MakerBot to jeden z liderów branży niskobudżetowego druku 3D na świecie. Niedawno firma ogłosiła sprzedaż stutysięcznej drukarki 3D, co stanowi najlepszy wynik wśród wszystkich producentów tego typu urządzeń. Niestety, ten sukces traci na znaczeniu w obliczu najnowszych doniesień – MakerBot zredukował aż o 40% powierzchnię swojej fabryki w Nowym Jorku. Czy to w dalszym ciągu tylko optymalizacja kosztów i restrukturyzacja rozbudowanych ponad stan struktur firmy, pamiętających czasy Bre Pettisa, czy oznaka piętrzących się problemów?
Gdy w lutym 2015 roku stanowisko CEO MakerBota objął doświadczony manager Stratasysa – Jonathan Jaglom, za główny cel obrał sobie przekształcenie firmy z dynamicznie rozwijającego się start-upu w normalnie funkcjonujące przedsiębiorstwo produkcyjne. Niestety, aby to osiągnąć, musiał przeprowadzić szereg trudnych działań – w pierwszej kolejności pozbył się blisko połowy pracowników. Odbyło się to w dwóch rundach zwolnień w kwietniu i październiku 2015 r. Zamknięto wtedy też wszystkie sklepy firmowe.
MakerBot stopniowo zmienia swoją politykę sprzedażową. Kiedyś jeden z pionierów modelu konsumpcyjnego, od czasów przyjścia do firmy Jagloma koncentruje się przede wszystkim na edukacji i małym biznesie. Rozwija również projekty informatyczne operujące wokół Internet Of Things – odbywa się to niestety kosztem samych urządzeń, gdyż od stycznia 2014 na rynku są obecne wciąż te same modele drukarek 3D. Czy te działania przynoszą zamierzony skutek? Z jednej strony wydają się być rozsądne i adekwatne do obecnej sytuacji rynkowej, lecz z drugiej… cóż, sprzedaż drukarek 3D spada?
Pokłosiem spadków sprzedaży może być ostatnia decyzja firmy, aby zmniejszyć powierzchnię swojej fabryki w Brooklyńskim Industrial City o niemalże połowę – z 21 tysięcy do 12,5 tysiąca metrów kwadratowych. To zaskakujące, tym bardziej, że zaledwie w lipcu zeszłego roku MakerBot świętował otwarcie fabryki o powierzchni 16 tysięcy metrów kwadratowych.
MakerBot tłumaczy swoją decyzję optymalizacją kosztów operacyjnych w celu „poprawy jakości świadczonych usług konsumentom„. Z kolei Andrew Kimball – CEO kompleksu Industry City na Brooklynie zwraca uwagę, że „decyzja MakerBota to kolejny dowód na to, jak trudno jest firmom konkurującym swoimi produktami na świecie prowadzić produkcję w Nowym Jorku„.
Jakikolwiek nie byłby to powód, faktem jest, że ciemne chmury wciąż wiszą nad firmą, która po latach prosperity walczy o powstrzymanie trendu spadkowego i powrót na piedestał głównego innowatora w świecie niskobudżetowego druku 3D.
Źródło: www.crainsnewyork.com