To się nazywa niespodziewany zwrot akcji… Na początku tygodnia Magda Przychodniak informowała, że LulzBot – marka należąca do Aleph Objects, amerykańskiego producenta desktopowych drukarek 3D typu FDM / FFF, ogłosiła premierę swojej pierwszej biodrukarki 3D – LulzBot Bio. Trzy dni później, w piątek, w mediach społecznościowych pojawiła się sensacyjna informacja, że firma zwolniła znakomitą większość pracowników i wszystko wskazuje na to, że idzie na dno… Zwolnienia zostały wkrótce oficjalnie potwierdzone przez Aleph Objects, niemniej jednak firma zaprzeczyła plotkom, jakoby miała upaść. Przedwczoraj Reporter Herald – lokalny portal internetowy z Loveland w USA, gdzie producent ma swoją siedzibę, przedstawił więcej szczegółów w tej sprawie i… jak na razie wygląda to naprawdę źle… Czyżby kolejny amerykański producent drukarek 3D nie wytrzymał presji chińskiej konkurencji…?
Aleph Objects to jedna z większych – i zarazem ostatnich firm na rynku amerykańskim, zajmujących się produkcją niskobudżetowych drukarek 3D. Od samego początku istnienia specjalizowała się w produkcji urządzeń opartych o model Prusy i3, o nazwie LulzBot TAZ. Cieszyły się one sporą popularnością wśród użytkowników, a to za sprawą dość wysokiej jakości druku 3D i niezawodności. Mimo że stały na o wiele wyższej półce cenowej niż rozwiązania konkurencyjnego (i już nieistniejącego…) Printrbota, zyskały wielu wiernych fanów stając się jednym z najczęściej kupowanych drukarek 3D dla hobbystów i wszelkiej maści makerów czy hakerów.
W styczniu 2016 roku LulzBot notował rekordy sprzedaży, będąc drugim po MakerBocie, największym producentem drukarek 3D typu FDM / FFF wywodzącym się z USA. Niestety wraz ze wzrostem popularności chińskich konstrukcji, sytuacja zaczęła się pogarszać – bezpośredni konkurenci w rodzaju wspomnianego Printrbota, czy Type A Machines, ogłosili upadłość, inni jak Robo3D skierowali się ku nowym rynkom i wyzwaniom. LulzBot jakoś się utrzymywał na powierzchni, wprowadzając do oferty coraz to nowsze produkty, lecz równocześnie raz na jakiś czas pozwalał sobie na mało zrozumiałe ruchy, sugerujące pewną desperację w jego poczynaniach…
ZOBACZ: „To z pewnością nic nie znaczy, ale… LulzBot prowadzi szaloną wyprzedaż magazynową!„
ZOBACZ: „Lulzbot zapowiada premierę nowego produktu i wszystko wskazuje na to, że będzie to fotopolimerowa drukarka 3D„
ZOBACZ: „Dobra Lulzbocie, dałem się nabrać… W rewanżu nie będę już więcej o tobie pisać (zresztą i tak nie ma cię w Polsce…)„
Zwieńczeniem tej momentami dziwnej drogi była wspomniana tegoroczna zapowiedź i premiera biodrukarki 3D, która niespecjalnie wpisywała się w dotychczasowy charakter i specyfikę działalności firmy. Teraz wiemy już, że to wszystko nie działo się bez przyczyny… W Aleph Objects od pewnego czasu działo się bardzo źle, a teraz problemy firmy doprowadziły ją do miejsca, z którego jedynym wyjściem okazały się masowe zwolnienia…
Jak donosi Reporter Herald, Aleph Objects zwolniło 91 ze 113 pracowników. Od poniedziałku (14.10.2019) pracę mają kontynuować 22 osoby – ich zadaniem ma być utrzymanie dotychczasowej sprzedaży drukarek 3D, materiałów i akcesoriów (czy też pozbycie się tego co jest na magazynie – jak twierdzi szef firmy – Jeff Moe, w urządzeniach i materiałach spoczywa wciąż ok. 5 mln $). LulzBot zamierza w dalszym ciągu produkować drukarki 3D, jednakże nie bardzo wiadomo skąd weźmie na to pieniądze? Jak przyznał to CEO firmy – powodem masowych zwolnień była utrata płynności finansowej.
Źródłem problemów było przepalenie znaczącej ilości gotówki w nowych projektach urządzeń, które wciąż nie zostały ukończone i zaległości w płatnościach od klientów / partnerów biznesowych. Sytuacja jest tak zła, że Moe nie jest pewny przyszłości swojej nowo powstałej biodrukarki 3D – „Bio to niesamowita drukarka 3D i zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy aby ją stworzyć, ale jej przyszłe losy zależą od stanu naszych finansów„.
Zgodnie z oficjalnym oświadczeniem firmy i wypowiedziami dla Reporter Herald, Aleph Objects próbuje teraz znaleźć jakiegoś inwestora, który postawi firmę na nogi. Pozostałe w firmie osoby mają za zadanie dowieźć organizację do tego momentu. Czy się to uda? Zobaczymy… Do tej pory mało komu się to udało będąc w takiej sytuacji…
Źródło: www.reporterherald.com