Sagę Star Wars śmiało można określić mianem popkulturowego fenomenu – walka dobra ze złem rozgrywająca się w odległej galaktyce od kilkudziesięciu lat elektryzuje całe pokolenia. Uniwersum Gwiezdnych Wojen może poszczycić się ogromną rzeszą fanów zarówno wśród najmłodszych jak i starszych odbiorców, uniwersalna fabuła i wachlarz jaskrawych postaci sprawia, że niemal każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.

Co taka popularność oznacza dla twórców? Każda premiera kinowa nowej części historii rycerzy Jedi generuje niebotyczne zyski pochodzące nie tylko z biletów ale również gadżetów – replik mieczy świetlnych, figurek postaci, statków kosmicznych, kubków, breloków… Ciągły wzrost popularności technologii przyrostowych prowadził jednocześnie do poszerzania się internetowej bazy darmowych, wirtualnych modeli ze świata Star Wars. Fani poprzez platformy jak Thingiverse czy MyMiniFactory swobodnie wymieniali się projektami inspirowanymi sagą, dając możliwość drukowania 3D dowolnych postaci w dowolnych ilościach. Do czasu…

Cieszący się dużą popularnością projekt Bb8, stworzony na podstawie zaledwie kilku sekund teasera Przebudzenia Mocy został usunięty z Thingiverse wraz z kilkoma innymi „gwiezdnowojennymi” projektami na prośbę Disney, właściciela praw do dystrybucji kolejnych filmów serii. Zgodnie z rozważaniami Pawła, podjętymi we wspomnianym artykule producenci najwyraźniej chcą ubiegać się o swoje, rozpoczynając tym samym dyskusję o naruszeniu praw autorskich w świecie druku 3D.

Jednak decyzja Disneya o usunięciu z platformy zaledwie kilku z blisko tysiąca modeli inspirowanych postaciami z Gwiezdnych Wojen nie wydaje się być szokiem dla społeczności Thingiverse. Jak przyznaje Agustin Flowalistik – twórca poligonalnych projektów opartych m.in. na postaciach z Gwiezdnych Wojen, medialny gigant i tak długo zwlekał z ubieganiem się o swoją własność intelektualną.

Thingiverse-Centrum_Druku_3D

Niekiedy firmy wspierają młodych twórców i ich fanart’owe projekty, jednak w przypadku Disneya nastawiona na zysk machina merchandisingu jest bezlitosna. Czy zatem druk przestrzenny zdobył już taką popularność, że stanowi realne zagrożenie dla oryginalnych  zabawek czy gadżetów?

Michael Weinberg, specjalista od praw własności intelektualnej tłumaczy, że granica pomiędzy tworzeniem własnych interpretacji bazujących na dziełach innych autorów a naruszeniem praw autorskich jest niejednoznaczna i łatwo ją (często nieświadomie) przekroczyć. Thingiverse, jako pośrednik pomiędzy autorem projektu a odbiorcą nie ponosi odpowiedzialności za treści umieszczane na platformie, jednak w wypadku zgłoszenia naruszenia praw autorskich ma obowiązek interweniować, zapewniając komunikację pomiędzy twórcą a właścicielem praw.

Dlaczego jednak inni właściciele praw do szeregu postaci obecnych w popkulturze nie zdecydowały się jeszcze na tak odważny krok jak Disney? Weinberg twierdzi, że problem najprawdopodobniej dotyczy budowania więzi, utrzymywania zaangażowania społeczności a także kontaktów z fanami w pozytywnym świetle. Najczęściej, pasjonaci wykonując modele nawiązujące do postaci z filmów czy inspirowanych popkulturą nie rozważają druku przestrzennego przez pryzmat potencjalnych zysków (np. sprzedaż figurek).

Niektóre firmy jak  producent gier komputerowych Valve, stosują odwrotną politykę, wręcz zachęcając internetowych autorów do tworzenia modeli (np. elementów świata gier) bazujących na ich własności intelektualnej.

Zjawisko oczyszczania platform internetowych z modeli naruszających prawa autorskie, tak jak odbywa się to w przypadku Disney’a, może w przybrać na sile, jednak decyzja o rozpoczęciu tego typu działań jest indywidualną decyzją posiadaczy własności intelektualnej. Dla wielu firm zaangażowanie społeczności fanowskiej ma znacznie większe znaczenie niż sukcesywne usuwanie modeli przestrzennych wykonanych przez internetowych twórców dla zwiększenia własnych zysków.

Baza projektów związana z uniwersum Gwiezdnych Wojen liczy ponad 1,200 projektów – ile z nich zostanie usunięte na żądanie Disney?

Warto zastanowić się jednak, czy w takim razie posiadanie, a co ważniejsze, drukowanie modeli usuniętych na żądanie Disney jest również naruszaniem praw autorskich?

Źródło: all3dp.com

Magdalena Przychodniak
Inżynier biomedyczny śledzący najnowsze doniesienia dotyczące biodruku oraz zastosowań druku przestrzennego w nowoczesnej medycynie.

    1 Comment

    1. Usuwanie, z jakichkolwiek repozytoriów online, plików 3d udostępnianych nieodpłatnie jest śmieszne. Firmy, które tak postępują same sobie strzelają w stopę. Jest spora ilość takich witryn (do dzielenia się plikami do druku 3d) i cały czas powstają nowe. Jak Disney ma zamiar walczyć z takim problemem ? Poza tym są jeszcze inne sposoby na dzielenie się takimi plikami… chociażby społeczność fb skupiona tylko i wyłącznie na budowie bb-8ek: https://www.facebook.com/groups/BB8BuildersClub/. Jestem ciekaw czy google w swojej nowej wyszukiwarce modeli 3d (https://poly.google.com) też będzie się stosował do próśb korporacji o usuwanie wyników wyszukiwania…

    Comments are closed.

    You may also like