Peachy Printer, pierwsza na świecie drukarka działająca w technologii fotolitograficznej, która została  wyceniona na 100$, swoją kampanię na Kickstarterze zakończyła w 2013 roku. Było to 3 lata temu, więc zapewne większość z tych maszyn drukuje już zaciekle w wielu domowych zaciszach? Nie zupełnie i najprawdopodobniej nigdy się tak nie stanie.

Miałem właśnie napisać o jednej z kolejnych „drukarkowych” kampanii na Kickstarterze, ponieważ jest ich ostatnio pod dostatkiem. Pojawiła się jednak bardzo interesująca informacja. Nadal będzie o Kickstarterze, ale w trochę innym kontekście. Okazuje się bowiem, że niekoniecznie musimy trafić na nieuczciwą firmę, żeby stracić powierzone jej pieniądze.

Twórcy Peachy Printer, inżynier Rylan Grayston oraz kierownik finansowy David Roe, zebrali w kampanii około 650 000$. Roe przywłaszczył sobie połowę tej kwoty, a następnie przeznaczył ją na…budowę domu.

Obaj panowie posiadali po 50% udziałów spółki. W chwili rozpoczęcia zbiórki firma była w trakcie rejestracji i nie posiadała jeszcze własnego konta w banku, więc Roe zadeklarował, że pieniądze mogą tymczasowo trafić na jego prywatne konto. Niestety 324 000$ z całej zebranej kwoty nigdy nie wróciło na konto spółki.

peachy-printer-owner-steals-50-percent-kickstarter-funds-builds-house4

Grayston o całej sytuacji dowiedział się już w listopadzie 2014 roku. Nie wiadomo, czemu tak długo zwlekał z podzieleniem się tą informacja z ponad 4000 fundatorów. Po kilku tygodniach ciągłych wymówek Roe w końcu przyznał się do kradzieży. Na swoje usprawiedliwienie powiedział, że pieniądze miał zwrócić biorąc pożyczkę pod hipotekę nowego budynku. Ten jednak nie został ukończony, więc bank nie zgodził się na kredyt.

Przez te wszystkie lata klienci zasypywali producenta setkami maili. Informacje o postępach prac były nawet aktualizowane na stronie kampanii. Termin realizacji był jednak wciąż przekładany. Ostatnia informacja pojawiła się w maju 2015 roku, wynika z niej, że drukarki miały trafić rozesłane do klientów w lipcu.

peachy-printer-owner-steals-50-percent-kickstarter-funds-builds-house2

Grayston korzystając z porad prawników postanowił o całej sprawie nikogo nie informować. Zażądał jedynie jak najszybszej spłaty przywłaszczonych funduszy. Udało mu się odzyskać jedynie 107 000$. Przez ponad osiemnaście miesięcy ukrywano całą sytuację przed klientami, licząc na to że wszystko uda się naprostować, a całą aferę zamieść pod dywan. Niestety tak się nie stało. Efekt jest taki, że pracę w firmie straciły wszystkie zatrudnione osoby.

W opublikowanym wczoraj nagraniu znajduje się wyjaśnienie całej sytuacji wraz z przyznaniem się Davida Roe do winy.

Wspieranie kampanii crowdfundingowych zawsze niesie ze sobą jakieś ryzyko. Jak widać, żeby stracić swoje pieniądze wcale nie musimy trafić na firmę, która od początku ma złe intencje. Przekaz tej historii jest prosty – nie należy nikomu ufać (sarkazm).

Źródło: www.3ders.org

Zdjęcia: [1][2][3][4][5]

Łukasz Długosz
Redaktor Naczelny 3D w praktyce. Absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, fan gier komputerowych oraz właściciel sklepu filaments4U.com.

Comments are closed.

You may also like

More in News