Druk 3D, podobnie jak wcześniej internet, może stać się rewolucyjną technologią, która zakłóci obecnie obowiązujący system powiązań produkcyjnych, transportowych i handlowych. Ponieważ jest to technologia umożliwiająca kopiowanie i modyfikowanie istniejących projektów, może także mieć wielki wpływ na obecnie panujące prawo własności intelektualnej.
Niestety, podobnie jak w przypadku internetu, wielkie korporacje, czerpiące zyski z obecnego stanu rzeczy, mogą uznać nową technologię za zagrożenie i nazywać osoby korzystające z niej piratami i złodziejami. Sprawa jest na tyle poważna, że postanowił zająć się nią Kongres Stanów Zjednoczonych, gdzie od kilku miesięcy toczą się dyskusje o tym w jaki sposób interpretować prawo, lub je zmieniać, zanim jeszcze druk 3D i wynikające z niego zmiany staną się codziennością.
Niezależnie od tego co sądzimy o kopiowaniu własności intelektualnej w internecie, jest kilka faktów, od których nie da się uciec. Najważniejszy z nich to spostrzeżenie, że zdecydowana większość użytkowników internetu i komputerów nie widzi w kopiowaniu plików niczego złego. Faktem jest także, że przytłaczająca większość muzyki w internecie jest ściągana nielegalnie.
Pod koniec okresu walki z piractwem muzycznym na początku wieku dokonano pouczającego porównania wydatków na ściganie osób nielegalnie ściągających muzykę i wynikających z tego zysków dla korporacji. W latach 2006-2008 wielkie wydawnictwa muzyczne wydały 64 miliony dolarów na obsługę prawną około 35 tysięcy pozwów sądowych, dzięki którym udało im się zyskać niecałe półtora miliona dolarów odszkodowania. Poniosły przy tym także spore straty wizerunkowe. Koniec końców, wydawnictwa poszły po rozum do głowy i zaakceptowały nową rzeczywistość.
Łatwo zauważyć, że sytuacja zaczyna się powtarzać, tym razem w przypadku własności intelektualnej plików obiektów 3D. Łatwo też można dojść do wniosku, że próba ścigania nielegalnego wykorzystywania własności intelektualnej w 3D może mieć równie opłakane skutki finansowe i wizerunkowe.
Nie zapominajmy bowiem, że nawet jeśli wśród modeli 3D kopiowanych i modyfikowanych bez zgody autorów mogą znaleźć się np. oficjalnie zarejestrowane znaki towarowe i projekty objęte prawem autorskim, cały czas mowa o używaniu takich wzorów na użytek własny lub udostępnianie ich innym bez uzyskiwania korzyści. Dokładnie tak samo jak w przypadku udostępniania plików muzycznych.
Nie chodzi oczywiście o to żeby kwestionować prawa patentowe, rejestrowe lub autorskie. Rzecz w tym, że możliwość użycia projektu i wytworzenia fizycznego modelu w drukarce 3D jest zarazem możliwością rozwoju całej technologii oraz ulepszania istniejących projektów. Poza tym, w poszukiwaniu łatwych pieniędzy właściciele praw autorskich i ich prawnicy łatwo mogą wpędzić nas wszystkich w odmęty paranoi.
Jednym z przykładów dobrze ilustrujących co może się stać jeśli zaczniemy stosować bezmyślnie restrykcyjne podejście do praw autorskich jest historia Jerry’ego Fishera, który zeskanował kopię (!) rzeźby Mojżesza, autorstwa Michała Anioła, ustawioną na podwórzu kampusu uniwersyteckiego w Południowej Dakocie. Podpierając się zaledwie statusem współwłaściciela kopii rzeźby, lokalny uniwersytet pozwał Fishera do sądu o naruszenie praw autorskich i zakazał rozpowszechniania plików z modelem rzeźby. Sprawa zakończyła się upomnieniem dla uniwersytetu za nadinterpretację praw autorskich wobec kopii renesansowej rzeźby.
Powyższy przykład ukazuje jednak jak łatwo przyszłoby właścicielom modeli z prawami autorskimi ścigać i łupić wszystkich, którzy skopiowali lub zmodyfikowali ich wzorzec bez pozwolenia. Nawet jeśli uszczerbek na ewentualnych przychodach właściciela praw autorskich nie byłby zbyt wielki, może on domagać się choćby tzw. odszkodowania ustawowego.
Dlatego tak ważne jest żeby dokonać przeglądu i ewentualnej poprawy prawa autorskiego, czym obecnie właśnie zajmuje się amerykański Kongres. To samo tyczy się także krajów europejskich, w tym Polski. Byłoby miło gdyby korporacje i instytucje same dostrzegły absurdalność pozywania do sądu za każdy przypadek naruszenia praw autorskich wśród udostępnianych powszechnie modeli 3D. Nie wystarczy jednak liczyć na zdrowy rozsądek bliźnich, należy także dostosować prawo do rzeczywistości.
Na podstawie: Makezine, Public Knowledge, 3D Printing Industry