie nic mi się w nim nie podoba???
Weźmy chociażby 10 ostatnich artykułów:
- MakerBot oszukuje użytkowników Thingiverse – NEGATYW
- Solveere buduje prototyp futurystycznej Mazdy – POZYTYW
- 3D Printing Systems z Australii oferuje w promocji dwie drukarki 3D w cenie… dwóch – NEGATYW
- tekst o tym jak wspólnie z Dr. Plamą przewidywaliśmy rewolucję drukarek 3D w technologii SLS, która póki co nie nadeszła – NEGATYW
- M.I.A. śpiewa o druku 3D broni – w sumie NEGATYW
- Ekoteria.pl i druk 3D biżuterii – POZYTYW
- recenzja ostatniego odcinka Reality Makera o druku 3D w branży reklamowej – NEGATYW
- tekst o urządzeniu wielofunkcyjnym ZEUS – raczej NEGATYW
- krótki tekst o druku 3D z Excela – neutralny
- prezentacja nowego RoBo 3D – raczej POZYTYW.
Jak widać, na 10 tekstów aż 6 ma mniej lub bardziej negatywny wydźwięk w kontekście druku 3D. Oczywiście dwa kolejne (pierwszy tekst o konflikcie MakerBota z użytkownikami Thingiverse i chorwackie oszustwo z chińską drukarką 3D w tle) również są negatywne. Czy należy zatem dziwić się postronnym użytkownikom zafascynowanym drukiem 3D, że krytykują mnie za negowanie wszystkiego jak leci, bądź taki dobór tematów, by przedstawić tą technologię zawsze w jak najgorszym świetle?
Jak to się wszystko zaczęło?
Na początku ślepo wierzyłem w druk 3D. Byłem jednym z wielu jego wyznawców i z niemym zachwytem czytałem i słuchałem wypowiedzi drukarkowych ewangelistów. Myślałem, że druk 3D zmieni nasze życie, a drukarki 3D będą powszechne w równym stopniu co drukarki do papieru. Wszystko uległo zmianie po mojej wizycie na evencie Materialination w Krakowie, gdzie zderzyłem się brutalnie z rzeczywistością. Moje rozczarowanie było tak ogromne, że poważnie rozważałem rezygnację z pisania tekstów na ten temat i porzucenie całego przedsięwzięcia. Odkryłem bowiem, że to co jest nam przedstawiane jako wielka rewolucja na miarę internetu, sprowadza się w gruncie rzeczy do produkowania tandetnych gadżetów z surowego, przemysłowego plastiku. Nie rzuciłem tego wszystkiego chyba tylko dlatego, że szkoda było mi tych wszystkich tekstów jakie zdążyłem napisać? Niemniej jednak, mój styl pisania zaczynał się zmieniać…
Choć w dalszym ciągu z entuzjazmem pisałem o nowych urządzeniach i co ciekawszych projektach, podchodziłem do tego z coraz większym dystansem. Aż w końcu przyszedł czas weryfikacji obietnic stawianych przez producentów drukarek 3D i różnej maści ewangelistów druku 3D. Najpierw prysnął mit The Form 1, potem Printrbota, Buccaneera, Omni3D, a kulminacją tego procesu jest obecna sytuacja MakerBota. Oczywiście w międzyczasie wyszło na jaw szereg innych nieścisłości, niedopowiedzeń czy najzwyklejszych kłamstw.
Niestety sytuacja na świecie nie różniła się zbytnio od tego co napotykałem w kraju. Moja kariera zawodowa trwa już blisko 14 lat. Przez ten czas miałem okazję pracować w 4 różnych branżach (poligrafia, reklama, budowlanka&deweloperka oraz IT) zaliczyłem również krótki, kilkumiesięczny epizod jako stażysta w Urzędzie Miasta Łodzi za czasów pierwszej kadencji Prezydenta Kropiwnickiego. I powiem tak: nie licząc urzędu miasta i tamtejszych wojenek i sporów toczonych przez drobnych, lokalnych politykierów, nigdzie nie spotkałem się z tak dużą ilością fałszu, obłudy i czczych obietnic co w branży druku 3D. W bardzo krótkim czasie nauczyłem się traktować rzeczy, które mi opowiadano z dystansem i przymrużeniem oka. Dość szybko dowiedziałem się, kogo z członków społeczności RepRap w Polsce można traktować serio, a z kogo jest zwykły blagier. Mimo to kilkakrotnie zdarzyła mi się sytuacja, że mimo ponad 10-letniego doświadczenia w biznesie na najwyższym, korporacyjnym poziomie… nie wiedziałem co zrobić, ani jak się zachować?
Druk 3D to oszustwo
Taki tytuł nosi jeden z moich pierwszych „głośnych” artykułów. Traktuje on o słowach jakie wypowiedział na temat druku 3D prezes Foxconn – Terry Gou. Choć dziś wydaje się to być śmieszne, pisząc ten artykuł nie zgadzałem się z tą tezą, zarzucając Gou indolencję. Niestety czas pokazał kto ma rację. Pokazał również dobitnie, dlaczego to nie ja jestem prezesem Foxconnu… Dziś już wiem, że dałem się oszukać. Druk 3D nie jest żadną rewolucją i nie stoi za nim żadna „wielka zmiana„. To technologia taka jak wszystkie inne – ma szereg niewiarygodnych zalet, lecz również mnóstwo wad i problemów do rozwiązania. Choć wiele osób na świecie pompowało wielki balon oczekiwań, to okazuje się, że nie ma w nim nic innego poza powietrzem… Najdobitniej całą tą sytuację opisałem w historii o awionetkach, szybowcach i latawcach.
Kto zatem nas oszukał? Sęk w tym, że nikt… Sami się oszukiwaliśmy nawzajem. Wierzyliśmy, że już lada dzień – już lada moment wszyscy ludzie na świecie będą pasjonować się tym samym co my i ruszą wielkim tłumem do naszych sklepów internetowych kupować od nas drukarki 3D, filament i wszelkiego rodzaju akcesoria. Niestety póki co nic takiego się nie wydarzy. Technologia druku 3D rozwija się bardzo dynamicznie, w sposób naturalny i organiczny. Mimo to nie przeskaluje się z dnia na dzień z setek sprzedanych sztuk w skali miesiąca w setki tysięcy. Na to potrzeba lat – być może nawet dekady? Dlatego nie warto obiecywać sobie nawzajem rzeczy, które są niemożliwe do spełnienia. Na pompowaniu balona spekulacyjnego tak naprawdę korzysta zaledwie kilkanaście firm na świecie – jeśli on pęknie, w pierwszej kolejności odczują to ci, którzy cały czas byli na samym dole piramidy zależności.
Czy to oznacza, że druk 3D faktycznie jest nic nie wart i powinno się o nim jak najszybciej zapomnieć? HA! Nic bardziej mylnego! Druk 3D jest genialny, ale nie w tej postaci w jakiej do tej pory się go przedstawiało i przedstawia…
Beyond 3D printing…
…czyli „ponad drukiem 3D„. To termin, który ukułem kilkanaście tygodni temu, gdy ostatecznie zrozumiałem, że druk 3D w czystej surowej postaci nigdy nie osiągnie sukcesu komercyjnego na jaki bez wątpienia zasługuje. Ponieważ tak długo jak będziemy traktować tą technologię jako istotę, podmiot całego przedsięwzięcia – będziemy skazani na mniejszą lub większą porażkę. A w najlepszym razie nie wykorzystamy całego potencjału jaki mamy. Druk 3D należy traktować tylko i wyłącznie jako jedno z narzędzi to tworzenia nowych rzeczy – to co zostanie wydrukowane, należy poddać jeszcze szeregowi prac dodatkowych, które sprawią, iż stworzony obiekt będzie stanowił zupełnie nową jakość.
Przykładów na wykorzystanie druku 3D właśnie w taki sposób jest bez liku… Niestety do tej pory dotyczyły one przede wszystkim branży profesjonalnego rapid prototyping. Przykładem może być chociażby cały cykl ostatnich artykułów nt. wykorzystania druku 3D w branży motoryzacyjnej, czy sukces Solveere w postaci druku 3D prototypu futurystycznej Mazdy, który zdobył prestiżową nagrodę MAZDA Design 2014. To jest właśnie druk 3D w pełnej krasie – tworzenie elementów, na bazie których można tworzyć niewiarygodne rzeczy.
Tym wszystkim, którzy narzekają na prążki na wydrukach 3D z niskobudżetowej drukarki 3D w technologii FDM powiadam – nie traktujcie takiego wydruku jako produkt finalny. Niech ten wydruk stanowi podstawę do dalszych prac. Szlifujcie go, szpachlujcie, szlifujcie na nowo aż pozbędziecie się wszystkich nierówności. Malujcie i lakierujcie – efekt jaki uzyskacie będzie wstrząsający!
Hmm… ale to przecież jest trudne i czasochłonne…? Nie każdy ma czas i możliwości na prowadzenie tych wszystkich działań? Dlatego druk 3D nie jest dla każdego! Druk 3D jest dla ludzi chcących stworzyć coś nowego i wyjątkowego – nie dla amatorów figurek i wazoników z podupadającego Thingiverse.
A zatem…
…krytykując określone rzeczy czy zachowania nie krytykuję istoty druku 3D, ale właśnie te konkretne rzeczy i zachowania. Wierzę, że wśród powszechnych głosów zachwytu i bezgranicznego uwielbienia potrzebny jest głos rozsądku, który stara się sprawić, aby spróbować spojrzeć na sprawy z nieco szerszej perspektywy. Wierzę że druk 3D jest technologią przyszłości, ale niekoniecznie w tej formie w jakiej jest dziś prezentowany. Jesteśmy wciąż w tym samym miejscu, w jakim były komputery osobiste w pierwszej połowie lat 80-tych. Przed nami jeszcze bardzo długa droga. Na razie przepowiadamy wszem i wobec, że 8 bitów zmieni świat. Tymczasem to nie komputery zmieniły świat, tylko ludzie, którzy z nich korzystali. Druk 3D stanie się rewolucyjny dopiero wtedy, gdy trafi w ręce odpowiednich osób, które będą wiedziały jak go wykorzystać najlepiej.