Druk 3D jest fantastyczny! Dopóki nie zbliży się do nosa lub do ust… Wtedy staje się ryzykowny lub przynajmniej podejrzany. Żeby wydrukować przedmioty mające kontakt z żywnością trzeba filamentu, który przejdzie rygorystyczne testy. Na rynku pojawił się nowy filament właśnie do tego celu.

O potencjalnej szkodliwości oparów powstających podczas podgrzewania plastiku w głowicy wie już większość drukarzy. Nie czekając na wyniki badań naukowych o szkodliwości druku 3D zamykamy nasze drukarki w wentylowanych komorach, wietrzymy pomieszczenia i nie wtykamy nosa w drukarkę wodząc wzrokiem za pracującą głowicą niczym kot za światełkiem ścianie.

Jak to ma się jednak do samych produktów? Czy kolorowe przedmioty z plastiku są na tyle bezpieczne, że można je wręczyć maluchowi wciąż sprawdzającemu świat przy pomocy ust (jeśli oczywiście nie są na tyle małe żeby je połknął)? Plastik generalnie nie ma dobrej prasy. Odradza się podgrzewanie potraw w mikrofalówce bez wyjmowania ich z plastikowego opakowania, pozostawianie plastikowych butelek z wodą na słońcu ma świadczyć o małym pomyślunku, ogólnie rzecz biorąc, wiele wskazuje na to, że plastik przenika do najbliższego otoczenia, np. do tego co spożywamy. Co gorsza, pełen jest elementów, które mają wywoływać zaburzenia hormonalne, nowotwory, choroby serca i inne plagi egipskie, jak np. w przypadku powszechnego w plastikach Bisfenolu A.

Nic dziwnego zatem, że najbardziej powszechne plastikowe plujki nie są zbyt często wykorzystywane do drukowania łyżek czy misek, a jeśli ktoś oferuje takie produkty, to należy upewnić się czy ma prawidłowy filament albo stan wiedzy… Pomijając kwestię, czy ktoś miałby ochotę jeść przy pomocy widelca o karbowanej powierzchni – typowej dla wydruków 3D, ABS po prostu należy trzymać z dala od jedzenia i picia. Słodkopachnące, kukurydziane PLA wydaje się w miarę bezpiecznym wyborem, ale nie zostało jeszcze w pełni przetestowane pod kątem wpływu na zdrowie. Poza tym istnieje prawdopodobieństwo, że w gorącej zupie będzie się powolutku rozpuszczać. Jest przecież biodegradowalne i wykorzystywane np. w rozpuszczalnych niciach chirurgicznych.

Na szczęście co pewien czas dowiadujemy się o kolejnym filamencie, któremu udało się uzyskać oficjalne certyfikaty od rządowych agencji amerykańskich lub europejskich. Wśród nich znaleźć można takie materiały jak HDGlass od FormFutury, czy Polipropylen (PP) produkcji German RepRap.

Do tego zacnego towarzystwa dołączył ostatnio także koreański ROKIT, któremu także udało się przejść przez testy amerykańskiej agencji żywnościowej ze swoim materiałem o nazwie “Kitchen and Deco”. Wyceniany jest na 45 dolarów za 700-gramową rolkę, co czyni go w miarę korzystną cenowo ofertą w porównaniu do wcześniej wspomnianej konkurencji, ale doliczając jeszcze koszty przesyłki i opodatkowania na terenie EU, wydaje się, że pozostanie na razie propozycją tylko dla entuzjastów.

Koreańczycy idą krok dalej i proponują dodatkowo elastyczny filament, który ma być bezpieczny w dotyku. Materiał nazwany Skinflex ma służyć do wyrobu elementów ubrań, biżuterii i akcesoriów. Przy cenie 52 dolary za 700 g także nie sprawia wrażenia przystępnej oferty. Jak to w produkcji często bywa, większa skala czyni mniejszą cenę, więc trzymajmy kciuki za popularyzację „zdrowych” materiałów do druku. Dla zdrowia drukarzy i ich klientów!

Na podstawie: 3DPrint.com

Bartosz Kuczyński
Tłumacz, wykładowca i wydawca gier dydaktycznych w firmie Luderis. Zwęszył potencjał drukarek 3D w 2012 roku i od tego czasu wytrwale kibicuje tej technologii.

    Comments are closed.

    You may also like