W połowie października 2019 roku, Josef Průša zaskoczył wszystkich użytkowników amatorskich i desktopowych drukarek 3D na świecie, prezentując niespodziewanie i bez jakichkolwiek wcześniejszych zapowiedzi całkowicie nowe urządzenie swojego autorstwa – PRUSĘ MINI. Drukarka 3D została oparta o inną niż wcześniejsze modele konstrukcję i została zaoferowana w nieprawdopodobnie niskiej jak na europejskiego producenta cenie w postaci niespełna 1700,00 PLN. Od dwóch tygodni trwają wysyłki pierwszych drukarek 3D do klientów, tymczasem Josef Průša ujawnił jakich nowych funkcjonalności możemy się w nich spodziewać po nowym roku…
Mimo że nazwa drukarki 3D brzmi „MINI„, jej obszar roboczy nie jest bynajmniej tak mały jak mogłoby się wydawać. Wynosi solidne 18 x 18 x 18 cm co przy aktualnie obowiązującym standardzie wśród amatorskich i desktopowych drukarek 3D (ok. 20 cm w osiach XYZ) czyni go całkiem zwyczajnym. Największą kontrowersją w tym urządzeniu jest zawieszenie głowicy drukującej w osi X mocowanej tylko do jednego ramienia – istnieją tu uzasadnione obawy, co do kwestii stabilności konstrukcji i występowania ewentualnych luzów. Jak na razie nikt z testujących nową drukarkę 3D nie zgłaszał pod tym względem żadnych uwag, pozostaje więc mieć nadzieję, że inżynierowie PRUSA RESEARCH dokładnie przemyśleli tą sprawę…?
Innym ważnym elementem drukarki 3D jest nowa, 32-bitowa elektronika sterująca oraz nowy firmware. Dzięki nim obsługa urządzenia jest dużo prostsza niż w przypadku Original Prusa Mk2 / Mk3, jednakże jej najważniejszą cechą jest możliwość zdalnej obsługi urządzenia. W niedawnym artykule na swoim blogu, Průša zapowiedział na co mogą liczyć użytkownicy MINI po nowym roku… Na przełomie stycznia i lutego 2020 r., ma być dostępny do pobrania nowy firmware, który pozwoli na kontrolę urządzenia z poziomu przeglądarki internetowej.
Program o nazwie PrusaConnect będzie umożliwiał sterowanie wybraną drukarką 3D, tworzenie kolejki wydruków, tworzenie bibliotek projektów, czy tworzenie klastrów drukarek 3D – mówiąc krótko wszystko to, co posiadają podobne systemy, z których korzystają profesjonalne, desktopowe urządzenia jak Zortrax, Ultimaker, BCN3D, czy MakerBot. Nowością jest oczywiście to, że podobny system trafi do urządzeń klasy amatorskiej, które kosztują tyle co 2-3 rolki specjalistycznego, inżynieryjnego filamentu do zastosowań specjalnych.
Na ile drukarki 3D MINI wyposażone w nowy software i firmware, pozwalające na tworzenie super tanich farm drukarek 3D mogą wpłynąć na sytuację na rynku drukarek 3D? Wbrew pozorom, producenci urządzeń klasy desktopowej nie powinni się tym specjalnie martwić – Prusa MINI to wciąż prosta i tania drukarka 3D, po której już na pierwszy rzut oka widać z czego wynika tak niska cena, więc klienci z branży przemysłowej najprawdopodobniej dość szybko ją pominą podczas przetargów. Z kolei chińscy producenci tanich klonów oryginalnej Prusy mogą mieć tu już pewien problem, ponieważ o ile zawsze będą w stanie zejść jeszcze niżej z ceny, kwestii stworzenia sprawnego i niezawodnego tak szybko nie obejdą.
Wydaje się zatem, że Josef Průša za swój cel ustanowił w pierwszej kolejności rozwiązanie „problemu chińskiego” i zagwarantowanie sobie na lata silnej i niezachwianej pozycji na rynku amatorskich drukarek 3D. Sfera profesjonalna i przemysłowa – przynajmniej na tą chwilę, wydaje się być całkowicie poza obszarem jego zainteresowań.
Źródło: www.blog.prusaprinters.org