W minionym tygodniu odbyła się kolejna edycja Additive Manufacturing Europe 2016, czyli jednej z największych imprez targowych poświęconych technologiom przyrostowym w Europie. Chociaż wciąż daleko jej do (podupadającego ostatnimi czasy) Euromoldu, czy (rosnącym w siłę) formnext’owi i TCT, obecność na nich największych europejskich producentów drukarek 3D i filamentów czyni z nich ważną pozycję w kalendarzu targowym. Wydarzenie trwało trzy dni (28-30.06.2016) i odbyło się na terenie centrum wystawienniczego RAI w samym sercu Amsterdamu, w Holandii. Byliśmy na miejscu pierwszego dnia targów, co przedstawialiśmy w ubiegły wtorek w naszej relacji na żywo. Dziś nadszedł czas na podsumowanie…
Inaczej niż w naszych dotychczasowych podsumowaniach targów i eventów, tym razem nie będę rozpisywał się dokładnie na temat poszczególnych firm, skupiając się bardziej na samym wydarzeniu. Szczegółowe opisy najciekawszych stoisk pojawią się w kolejnych artykułach (w zeszłym tygodniu prezentowaliśmy już nowości zaprezentowane przez WASP, colorFabb i Innofill).
Rozpoczynając zeszłotygodniową relację na żywo, zwróciłem uwagę na to, że wydają się one bez porównania mniejsze i skromniejsze od kieleckich Dni Druku 3D, które w tym roku urosły do rangi naprawdę wielkiego wydarzenia targowego. Od tamtej pory minął tydzień, a ja tylko utwierdziłem się w swoim przekonaniu. Szczerze mówiąc, to biorąc pod uwagę otoczenie innych imprez, nie wiem czy lepiej od Additive Manufacturing nie wypadły nawet początkujące 3D Solutions w Poznaniu? Połączenie prezentacji drukarek 3D z maszynami przemysłowymi – jak zostało to uczynione w Kielcach i Poznaniu, wydaje się być czymś oczywistym i w naturalny sposób poszerza grono odbiorców. Skupienie się wyłącznie na samym druku 3D sprawia, że całość zaczyna wyglądać… dość ubogo.
Od strony infrastrukturalnej centrum wystawiennicze RAI prezentuje się bardzo profesjonalnie, jednakże w niczym nie przewyższa Targów Kielce czy MTP. Jego największą zaletą są parkingi dla samochodów, na których można zaparkować bez obaw, że wjedzie się w grupę szalonych rowerzystów, do których należą drogi w Amsterdamie. Generalnie jazda autem po stolicy Holandii to koszmar, gdyż zewsząd czyhają na nas cykliści (w każdym wieku, każdej rasy, każdej płci i każdej orientacji seksualnej), którzy traktują auta pojawiające się na ich drodze na podobnej zasadzie jak Lemingi przepaść. Jeżeli pojadę jeszcze kiedyś do Amsterdamu, to czołgiem.
Zatem tak, zamknięty parking przed halą wystawową był czymś co sprawiało, że mogliśmy się skupić na wejściu na targi, zamiast na próbach niezabijania matek z dziećmi na rowerach. Czy wspominałem, że tymi samymi ścieżkami co rowery, gnają także szaleńcy na skuterach…?
Na Additive Manufacturing wystawiło się nieco ponad 50 wystawców, wśród których dominowały firmy holenderskie. Gwiazdą targów miał być Ultimaker – największy producent niskobudżetowych drukarek 3D w Europie. „Miał być„, ponieważ nieoczekiwanie cały show skradł mu Zortrax swoim super przemyślanym i profesjonalnie wyglądającym stoiskiem, premierą Zortraxa M300, SuperHero – czyli najbardziej wypasionym wydrukiem 3D w historii FDM (subiektywna ocena autora) oraz odzianymi w obcisły, czarny spandex hostessami.
Oczywiście nie oznacza to bynajmniej, że Ultimaker wypadł słabo. Pod względem „merytorycznym” pokazał najwięcej ze wszystkich, udowadniając jednoznacznie, że pozycja w TOP 5 największych producentów drukarek 3D na świecie jest nieprzypadkowa. Audi RS5 z wydrukowanymi elementami silnika, model Airbusa zawieszony w komorze areodynamicznej, druk 3D z sylikonu czy niesamowity system informatyczny do tworzenia farm drukarek 3D liczących po kilkadziesiąt maszyn – Ultimaker jest na samym szczycie jeśli chodzi o innowacje i mariaż przemysłu z niskobudżetowym drukiem 3D.
Mimo to, wciąż czymś innym jest słuchanie o nowatorskich implementacjach drukarek 3D w obszarze przemysłowym, a czym innym oglądanie smukłych blondynek (i jednej brunetki) ponętnie machających ulotkami Zortraxa. Sorry Ultimakerze – w mediach cycki i śmierć zawsze wygrywają (tzn. Zortrax nikogo nie zabił, ale cycki były).
Sporym wydarzeniem była też maszyna drukująca z metalu na stoisku TRUMPFA. Niestety Niemcy nie umieją stoisk tak jak Polacy i zainteresowanie ich drukarką 3D do metalu było dość umiarkowane. W sumie gdyby nie fakt, że TRUMPF wystawiał się na samym początku w jednej linii z Ultimakerem i Zortraxem, większość osób przeszłaby obok stoiska bez zwrócenia na nich jakiejkolwiek uwagi.
Brak umiejętności eksponowania swoich produktów był typow dla przedstawicieli branży profesjonalnej. EnvisionTec co prawda przywiózł na targi dwie duże maszyny + kilka mniejszych oraz garść wydruków, ale frekwencja na jego stoisku była niewielka. Prodways w ogóle ograniczył się do kilku gablot z wydrukami, co spotkało się z tak wielkim zainteresowaniem odwiedzających, że na stoisku mógłby zamieszkać Smaug – i też nikt nie zwróciłby na niego uwagi.
Ze wszystkich firm tego typu najciekawiej zaprezentował się holenderski dystrybutor MCora, który mimo, że posiadał wciśnięte gdzieś w kąt stoisko o podłym metrażu, nie tylko przywiózł ze sobą dwie maszyny, to nawet pozwolił je oglądać od środka (ARKe!!!).
Jeżeli myślicie, że przyszłość druku 3D w technologii FDM to wielkoformatowe drukowanie 3D wazonów, lamp, krzeseł i stolików – Additive Manufacturing Europe byłoby dla Was tym, czym Mekka dla muzułmanów. WASP, BigRep, Leapfrog, Builder, Delta Tower – kurczę, gdyby wizyta na targach w Amsterdamie była moim pierwszym zetknięciem się z drukarkami 3D, pomyślałbym, że drukowanie 3D mebli jest czymś tak naturalnym, jak drukowanie Yody trzy lata temu… Zasadniczo wszystko wygląda spektakularnie i robi niesamowite wrażenie, niestety problem cały czas pozostaje ten sam – nie bardzo wiadomo co możemy za pomocą tych drukarek 3D wydrukować? Tzn. wyżej wymienione krzesła, stoły i wazony są ok., ale gdy porównamy je do rozwiązań Ultimakera, to z miejsca oznaczamy nasze wspomnienia z tym związane naklejką z napisem „ciekawostka„.
I to tyle jeśli chodzi o atrakcje holenderskich targów… Reszta firm pokazała kilka ciekawych rzeczy (tak jak wspominałem, będziemy sukcesywnie prezentować je w kolejnych artykułach), ale nie były to rzeczy, które w jakiś istotny sposób zmieniałyby sposób mojego postrzegania branży druku 3D. Było solidnie, ale bez fajerwerków. Bardzo fajnie zaprezentowały się pozostałe trzy polskie firmy wystawiające się na targach – 3D Lab, 3D Phoenix oraz Fiberlogy. Każda z nich przyjechała do Amsterdamu z innym rodzajem produktów i na tle pozostałych wystawców prezentowała się naprawdę godnie.
3D Lab występował jako firma usługowa (z wiadomych przyczyn nie mógł prezentować maszyn 3D Systems). Stoisko stało jak zawsze na wysokim poziomie, do czego warszawiacy zdążyli nas już przyzwyczaić we wcześniejszych latach. 3D Phoenix przyjechał w naprawdę mocnym gronie – oprócz pracowników firmy, na stoisku byli obecni przedstawiciele ZMorpha, HBota i Sinterit, których urządzenia tam były prezentowane. Biorąc pod uwagę, że 3D Phoenix to „tylko” dystrybutor drukarek 3D, jego stoisko wyglądało lepiej niż niejednego producenta (pozdrowienia dla Prodways!). To samo można powiedzieć na temat Fiberlogy, które w subtelny sposób pokazało Holendrom jak wygląda naprawdę dobry filament do drukarek 3D.
Additive Manufacturing Europe to z pewnością interesująca impreza, jednakże jej jedyną zaletą jest obecność na niej szeregu znanych marek. Gdyby nie Zortrax, Ultimaker, Leapfrog, WASP, colorFabb, EnvisionTec, Prodways, TRUMPF, Sculpteo, czy Formlabs, mielibyśmy do czynienia z dość lokalnym i niszowym wydarzeniem. Brak innych imprez towarzyszących sprawił, że na targach wiało pustką. Nasz początkowy plan zakładał obecność na dwóch dniach targów, ale już w połowie pierwszego jasnym było, że nie ma sensu tu wracać. Obeszliśmy wszystkie stoiska po 2-3 razy, porozmawialiśmy ze wszystkimi wymieniając się kontaktami i… mogliśmy spokojnie pojechać do hotelu (starając się nie zabić po drodze jakiegoś samobójcy na rowerze).
W którymś momencie stanęliśmy w szerszym gronie osób zajmujących się prowadzeniem serwisów branżowych (m.in. Rachel Park, Davide Sher, koledzy z All3DP) i stwierdziliśmy, że na targach przebywa więcej osób piszących o drukarkach 3D niż klientów na nie. Dziś w przerwie pisania tego artykułu, przeprowadziłem wywiad z Josefem Prusą, który przyjechał do Amsterdamu na ostatni dzień targów. Jego opinia była dokładnie taka sama – rozczarowanie i niemiłe zaskoczenie. Nie żałował, że nie wystawił się ze swoją firmą na Additive Manufacturing. Szczególnie gdy porównaliśmy to do Kielc…
Co prowadzi nas do finalnej konkluzji i podsumowania: jedyne czego brakuje polskim targom poświęconym technologii druku 3D (czy to Dniom Druku 3D, czy nowym inicjatywom jak wspomniane 3D Solutions), to obecność dużych, zagranicznych wystawców. Wystarczy, że w Kielcach pojawiliby się np. Ultimaker, WASP, Sharebot, Polymaker, colorFabb czy Formlabs, a holenderskie targi straciłyby z miejsca swoją jedyną przewagę. No ok. – z całym szacunkiem dla Kielc, Amsterdam kojarzy się większości ludzi na świecie jako ciekawsze miejsce do spędzenia czasu pomiędzy kolejnymi dniami targowymi (Ben je en De Wallen geweest? Dan nodige ik je daar uit…), niemniej jednak z biznesowego punktu widzenia na terenie Targów Kieleckich można osiągnąć chyba więcej?
Fundamenty pod dobrą i profesjonalną imprezę targową w Polsce zostały już wylane. Teraz trzeba na nich zacząć budować odpowiedni prestiż i zachęcać do przyjazdu duże, znane marki. Tak, żebyśmy nie musieli w przyszłości jechać 1000 km na relację na żywo z premier nowych urządzeń, tylko załatwić wszystko lokalnie w Polsce.